Dziewczyna – interpretacja

Fabuła Dziewczyny, podobnie jak Dusiołka, cechuje się prostotą i bez trudu można ją streścić. Oto dwunastu braci usłyszało dochodzący zza muru płacz. Wyobrazili sobie, że jest to głos uwięzionej, potrzebującej pomocy Dziewczyny. Postanowili ją oswobodzić, starając się wspólnym wysiłkiem przebić mur.

Choć zadaniu temu poświęcili całe swoje życie, zmarli, zanim udało im się dojść do celu. Wysiłek po nich przejęły ich antropomorfizowane cienie, a później, gdy i im zabrakło sił, dzieła dokończyły uosobione młoty. Jednak za murem nie było nikogo. Młoty poległy od tej bolesnej świadomości.

Naszą uwagę już od początku przykuwa rytm, który tworzy rzadki w literaturze polskiej siedemnastozgłoskowiec. Utwór stylizowany jest na baśń, o czym świadczą występujące tu elementy fantastyczne oraz charakterystyczny motyw dwunastu braci. W baśniach trudy i poświęcenia są nagradzane, a przewinienia karane. Jednak w wierszu Leśmiana poza wymienionymi składnikami świata przedstawionego wszystko odbiega od tego wzorca, a poza tym opowieść kończy się tragicznie – wszakże mamy do czynienia jedynie ze stylizacją. Dlatego też Jan Jakóbczyk trafnie nazywa Dziewczynę „antybaśnią”[1].

W rzeczywistości Dziewczyna jest balladą. Świadczy o tym m.in. warstwa fabularna utworu, elementy fantastyczne, nastrój tajemniczości, zsubiektywizowana narracja, a także charakterystyczne dla tego gatunku paralelizmy, powtórzenia oraz polisyndetony (konstrukcje współrzędne połączone jednakowym spójnikiem, w tym przypadku jest to spójnik i, np. I znikła treść – i zginął ślad i powieść o nich już skończona!). Typowa ballada nie wykracza jednak poza ludową mądrość, dlatego też Kazimierz Wyka na potrzeby Dziewczyny ukuł termin ballada filozoficzna[2].

Po pobieżnym zarysowaniu fabuły zastanówmy się raz jeszcze nad motywami działań braci. Wiele wnosi tutaj ponowna lektura początkowych dystychów:

Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,

A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,

I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie…

Mówili o niej: „Łka, więc jest!” – I nic innego nie mówili,

I przeżegnali cały świat – świat zadumał się w tej chwili… […]

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!

Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

Przy okazji przytoczenia ostatniego cytatu warto dodać, że słowo sprzęg pochodzi od sprzęgnięcia i jest archaizmem, gdyż funkcjonowało w staropolszczyźnie, natomiast wyrazy strwon i usił to neologizmy pochodzące odpowiednio od rzeczownika „wysiłek” i czasownika „strwonić”. Eksponują one moc i energię i bez wątpienia brzmią dobitniej niż ich poprawne rozwinięcia[3].

Wracając do interpretacji ballady: braci nie dzielił od Dziewczyny realny mur, skoro wierząc w sny, spojrzeli na niego od marzeń strony. Bohaterowie ci uwierzyli w jej istnienie na przekór trzeźwemu racjonalizmowi – do życia powołał ją ich chętny domysł. O tym, że młodej kobiety nie ma i nigdy nie było, przekonujemy się ostatecznie, kiedy przedzierają się do niej niestrudzone młoty. Wyka komentuje tę przejmującą prawdę następującymi słowami:

To nie realny mur z cegły czy kamienia, skoro bada się go – od marzeń strony. To żadna realna dziewczyna, skoro – zbudowana jest tylko z chętnego domysłu […] Do życia powołało ją pragnienie, domysł i marzenie dwunastu braci […] Więc Dziewczyna to złudzenie. Natomiast dążenie dwunastu braci, ażeby za wszelką cenę dotrzeć do uwięzionej, „zaprzepaszczonej” Dziewczyny, istnieje naprawdę[4].

Fabuła utworu rozgrywa się zatem jednocześnie w marzeniu i na jawie. Mur to natomiast granica między światem rzeczywistym i światem marzeń. Atrybutem obu tych przestrzeni jest porażająca nicość.

W utworze ocenie podlega trud braci. Niewątpliwie ulegli oni mrzonce i dążenie do niej wypełniło całe ich życie. Tytułowa Dziewczyna symbolizuje wszelkie ludzkie cele, zwłaszcza obliczone na działanie długotrwałe i wymagające dużego zaangażowania (np. osiągnięcie szczęścia, poznanie prawdy). Czy jednak narrator stwierdza, że trudy braci były daremne, więc powinni byli oni ich poniechać? Oczywiście nie! W wierszu cały czas podkreśla się nie bezowocność wysiłków bohaterów, ale ich trud, upór, determinację w dążeniu do celu, kierujące nimi poczucie obowiązku. Jak wiele emocji towarzyszy narratorowi podczas opisywania działań braci, a następnie cieni i młotów!

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!

I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem a kto młotem? […]

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną…

I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych – Boże mój! – nie wypuściły młotów z dłoni!

I tylko inny płynie czas – i tylko młot inaczej dzwoni… […]

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!

I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera…

I nigdy dość, i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona! …

I znikła treść – i zginął ślad – i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty – Boże mój! – mdłej nie poddały się żałobie!

I same przez się biły w mur, huczały spiżem same w sobie!

Wszystkie te eksklamacje podkreślają dramatyzm przedstawionych wydarzeń. W wielu momentach narrator wyraźnie solidaryzuje się z bohaterami, serdecznie im współczując:

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!

Lecz poza murem – nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!

Bo to był głos i tylko – głos, i nic nie było, oprócz głosu!

Nic – tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!

Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Agnieszka Izdebska słusznie zauważa, że Dziewczyna nie jest balladą ludową, jednak występują w niej elementy charakterystyczne dla takiej twórczości:

Przede wszystkim rządzi nią żywioł oralności, przejawiający się powtarzalnością retorycznych formuł, specyficznymi konstrukcjami składniowymi i określoną pozycją narratorską. Całość tekstu skonstruowana jest trychotomicznie: relację o wysiłku braci, cieni i młotów ujęto w trzykrotnie powtórzone paralelne konstrukcje zdaniowe[5].

Ponadto Izdebska stwierdza, że typowe dla ballady ludowej jest zaangażowanie emocjonalne opowiadacza[6]. Sygnalizują je liczne wykrzyknienia, wzmocnione apostroficznym Boże mój! i lamentem Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?
 

Kazimierz Wyka wyjaśnia:

Utwór Leśmiana wyraźnie sugeruje, że prawdą jest tylko i że istnieje tylko dążenie do celu. Natomiast sam cel to nic innego jak jedno wielkie złudzenie. Kiedy do niego docieramy, przekonujemy się o tym boleśnie, jak przekonali się bracia, jak przekonały się młoty, jak pośrednio, przez ich zawód, przekonały się cienie[7]. Dziewczyna mówi więc o drodze do celu i jej właściwościach, a nie o samym celu i jego treściach. Niestety, przynosi przy tym gorzką prawdę: wszelki cel jest nieosiągalny. Liczy się bowiem droga, nie cel, jej przebycie jest już dostatecznym zwycięstwem[8] – stwierdza Izdebska.

Jednak refleksja ta nie zostaje wypowiedziana w sposób beznamiętny. Jak zostało już wspomniane narrator podkreśla nie skutki działań braci, ale ich idealizm, szlachetność, upór w dążeniu do celu, poczucie spełnionego obowiązku:

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,

Potężne młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów.

Chociaż podporządkowali oni swoje życie realizacji marzeń z kłamliwych jawnie snów, ich postawa zasługuje na wielkie uznanie. Wartość posiada przecież – niezależnie od efektów – samo podejmowanie trudu, gdyż człowiek staje się na drodze działania. Wyka artykułuje tę myśl tak:

Chyba w ten sposób można ów związek ująć: wprawdzie nasze dążenia do celów są dążeniami do złudzeń i snów, wprawdzie za tajemniczym murem nie ma żadnej Dziewczyny i nie posiadamy gwarancji, by kiedykolwiek ona tam była, ale nie sceptyczna rezygnacja stąd wynika. Wynika nakaz bezwzględny, nakaz bohaterski dążenia[9].

Nikt i nic człowiekowi nie daje gwarancji, że zapanuje on nad światem lub że go pozna prawdziwie, a mimo to zaniechać tych dążeń nie wolno. One bowiem stanowią o wielkości istot, które daremnym wysiłkiem i nieuchronną śmiercią opłacają swoje miejsce na ziemi[10].

Bracia poddali się sile iluzji, dali się zwieść pozorom, lecz ich cel był godny podjęcia walki. Mówiąc nieco inaczej, marzenia i sny to tylko złudzenia, jednak są one potrzebne, ponieważ motywują do działania i w ten sposób wzbogacają nas o cenne doświadczenia. Stąd płynie bezwzględny nakaz heroicznego dążenia. Ostatni dystych utworu przynosi groźną przestrogę przed lekceważeniem celów, choćby były one zmarniałymi w nicość cudami:

I była groza nagłych cisz! I była próżnia w całym niebie!

A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?

Poeta jawnie podnosi głos. Pytając czytelnika, ostrzega go przed rezygnowaniem z życiowych wyzwań.

W niniejszej balladzie tym pojawia się motyw niewspółmierności między marzeniem a rzeczywistością, motyw idei, które zamierają w momencie wprowadzenia ich w życie. W tym kontekście można spojrzeć na braci, jak na bohaterów spętanych własną wyobraźnią. Mur marzeń to projekcja ich iluzji, która istnieje po to, by motywować do działania i nadawać życiu sens, choćby było ono pogonią za znikającymi punktami wyimaginowanych celów. Cokolwiek. Jakkolwiek. Ale czynić[11]tak podsumowuje sens wiersza Tymoteusz Karpowicz.

Chociaż przygody bohaterów Leśmiana skończyły się źle, ich postawa powiewa autentyczną wielkością. Są bowiem wyrazicielami idei heroizmu.

Niezależnie od wszelkiego dążenia, koniec końców człowiek staje wobec śmierci. Jej widmo jest w utworze Leśmiana wszechobecne. Mamy tu do czynienia ze śmiercią wielokrotną: najpierw braci, a później cieni i młotów. Odejście cieni w śmierć ukazane zostanie z ludzkiej perspektywy doświadczenia wielokrotnego umierania, podkreślonego tutaj użyciem czasownika o podwójnym prefiksie (powymierać), sugerującego z jednej strony powtarzalność i trwanie czynności w czasie, z drugiej zaś operującego aspektem dokonaności[12]. Człowiek, podobnie jak bohaterowie wiersza Leśmiana, wiecznie gdzieś zmierza. Nawet po śmierci, gdy zmienia swą postać, próbuje zrealizować swoje plany. Na tym polega jego tragizm. Za pomocą tej rozbudowanej metafory poeta ukazuje przemożną siłę śmierci. Wszakże pisał on, że nigdy dość się nie umiera. Przekonania tego nie równoważy żadna pociecha. Żyć i podejmować wyzwania mimo takiej perspektywy – oto jedyny możliwy program działania.

(z tomu Napój cienisty, 1936)


[1] J. Jakóbczyk, W poetyckim labiryncie („Dziewczyna” B. Leśmiana) [w:] Poezja polska. Interpretacje, red. K. Heska-Kwaśniewicz i B. Zeler, Katowice 2000, s. 201.

[2] K. Wyka, Bolesław Leśmian: dwa utwory [w:] Liryka Polska. Interpretacje, red. J. Prokop i J. Sławiński, Kraków 1971, s. 246-247.

[3] J. Jakóbczyk, op. cit., s. 202.

[4] K. Wyka, op. cit., s. 244-245.

[5] A. Izdebska, O Dziewczynie [w:] Poezje Bolesława Leśmiana. Interpretacje, red. B. Stelmaszczyk i T. Cieślak, Kraków 2000, s. 34.

[6] Por. ibidem, s. 34-35.

[7] K. Wyka, op. cit., s. 245.

[8] A. Izdebska, op. cit., s. 41.

[9] K. Wyka, op.cit., s. 246.

[10] Ibidem, s. 248.

[11] T. Karpowicz, Poezja niemożliwa. Modele Leśmianowskiej wyobraźni, Wrocław 1975, s. 47.

[12] A. Izdebska, op. cit., s. 36.

Dodaj komentarz