Białe kwiaty - streszczenie i interpretacja

Autorem streszczenia jest: Marcin Puzio.

Cykl prozatorski „Białe Kwiaty” Cypriana Kamila Norwida powstał w celu teoretycznego uzasadnienia innego słynnego eseju autora - „Czarnych Kwiatów”, gdzie opisywał ostatnie spotkania ze znanymi przyjaciółmi artystami. Poeta spotkał się z silną krytyką z uwagi na suche opisy pozbawione patosu przysługującego zdaniem opinii publicznej tak cenionym postaciom. Cykl drukowano w latach 1856-57 w czasopiśmie „Czas”. Tworzy ciekawe wnioski na temat sztuki, przeplatając je z odwołaniami do swoich doświadczeń i spotkanych osób.

  • Białe kwiaty — streszczenie
  • Białe kwiaty - interpretacja
  • Białe kwiaty — streszczenie

    Wstęp z nawiązaniem artystycznym

    Rozważania na temat sztuki otwiera porównanie do płaskorzeźby, którą poeta zobaczył podczas wizyty w San Giovanni we Florencji. Przedstawia ona Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela, który stracił mowę, ponieważ zwątpił w przepowiednię archanioła Gabriela (historia biblijna). Cisza otaczająca kapłana zauroczyła Norwida ze względu na najlepszy sposób wyrażenia jego tragedii. 

    Rozważania na temat sztuki

    Po takim wstępie ukazuje dość śmiałe wnioski, jakoby sztuka w ogóle nie istniała. Argumentuje w dość nietypowy sposób. W Polsce przyczyną tego jest brak skończonego typu kobiety (przywołuje Aldonę, Grażynę, Marię Malczewskiego). Za granicą uważa, że powodem tego jest brak „pojęcia dramatycznej ciszy i pojęcia jej natur”. Ciszę w dramacie poeta uznaje za coś tak oczywistego i ważnego jak pion w rysunku, biel w malarstwie i basso w muzyce. 

    Mianownik filologiczny w sztuce

    Ze względu na to postanawia stworzyć wspólny „mianownik filologiczny” dramatu i innej sztuki — jest to ten moment, gdy wyrazu nie da się bardziej podzielić, wtedy zamiast jasności pojawia się jedynie zaćmienie i niezrozumienie. 

    Doświadczenia z różnymi wyrazami ciszy

    Różne cisze, czyli „wyrazy białe, bezmyślne nieopowiadające nic” stanowią dla artysty największy dobytek kulturowy. Posługuje się dwuwierszem z ludowej piosenki „… a odjechać od niej nudo, a przyjechać do niej trudno!...”, którą pierwszy raz przeczytał w „Dziadach” Mickiewicza. Usłyszał go kiedyś podczas przechadzki po sadzie koło swojego domu w 1836 roku. Nuciła go jakaś dziewczyna. Gdy usłyszał go w kompletnej ciszy ogrodu, zrozumiał prawdę, którą piosnka ta zawiera. 

    Podobny wyraz ciszy odnalazł w pewnym wydarzeniu podczas wizyty we Włoszech. Gdy był on w Albano za stolicą kraju, Rzymem. Jedyną drogą w kierunku, który go interesował była ścieżka górska w okolicach jeziora przy Castel Gandolfo. Tam również panuje cisza pełna skupienia, w którym wieszcz odnajduje coś nabożnego, świętego. Podczas powrotu spotkał miejscowego podróżnika, z którym rozmawiał na różne tematy, dzięki czemu droga minęła im szybko i w dobrym towarzystwie. Opowiedział mu mit o Prometeuszu i Epimeteuszu (ogień od jednego tytana, od drugiego zaś puszka Pandory) wyjaśniony w inny sposób. W jego wersji Bóg stworzył ptaka, któremu błogosławił. Zły duch za to, chcąc dać coś lepszego, stworzył nietoperza. Kawałek dalej na ich szlaku zobaczyli ogromny okruch skalny, który zagrodził im drogę. Zdziwiło to poetę, który jechał wcześniej tą drogą i go nie widział. Miejscowy po chwili wymownej ciszy powiedział, że „kiedy nikogo nie ma, to one się tu staczają z wierzchu skał… bywało…”. Dopiero ten moment zaniemówienia pozwolił mu docenić tę sytuację. 

    Wyeksponowanie nieobecności pomaga Norwidowi w tworzeniu dramaturgii i smutku, który wywrze wrażenie na czytelniku. Obrazuje to na przykładzie śmierci ministra Rossiego. Opis jego śmierci w gwarnym Rzymie (zginął w zamachu przez zasztyletowanie) nie poruszyłby odbiorcy tak, jak przedstawienie jej przez pustą lożę, w której zasiadał w teatrze, zwykle spóźniony. Teraz gdy jest opuszczona, zrobi to większe wrażenie na czytelniku niż sam zgon Włocha. 

    Nowe trendy w sztuce

    Poeta uznaje, iż człowiek, a zwłaszcza autor rozumiejący znaczenie pustki i ciszy w literaturze, może cieszyć się istnym błogosławieństwem. Cisza, przemilczenie może wyznaczyć nowy porządek w sztuce, a być może nawet w Polsce powstanie jakiś ciekawy, inny prąd. Warto jednak go bacznie obserwować, ponieważ zapatrując się jedynie w przeszłość, można całkowicie się w niej zatracić i nie zwracać uwagę na to, co dzieje się współcześnie. Wniosek ten buduje na podstawie spotkania z pewnym staruszkiem w Paryżu, który po tym, gdy powiedział mu, że wraca z Rzymu, pytał o odbudowę miasta. Gdy próbował się dowiedzieć, kiedy ostatni raz widział Forum Romanum, odpowiedział mu, że było to w poprzednim stuleciu. Dla niego znaczenie miała jedynie przeszłość, a nie to, co nowe. 

    Patos, który kończy się śmiechem

    W dalszej części tekstu Norwid opisuje wizytę pewnego nieznajomego, kiedy przebywał w Londynie. Mieszkał w ubogiej stancji na samych obrzeżach miasta, a ze względu na zimę, nie słyszał, gdy ktoś wchodził do jego pokoju. Zapytał on poetę, w jaki sposób chce, aby się do niego zwracać - „obywatelu, ziomku, rodaku czy panie?”. Romantyk odpowiedział mu, że nie jest to dla niego ważne, co powie, a w jaki sposób. Ten chciał zachować patos i powagę, dlatego krzyknął „To najlepiej: rodaku!” jednak sposób akcentowania sprawił, że wyraz zabrzmiał jak „robaku”. Anegdota ta ma być przykładem, że zbędny patos, zamiast spokoju i ciszy może doprowadzić do ironii czy śmiechu odbiorców, co niekoniecznie było jego zamiarem.

    Podróż do Ameryki i znaczenie przemilczenia

    Dla poety ci, którzy rozumieją znaczenie przemilczenia, nie zrobią z tego sztuki, zawsze będą bowiem czekać, aż dokonają tego ich następcy, kolejne pokolenia. 

    Największa cisza, którą przeżył i pamięta Norwid, miała miejsce na Oceanie Atlantyckim pewnej zimowej nocy. Po dwóch miesiącach podróży kończyły się zapasy, ludzie wpadli w panikę, a załoga, by utrzymać porządek na statku, chodziła z naładowaną bronią. Ta cisza, której wtedy doświadczył, była na tyle smutna i przejmująca, że aż zapłakał.

    W czasie rejsu poznał Izraelitę, z którym się zaprzyjaźnił. Spędzali ze sobą dużo czasu, poeta opisuje nawet, że jedli z jednego naczynia w czasie burzy, co świadczy o dużej zażyłości między nimi. Kiedy pewnej niedzieli ubrał się odświętnie i zachowując się zgodnie z przykazaniami o święceniu dnia zmartwychwstania, podarował mu flaszkę olejku do włosów i świeżą bieliznę, by mógł czuć się lepiej. Był to ogromny podarek, w tym czasie na łodzi oszczędnie rozdawano wodę pitną, dlatego poeta czuł się wyjątkowo uhonorowany. 

    Choć rozmawiali ze sobą wiele na różne tematy, wyjątkowo ważne było dla niego, gdy w czasie sztormu rozmawiali na temat wiary. Zapytał go, czy wierzy, że Mesjasz chodził po wodzie, na co odpowiedział twierdząco. Zdał sobie wtedy sprawę z własnej religijności. Podczas dłuższej rozmowy na temat Pisma Świętego, obaj zgodnie stwierdzają, że Chrystus był najbardziej idealnym z wszystkich ludzi, choć niekoniecznie Bogiem, lecz dla niego jest przede wszystkim człowiekiem. 

    Gdy szczęśliwie dopłynął do Stanów Zjednoczonych, jednym z jego przyjaciół na miejscu był Marceli Lubomirski. Gdy pewnego razu spacerowali wspólnie wybrzeżem Brooklynu, gdzie mieszkał, oglądali statki wpływające do nowojorskiego portu, obserwując razem zachód słońca. Rozmawiali na różne tematy, a zdaniem Norwida, Kościuszko przypłynął tu statkiem, którego wrak leżał przy brzegu.

    Białe kwiaty - interpretacja

    Tekst ma na celu ukazanie teorii literackiej nowego stylu, który wprowadził Norwid w „Czarnych Kwiatach”, opartego na prostocie i licznych przemilczeniach, charakterystycznym środku stylistycznym dla poety. Podkreśla rolę ciszy w literaturze i poezji. Nawiązuje do tego również tytuł utworu - cisza jest tak samo niezbędna, jak biel w malarstwie, o czym pisze w pierwszych akapitach eseju. 

    Cechy eseju w zestawieniu z Czarnymi Kwiatami

    Utwór stanowi opozycję do poprzedniego cyklu wydawanego również w ramach pisma „Czas”. Poza nazwą opisuje historie spotkań z osobami anonimowymi, całkowicie inaczej niż miało to miejsce w „Czarnych…”. Wspólnym elementem jest styl, który różni się od znanego wcześniej w epoce romantycznej. 

    Nowatorski charakter wyrazu okazał się wyjątkowo podobny do nurtów pozytywistycznych. Wskazuje na to m.in. szczegółowe oddanie rzeczywistości, chęć ukazania świata w bez zbędnych upiększeń, podobnie jak w realizmie i naturalizmie. Może to ukazywać wpływ nowych idei na Norwida i jego wyjątkowy talent i nowatorskie podejście do tematu literatury. Widać to również w „Promethidionie”, „Ogólnikach”, „Nerwach” i wielu innych utworach autora.


    Przeczytaj także: Daj mi wstążkę błękitną... interpretacja

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.