Pieśń V z Ksiąg wtórych – Pieśń o spustoszeniu Podola – interpretacja

Dominujący nastrój w Pieśniach Kochanowskiego to spokój. Pieśń V z Ksiąg wtórych, zwana Pieśnią o spustoszeniu Podola przez Tatarów, jest bezpośrednią ekspresją gwałtownych uczuć poety i odbiega od tej reguły. Pojawiają się tutaj takie emocje, jak złość, oburzenie, gorycz czy ironia.

Autor Fraszek napisał ten wiersz w okresie bezkrólewia w naszym kraju (będącego konsekwencją ucieczki Henryka Walezego), po najeździe tatarskim na Podole w roku 1575. Wówczas podlegli tureckiemu sułtanowi Tatarzy, pomimo wieczystego pokoju zawartego w 1533 r. między Polską a Turcją, wtargnęli na ziemię podolską, ograbili ją, dokonali licznych zniszczeń i wzięli w niewolę 50 tys. Polaków. Pieśń Kochanowskiego była dobrze znana wśród szlachty, możliwe, że rozpowszechniano ją w formie drukowanej ulotki. Poeta, przekonany, że twórczość literacka powinna przynosić czytelnikom rady dotyczące postępowania w życiu, a więc także i w dziedzinie polityki, zawarł w tym utworze liczne upomnienia i wskazówki postępowania dla swoich rodaków. Podyktowały je niekłamana miłość do ojczyzny i niepokój o jej przyszłość.

Pieśń o spustoszeniu Podola przez Tatarów napisana jest regularnym jedenastozgłoskowcem. Ujmuje ją dwanaście czterowersowych strof o rymach parzystych (aabb). Przerzutnie, obecne w tekście już od początkowych wersów, sprawiają, że rytmika utworu od razu staje się niespokojna. Służą temu także nacechowane emocjonalnie epitety (np. wieczna sromota – wieczny wstyd, pohaniec sprosny – plugawy poganin), eksklamacje (np. żal się mocny Boże!; cny Lachu!) i powtórzenia (np. dajmy, a naprzód dajmy!; nierządne, ach nierządne). Niespokojny nastrój budują również używane na przestrzeni całego tekstu zdania rozkazujące i pytania retoryczne. Niewątpliwie poeta chciał za pomocą swojej pieśni wstrząsnąć Polakami.

Utwór zbudowany jest zgodnie z zasadami klasycznej retoryki. Zaczyna się od tezy, czyli stwierdzenia faktu, w jakiej sytuacji znajduje się Polska (zwrotka 1), dalej następują potwierdzające ją argumenty, w których poeta obrazuje zniszczenia na Podolu, charakteryzuje najeźdźcę i szlachtę (zwrotki 2-5), potem mamy apel do szlachty (zwrotki 6-11) i puentę zawierającą przysłowiową formułę (zwrotka 12)[1].

„Ja” liryczne wypowiada się w formie podmiotu zbiorowego i w pełni się w z nim utożsamia, poczuwając się do obowiązku ratowania ojczyzny.

Pieśń otwiera zdanie bezczasownikowe, mające charakter eksklamacji, po którym osoba mówiąca w sposób sugestywny przedstawia obraz Podola po najeździe nieprzyjaciela, ukazując zniszczenie tamtejszych miast i wsi:

Wieczna sromota i nienagrodzona

Szkoda, Polaku: ziemia spustoszona

Podolska leży, a pohaniec sprosny,

Nad Niestrem siedząc, dzieli łup żałosny.

Już od początku wyraźnie zarysowuje się tu „ty” liryczne, Polak będący synekdochą wszystkich Polaków, a ściśle rzecz biorąc – szlachty.

Dwie kolejne strofy przedstawiają porwanie polskich kobiet i dzieci:

Niewierny Turczyn psy zapuścił swoje,

Którzy zagnali piękne łanie twoje

Z dziećmi pospołu, a niemasz nadzieje,

By kiedy miały nawiedzić swe knieje.

Porywający kobiety Tatarzy jawią się jako spuszczone stado psów. Wyobrażenie ludzi w postaci zwierzęcej to zabieg animalizacji, które deprecjonuje najeźdźców:

Jedny za Dunaj Turkom zaprzedano,

Drugie do hordy dalekiej zagnano;

Córy szlacheckie (żal sie, mocny Boże!)

Psom bisurmańskim brzydkie ścielą łoże.

Piękne łanie zostały sprzedane jako niewolnice za Dunaj lub zmuszone do świadczenia poniżających je usług.

Uwagę w cytowanych zwrotkach, jak i w całym utworze zwracają liczne epitety, np. wieczna sromota, nienagrodzona szkoda, pohaniec sprosny, łup żałosny, niewierny Turczyn. Pełnią one funkcję charakteryzującą: wskazują na ogrom zniszczeń i brutalność najeźdźcy.

W czwartej zwrotce czytamy, że na Podole najechało nie wojsko, ale zbójce; prymitywny lud wędrowny, który mieszka w kotarzach, czyli w szałasach:

Zbójce, niestety, zbójce nas wojują,

Którzy ani miast, ani wsi budują,

Pod kotarzami tylko w polach siedzą,

A nas, nierządne, ach, nierządne, jedzą.

Słowa te apelują do zajmujących wysoką pozycję w Europie Polaków, którzy pozwolili na inwazję niegodnych siebie przeciwników.

W strofie piątej opuszczone przez pasterza stado jest metaforą Polski (najazd Tatarów miał miejsce w okresie bezkrólewia), które dało się wydać na łup drapieżnikom:

Tak odbieżałe stado więc drapają

Rozbojce wilcy, gdy po woli mają,

Że ani pasterz nad owcami chodzi,

Ani ostrożnych psów za sobą wodzi. 

Poeta używa tutaj przenośni, wykorzystując motywy związane z rolnictwem, a więc silnie przemawiające do polskiej szlachty.

Począwszy od szóstej zwrotki podmiot liryczny apeluje do ambicji Polaków i ich uczuć patriotycznych, ponieważ ulegli łatwym do pokonania wrogom:

Jakiego serca Turkowi dodamy,

Jeśli tak lekkim ludziom nie zdołamy?

Ledwie nam i tak króla nie podawa;

Kto sie przypatrzy, mała nie dostawa.

Osoba mówiąca przestrzega przed tym, że klęska Rzeczypospolitej może rozsławić Tatarów – tym bardziej konieczne staje się stawienie oporu temu narodowi w przyszłości. Wszystko to ma przekonać szlachtę do wzmocnienia sił zbrojnych państwa.

Obraz nieprzyjaciół Polaków jest skrajnie negatywny: to psy bisurmańskie, zbójce, odbieżałe stado, wilcy. Tymczasem nasi rodacy zostali ukazani jako słabi i bezbronni (metafora owiec), a także cni, czyli szlachetni, choć winni zaniedbania bezpieczeństwa w kraju.

Wraz z siódmą strofą rozpoczynają się skierowane do czytelnika zdania rozkazujące. Fragmenty te zbliżają utwór do liryki tyrtejskiej (nie mamy tu do czynienia z typowym tyrteizmem, ponieważ „ja” liryczne wzywa bardziej do dbania o bezpieczeństwo wewnętrzne, niż zagrzewa do walki).

Ilustracją obecnego stanu obronności państwa jest przedstawiona w wierszu sytuacja, w której szlachciców powstrzymują od walki uroki dworskiego życia:

Wsiadamy? Czy nas półmiski trzymają?

Biedne półmiski, czego te czekają?

To pan, i jadać na śrebrze godniejszy,

Komu żelazny Mars będzie chętniejszy.

Za pomocą powyższych pytań retorycznych Kochanowski wypowiada się na temat prywaty tego stanu społecznego. Partykularyzm szlachecki sprawił, że Tatarzy złupili polską ziemię i wzięli w niewolę bezbronnych.

Poeta nakazuje skuć talerze na talery, tzn. wykorzystać srebrne talerze jako talary, czyli pieniądze – z przeznaczeniem na podatki na rzecz wojska. Jeśli nie będzie ono należycie finansowane, państwo nie przetrwa w dotychczasowych granicach:

Skujmy talerze na talery, skujmy,

A żołnierzowi pieniądze gotujmy.

Inszy to darmo po drogach miotali,

A my nie dajmy, bychmy w cale trwali?

Metafora ta wykorzystuje kunsztowny środek stylistyczny, jakim jest figura etymologiczna (użycie w jednym wyrażeniu słów o wspólnym pochodzeniu).

Następna strofa eksponuje konieczność łożenia na wojsko, przy jednoczesnej gotowości do walki:

Dajmy, a naprzód dajmy! Sami siebie

Ku gwałtowniejszej chowajmy potrzebie.

Tarczej niż piersi pierwej nastawiają,

Pozno puklerza przebici macają.

W tym właśnie tkwi przyczyna klęski Polaków – uchylanie się szlachty od płacenia podatków sprawiło, że nie znalazło się wystarczająco dużo gotowych do sięgnięcia po broń. Środki na ten cel należy wyłożyć kosztem własnych przyjemności – wystawnego, próżniaczego trybu życia, rozrywek – a do nich szlachta w Polsce jest nad wyraz przywiązana.

Ostatnia strofa przynosi pełną ironii puentę, przekształcającą znane przysłowie Polak mądr po szkodzie. Kochanowski tworzy nowy wariant tej formuły. Potępia rodaków, wytykając im głupotę: Polak (…) i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

Poeta chciał w ten sposób wstrząsnąć szlachtą – tylko poruszenie sumień może przywieść ją do postępowania w sposób odpowiedzialny.

Polacy, mimo że nie zdołali odeprzeć najazdu pogańskiego, prymitywnego ludu, w przeciwieństwie do nich są przedstawieni w Pieśni o spustoszeniu Podola jako prawi, szlachetni, prezentujący wysoki poziom rozwoju. Ponoszą jednak winę za swoją klęskę, gdyż zlekceważyli konieczność obrony kraju – podstawowy obowiązek każdego patrioty.

Kochanowski wypowiada się w omawianym utworze jak rozsądny polityk – apeluje nie tyle o przelew krwi na Tatarach, który w czasach braku pieniędzy na wojsko i bezkrólewia nie miałby szans powodzenia, co wskazuje na potrzebę wzmocnienia obronności państwa w celu pokonania barbarzyńców w kolejnych najazdach. Dopóki postulat ten nie zostanie spełniony, dopóty Polska nie zdoła odeprzeć ataku nawet tak prymitywnego wroga.

Wiersz, mimo bezpośredniego odniesienia do rzeczywistości politycznej końca XVI wieku, ma charakter uniwersalny – przekonuje o konieczności utrzymywania bezpieczeństwa w kraju w każdym miejscu i czasie. Niestety, polityka wobec Tatarów ukształtowała się w innym kierunku, niż wytyczył Kochanowski. Spustoszyli oni polskie ziemie jeszcze w roku 1577 i 1578. Dopiero traktaty o przyjaźni z Turcją (podpisane w latach najazdów wroga w roku 1577 i 1578) zapewniły Polsce spokój ze strony tego narodu.


[1] B. Chrząstowska, S. Wysłouch, Poetyka stosowana, Warszawa 1978, s. 514.

Dodaj komentarz