Na zdrowie – interpretacja

Na zdrowie znaczy tyle co „o zdrowiu”. Jan Kochanowski często rozpoczynał tytuły swoich utworów od przyimka „na”, np. Na dom w Czarnolesie, Na Konrata, Na nabożną.

Wiersz tworzy pięciozgłoskowiec stychiczny (bez podziału na zwrotki) o rymach parzystych (aabb), dokładnych, żeńskich. Fraszka odznacza się wysokim stopniem rytmizacji.

Niniejszy liryk jest apostrofą do poddanego personifikacji zdrowia. Można wyróżnić w nim trzy części. Pierwsze cztery wersy stanowią tezę (zdrowie to największa wartość), następnie pojawia się argumentacja (wyliczenie powszechnie pożądanych wartości, jednak mniej ważnych od zdrowia), natomiast w czterech ostatnich wersach zawarta jest konkluzja (prośba o osoby mówiącej o zachowanie zdrowia).

Podmiot liryczny wyraża przekonanie, że człowiek nie docenia zdrowia, dopóki go nie utraci:

Ślachetne zdrowie,

Nikt się nie dowie,

Jako smakujesz,

Aż się zepsujesz.

Dopiero w czasie zaburzenia funkcjonowania organizmu zyskuje samoświadomość i zaczyna postrzegać zdrowie jako najważniejsze:

Tam człowiek prawie

Widzi na jawie

I sam to powie,

Że nic nad zdrowie

Ani lepszego,

Ani droższego.

Personifikowane zdrowie zostaje tu określone jako ślachetne (szlachetne) – jest więc uosobieniem tego, co w życiu najistotniejsze. Zdrowie, które traci smak podczas choroby, to oczywiście metafora. W stwierdzeniu tym może skrywać się aluzja do biografii Kochanowskiego – wszakże starzejący się poeta zaczął niedomagać.

Do powyższego fragmentu fraszki Jana z Czarnolasu nawiązywał Adam Mickiewicz w Inwokacji do Pana Tadeusza:

Litwo! Ojczyzno maja! Ty jesteś jak zdrowie.
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił.
[…]

Majątek, drogie błyskotki, młodość, uroda, wysokie stanowiska (mieśca wysokie), władza – wszystko to może nam służyć tylko wtedy, gdy zachowujemy zdrowie (zdrowie w cale):

Bo dobre mienie,

Perły, kamienie,

Także wiek młody

I dar urody,

Mieśca wysokie,

Władze szerokie

Dobre są, ale

Gdy zdrowie w cale;

Gdzie nie masz siły

I świat niemiły.

Gdy jesteśmy chorzy, nic nie znaczą.

Poeta nazywa zdrowie drogim klejnotem oraz prosi o nie dla siebie i swojej rodziny:

Klinocie drogi,

Mój dom ubogi

Oddany tobie,

Ulubuj sobie.

Dopiero w tym momencie, po wypowiedzeniu zobiektywizowanych refleksji, ujawnia się podmiot liryczny w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Czterowiersz będący konkluzją utworu przypomina modlitwę, jednak zawarte w nim słowa skierowane są nie do Boga, ale do antropomorfizowanego zdrowia.

Jan Kochanowski po zakończeniu podróży i kariery dworskiej osiadł w Czarnolesie i odnalazł szczęście w takich wartościach, jak spokój, rodzina, spędzanie czasu na łonie natury, twórczość literacka w zaciszu własnego domu i rosnącej nie opodal lipy, a także zdrowie, czego wyrazem jest omawiana fraszka. Odrzucił tym samym dążenie do wysokich stanowisk i zaszczytów, gromadzenie majątku oraz rozluźnił swoje związki z wielkim światem. W fraszce tej przekonuje, że doczesne dobra mają swoje uroki, ale stają się nieprzydatne, gdy ludzki organizm niedomaga.

Dodaj komentarz