Roki – interpretacja

Roki to termin zaczerpnięty z dawnego polskiego prawa, oznaczający posiedzenie sądu, na które pozwany był zobowiązany stawić się w określonym czasie (na podstawie roku, czyli pozwu). Jak się za moment okaże, tytuł utworu odnosi się do sądu nad ludzkością.

Zanim czytelnik przeczyta wiersz, określenie to stanowi dla niego pewną zagadkę – zwłaszcza przy braku znajomości terminologii sądowej. Niewątpliwie tytuł jest oryginalny, intrygujący i wynika z ciekawego skojarzenia (jak wiadomo, Miłosz studiował prawo, toteż arkana sądownictwa musiały być mu znane), choć jednocześnie prosty i odwołujący się do konwencjonalnych wyobrażeń – katastrofę grożącą światu często wiązano z perspektywą Sądu Ostatecznego. Jednak tutaj mamy do czynienia z zeświecczeniem tego pojęcia, które oznaczając sąd mający odbyć się w konkretnym miejscu i czasie, silniej przemawia do wyobraźni odbiorcy. Mimo to ów sąd ma wymiar globalny – dotyczy całego świata, a nie pojedynczego winowajcy.

Utwór Roki należy do wczesnego etapu twórczości Miłosza – został wydany w tomie Trzy zimy z 1936 r., a więc powstał jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Autor wiersza należał wówczas do wileńskiej grupy poetyckiej Żagary (skupionej wokół pisma o tej samej nazwie). Ich utwory wpisywały się w nurt zwany katastrofizmem. Żagaryści, zdając sobie sprawę z kryzysu ówczesnej cywilizacji, intuicyjnie przeczuwali katastrofę II wojny światowej. W swoich tekstach eksponowali pesymistyczną postawę życiową wspierającą się na przekonaniu o nieuchronnej zagładzie świata. Ukazywali kryzys kultury, upadek wszelkich systemów wartości i brak perspektyw na przyszłość. Sięgali po motywy biblijne, zwłaszcza apokaliptyczne. Ich utwory często miały charakter wizyjny i profetyczny.

W Rokach podmiot liryczny przyjmuje rolę obserwatora świata pogrążonego w zniszczeniu i chaosie. Katastrofa, która nastąpiła, przypomina apokalipsę.

Wszystko minione, wszystko zapomniane – to przejmujące stwierdzenie rozpoczyna pierwszą i drugą strofę, pojawia się także w zmodyfikowanej formie w ostatniej zwrotce:

 Wszystko minione, wszystko zapomniane,

 tylko na ziemi dym, umarłe chmury,

 i nad rzekami z popiołu tlejące

 skrzydła i cofa się zatrute słońce,

 a potępienia brzask wychodzi z mórz.

Konstatacja ta przekonuje o totalnej zagładzie rzeczywistości, dla której nie ma żadnego ratunku. Wszystkie wartości wypracowane z mozołem przez ludzkość nie tylko należą do przeszłości, ale i uległy zapomnieniu. Ziemia spaliła się i teraz zanurzona jest w pożodze. Pożar całkowicie zniszczył środowisko naturalne. Wszędzie unosi się dym. Koryta rzek wypełnia popiół, a w nich przygasłym płomieniem palą się skrzydła nieżywych już ptaków. Wszelka materia ugrzęzła w ciemnościach – chmury są umarłe, słońce – zatrute. Ludzie zostaną wkrótce ukarani za swoje czyny, gdyż potępienia brzask wychodzi z mórz. Brzask to pora dnia tuż przed wschodem słońca, z kolei słońce w semantyce biblijnej oznacza Boga, zatem pod metaforą tą może kryć się wizja Stwórcy, który nie ujawnia się bezpośrednio. Ponadto motyw ognia i popiołu to poetyckie znaki nawiązania do Apokalipsy św. Jana. Obrazy te są bardzo przytłaczające, epatują grozą i brakiem nadziei.

W drugiej zwrotce okazuje się, że oprócz „ja” istnieje także „ty” liryczne, do którego skierowana jest wypowiedź. Ów adresat to bliżej nieokreślony reprezentant ludzkiej społeczności. Jest równie bezradną ofiarą zagłady. Osoba mówiąca apeluje do niego o aktywność, choćby niezwiązaną z realizacją żadnego konkretnego celu:

 Wszystko minione, wszystko zapomniane,

 więc pora, żebyś ty powstał i biegł,

 chociaż ty nie wiesz, gdzie jest cel i brzeg,

 ty widzisz tylko, że ogień świat pali.

Wezwanie to jest wyrazem rozpaczliwego poszukiwania sensu w świecie, który pogrążył się w bezładzie.

Podmiot liryczny, zwracając się do swojego słuchacza, stwierdza, że w zastałych czasach doszło do odwrócenia wszelkich wartości:

 I nienawidzić pora, co kochałeś,

 i kochać to, co nienawidziłeś,

 i twarze deptać tych, którzy milczącą

 piękność wybrali.

Rzeczywistość wymusiła nagłą zmianę uczuć: znienawidzenia rzeczy dotychczas kochanych i odwrotnie – umiłowania znienawidzonych. Domaga się także odrzucenia wartości moralnych i estetycznych. Ukochana przeszłość wzbudza żal, jednak nie sposób jej ocalić ani wskrzesić. Ta przejmująca refleksja wyrażona jest za pomocą kunsztownych środków stylistycznych. Pojawia się tutaj anadiploza (anadiploza to powtórzenie określonego wyrazu lub wyrazów w celu rozwinięcia wypowiedzi – z wykorzystaniem tego elementu) oraz polisyndeton (polisyndeton jest konstrukcją składniową złożoną z szeregu współrzędnych członów, zwykle zdań połączonych jednakowym spójnikiem – w tym przypadku jest to spójnik „i”).

Przeznaczona do wypełnienia przyszłość domaga się heroicznej postawy, zaangażowania, aktywności, działania pośród nicości (w pustce), po omacku (w wąwozie niemych), bez jakichkolwiek wskazówek – ale jednak działania:

 Pustką, aleją, wąwozami niemych

 – gdzie wiatr na szepty każdy głos zamienia

 albo w sen twardy z odrzuconą głową –

 iść. (…)

Przerzutnia w równoważniku zdania Pustką, aleją, wąwozami niemych (…) iść umieszcza czasownik na początku wersu i w sposób szczególny wyodrębnia nakaz: należy iść, podążać drogą zalecaną przez osobę mówiącą.

Z kolei umieszczenie na końcu kolejnych wersów słów niemych i zamienia tworzy figurę etymologiczną (figura etymologiczna polega na występowaniu w bliskim sąsiedztwie podobnie brzmiących słów, których zestawienie błędnie sugeruje ich wspólne pochodzenie).

Bezsilność w zmaganiach ze światem sprawia, że bohater wiersza krzyczy z bezradności i zdaje się kogoś wołać, jednak nikt na to nie reaguje:

 (…) Wtedy… Wtedy wszystko we mnie było

 krzykiem i wołaniem. Krzykiem i wołaniem

 ruń czarnych wiosen rozdzierała mnie.

Słowa krzykiem i wołaniem tworzą następną anadiplozę, która łączy się w drugim zdaniu z zabiegiem inwersji składniowej, nadającym wypowiedzi podniosły ton. Ruń czarnych wiosen to zapewne roślinność, która zwęglona od ognia, zdaje się rozszarpywać serce patrzącego na nią człowieka.

Podmiot liryczny podkreśla ogrom swojej miłości do nieistniejącego już świata:

 (…)  Ja tę ziemię tak kochałem,

 jak nie potrafi nikt w lepszej epoce,

 kiedy są dni szczęśliwe i pogodne noce,

 kiedy pod łukiem powietrza, pod bramą

 obłoków, rośnie to wielkie przymierze

 wiary i siły

Dni szczęśliwe i pogodne noce są przeszłością. Towarzyszące im wzrastanie duchowe – przymierze wiary i siły – również odeszło w zapomnienie. Cóż więc zostanie po świecie? W spiętrzeniu gór, miast i wód wytworzy się siła, za sprawą której wszystko ulegnie zniszczeniu.

(…) góry, miasta i wody się spiętrzą,

 i to, co przygniecione trwało – naprzód runie,

 co naprzód szło – upadnie wstecz.

Wizję totalnej zagłady dopełnia obraz triumfującego jeźdźca – znajdującego się ponad innymi i uderzającego mieczem złote głowy swoich ofiar:

 Tak, tylko ten, co krew od innych miał gorętszą,

 na cwałującym stanie złotych głów tabunie

 i z krzykiem w dół obróci ostry miecz.

Złote głowy mogą oznaczać możnych tego świata lub głowy złotych cielców, bożków czczonych na pustyni przez naród wybrany w drodze do Ziemi Obiecanej.

Wiersz ten ujmuje rzeczywistość w trzech perspektywach czasowych. Pojawiają się tutaj czasowniki w czasie przeszłym, teraźniejszym i przyszłym. Wyznacza to trzy płaszczyzny czasowe: ukochanej, szczęśliwej przeszłości oraz ponurej, wyzutej z nadziei teraźniejszości i przyszłości.

Przedstawiona wizja spełnionej apokalipsy jest pełna dynamizmu – dzieje się tak ze względu na obecność wielu czasowników oznaczających ruch. Wprowadzają one wrażenie niepokoju, co dodatkowo potęgują przerzutnie, odległe, niedokładne rymy, równoważniki zdań i elipsy (konstrukcje z domyślnym czasownikiem). Utwór jest także „niespokojny” w warstwie znaczeniowej: uwagę zwraca słownictwo nazywające grozę zagłady.

Utworem często zestawianym z Rokami jest Miłoszowa Piosenka o końcu świata. Wiersz ten, napisany później, bo w okresie II wojny światowej, a więc w czasie apokalipsy spełnionej, przedstawia jednak wizję końca w całkowicie odmienny sposób – Armagedon w wymiarze jednostkowym ma miejsce codziennie, w atmosferze spokoju powszedniego dnia.

(z tomu Trzy zimy, 1936 r.)

Dodaj komentarz