Sonet IV. O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem – interpretacja

Sonet IV podejmuje koncepcję „rycerza Chrystusowego”. Jego tytuł precyzyjnie zapowiada treść utworu. Zawarte w nim wyliczenie eksponuje napór rzeczywistości, z którą zmaga się bohater liryczny Szarzyńskiego. Szatan, świat i ciało to trzy postaci zła i trzy siły osaczające człowieka na „polu bitwy”.

Ich opis pojawia się jako kontynuacja refleksji na temat istoty ludzkiego życia i wypełnia dwie początkowe zwrotki utworu. Dwaj pierwsi przeciwnicy – szatan i świat – stanowią dla człowieka zagrożenie z zewnątrz, natomiast ciało jest wrogiem tkwiącym w samym człowieku[1].

Temat walki ze światem, ciałem i szatanem został spopularyzowany w okresie renesansu dzięki kardynałowi Lotariuszowi (późniejszemu Innocentowi III) i jego poczytnemu traktatowi O wzgardzie świata albo nędzy stanu człowieczego (przekład polski z 1571 r.), a także bardzo popularnemu dziełku O naśladowaniu Chrystusa, przypisywanemu Tomaszowi à Kempis (przekład polski z 1545 r.)[2].

Z rozpoznania kondycji ludzkiej jako walki z „szatanem, światem i ciałem” wyłania się antynomia psyche i soma, ujawniająca podwójne – duchowe i cielesne – zagrożenia, które czyhają na człowieka na każdym kroku[3]. Pod okiem Boga człowiek zmaga się więc ze złem, które jest dosłownie wszędzie: poza nim i w nim samym[4]. Jednak bohaterowi Szarzyńskiego przyjdzie się zmagać nie tylko z wymienionymi w tytule sonetu wrogami, lecz także z samym sobą: własnymi słabościami, lękiem i samotnością[5].

Mimo że zasygnalizowana w tytule problematyka wydaje się bliska każdemu wierzącemu człowiekowi, utwór ten zadziwia już od pierwszych słów. Słowo „pokój” występuje tu jako antyteza do zapowiedzianej wcześniej wojny. Początkowe stwierdzenie uzyskuje szczególną zwięzłość dzięki zastosowaniu konstrukcji składniowej bez orzeczenia, zwanej elipsą. Retoryczna pauza zawarta w inicjalnym wersie uwypukla znaczenie pierwszych wyrazów utworu i przygotowuje do uważnego odczytania całego sformułowania: szczęście można odnaleźć tylko w pokoju, tj. zbawieniu, które daje się uzyskać jedynie dzięki wytrwałemu „bojowaniu”:

Pokój – szczęśliwość, ale bojowanie

Byt nasz podniebny. […]

Tym sposobem osoba mówiąca przeciwstawia dwie koncepcje życia człowieka, a tym samym również dwie teorie humanizmu. Pierwsza dotyczy stereotypowo pojmowanego pokoju, który – pozbawiony starań o przyszłość – staje się tylko pozornym dobrem. Teza ta narusza jedną z obiegowych prawd funkcjonujących w świadomości społecznej, zgodnie z którą pokój to niewątpliwe dobro. Podmiot liryczny przeciwstawia temu błędnemu poglądowi nowe przekonanie, na mocy którego sens życia zasadza się nie na używaniu pokoju czy dążeniu do niego jako wartości pożądanej w życiu doczesnym, lecz na bojowaniu w imię wartości nadrzędnych. Człowiek jest zbyt słaby wewnętrznie, powiada bohater Szarzyńskiego, by mógł opierać się tylko na sobie. Zgodnie z takim rozumieniem ludzkiej egzystencji pokój osiąga się dopiero po zwycięskiej walce. Bohater Sępowy wie, że na tym świecie nie ma pokoju ani szczęśliwości. Zadawane od wieków pytanie, „jak żyć szczęśliwie” (w domyśle: wiadomo, że chodzi o doczesność), w ogóle dla niego nie istnieje[6]. Nie szczęściem bowiem, ale bojowaniem o szczęście jest życie ludzkie.

Sęp bezsprzecznie wchodzi w polemikę z poglądami współczesnych mu twórców polskiego renesansu.  Nie może zgodzić się z Mikołajem Rejem, który w Żywocie człowieka poczciwego zachęcał swoich czytelników do życia zgodnego z naturą, gwarantującego spokój i samozadowolenie, obca jest mu także zaszczepiona przez Jana Kochanowskiego Horacjańska filozofia „złotego środka”[7].

Koncepcja ludzkiego życia jako „bojowania” ma proweniencję biblijną. Jerzy Wiśniewski wskazuje dwa źródła tej myśli[8]. Pierwsze to Księga Hioba, w której pojawia się, co następuje:

Bojowaniem jest żywot człowieczy na ziemi, a jako dni najemnika dni jego (Hi 7,1)[9].

Podobne refleksje obecne są w Listach św. Pawła – ów święty także porównuje egzystencję chrześcijanina do służby wojskowej i obrazuje ją przy pomocy militarnych rekwizytów:

Pracuj jak żołnierz Chrystusa Jezusa. Służąc jak żołnierz Bogu, nikt nie wikła się w sprawy świeckie, aby się podobał temu, któremu się poddał (2 Tm 2, 3-4)[10].

W końcu bracia, wzmacniajcie się w Panu i w potędze siły Jego. Obleczcie się w zbroję Bożą, abyście się mogli ostać wobec zasadzek diabelskich (Ef 6,10)[11].

Tymczasem Dariusz Śnieżko odsyła do jeszcze innego tekstu zawartego w Piśmie Świętym, a mianowicie Listu do Rzymian Pawła, zawierającego fragment o wewnętrznej walce człowieka, który może służyć za wzór dramatycznej introspekcji bohatera lirycznego Szarzyńskiego[12]. Znajduje się tam m.in. pełny emocjonalnego napięcia fragment:

Cóż więc? Czy mamy grzeszyć, ponieważ nie jesteśmy pod panowaniem Prawa, lecz pod panowaniem łaski? Na pewno nie! Czyż nie wiecie, że jesteście niewolnikami tego, którego słuchacie, a więc oddaliście się w niewolę: czy to grzechowi prowadzącemu do śmierci, czy też posłuszeństwu, które prowadzi do zbawienia (Rz 6, 15-17)[13]?

Innymi, pozabiblijnymi źródłami koncepcji życia jako walki, „bojowania” mogą być także Ćwiczenia duchowne św. Ignacego Loyoli (powstałe w latach 1521-1523, a wydane w Polsce w 1583) oraz Przewodnik grzeszników Ludwika z Grenady – jest rzeczą niemal pewną, że Mikołaj Sęp Szarzyński miał je w ręku[14].

Wróćmy jednak do punktu wyjścia: ludzie skazani są na walkę niczym rycerze w starciu ze złem w imię idei Boga, mimo że tęsknią do bezpieczeństwa. Muszą podjąć to wyzwanie, by zrealizować swoje marzenie osiągnięcia wiecznego azylu.

Ich bój ma miejsce w „podniebnym bycie”, czyli w ziemskim życiu. Jest ono określone w tak zaskakujący sposób, ponieważ za sprawą jego krótkości staje się stadium przejściowym pomiędzy doczesnością a wiecznością – niezależnie od jej przyszłego kształtu.

A ponieważ czas biegnie niezwykle szybko, także i ziemska walka jest gwałtowna i nieprzewidywalna. „Podniebny byt” przebiega w świecie, w którym dominuje zło. Zwracają ku niemu ludzi szatan i mary doczesności:

[…] srogi ciemności                    

Hetman i świata łakome marności […]

Określenie „hetman” odnosi się do militarnego słownictwa przedrozbiorowej Polski (a więc także epoki współczesnej poecie) i oznacza najwyższego dowódcę wojsk. Szarzyński używa go do modyfikacji i uzupełnienia biblijnej peryfrazy, w której szatan – źródło zła i przeciwnik w boju podejmowanym przez człowieka – występuje pod nazwą Księcia Ciemności. To także reprezentant mrocznych sił – niezwykle trudnych do przezwyciężenia przez człowieka. Natomiast oksymoron „łakome marności” poprzez doznania smakowe ujawnia paradoksalną skłonność ludzkiej natury, która kuszona jest urokiem bezwartościowych rzeczy, łudzących pozornym blaskiem i odwodzących od rzeczywistych wartości.

Można by przyjąć – z przekorą snuje rozważania Wiśniewski – że rangę światowej pokusy ma również wspomniane konformistyczne pragnienie szczęśliwego pokoju, który byłby do osiągnięcia w doczesnym życiu. I choć bohater wiersza pokusę tę w retorycznej perswazji (pierwsze zdanie sonetu) wyraźnie oddala, to jednak jej potencjalność stanowi realną groźbę dla „niebacznego człowieka”[15].

Słowo „marność” również niesie za sobą duży ładunek znaczeniowy – wiąże się ze starotestamentową formułą zawartą w biblijnej Księdze Koheleta, która w skróconej, potocznej wersji brzmi „marność nad marnościami i wszystko marność”.

Niekorzystne działanie szatana i złudnych wartości na człowieka jest „pilne”, a więc usilne, naglące, zmierzające do jasno wytyczonego celu, jakim staje się „zepsowanie”, doprowadzenie do zguby istoty ludzkiej. Kolejny przeciwnik człowieka, ciało, zawiera się w nim samym i wywołuje u niego wewnętrzną dysharmonię:

Nie dosyć na tym, o nasz możny Panie!

Ten nasz dom – ciało, dla zbiegłych lubości

Niebacznie zajźrząc duchowi zwierzchności,

Upaść na wieki żądać nie przestanie.

Działanie tego ukrytego wroga staje się szczególnie dotkliwe dla istoty ludzkiej, która i tak jest już osaczona z zewnątrz. Elipsa z drugiego wersu tej zwrotki stawia znak równości między „domem” i „ciałem”. Dom to ostoja człowieka, wartość ziemska, której posiadanie jest w pełni uzasadnione, a tu – skojarzony z ciałem – jawi się jako więzienie konstytuujące człowieka w złu. Uobecnia motywacje i pragnienia związane z doczesnością i wiodące – na przekór dążeniom ku Bogu – do grzechu i wiecznego potępienia w piekle. Śnieżko formułuje hipotezę, na mocy której owe fałszywe dobra same „zbiegają” ku przyciągającemu je człowiekowi, dzięki czemu znajdują w nim schronienie[16]. W każdym razie – stwierdza Jadwiga Kotarska – przedstawiona metafora domu burzy automatyzm skojarzeń i utrwalone schematy myślowe[17]. Przestrzeń ciała-domu staje się przecież polem bitewnym!

Według Wiśniewskiego wyeksponowane w tej zwrotce wzajemne relacje między duchem i ciałem przypominają częstą w świecie ludzkim rywalizację o władzę[18]. Ciało „niebacznie zajźrzy duchowi zwierzchności”, choć powinno być podporządkowane duszy  – o istocie człowieczeństwa świadczy przecież jej duchowość. Zazdrosne o zwierzchnictwo ducha wypowiada ukrytą wojnę przeciwko człowiekowi. Poddane grawitacji grzechu jest dla duszy balastem ciążącym ku otchłani[19]. Niewspółmierność ta jest przyczyną tragicznego konfliktu człowieka, który żyje w świecie sprzecznych wartości. Rezultatem chwilowej nawet dominacji ciała nad duszą może być nieodwracalne dla człowieka pogrążenie się w złu. Dlatego walka rozgrywająca się w jego wnętrzu przybiera postać ostatecznego rozstrzygnięcia, bo przesądza o jego pośmiertnym i wiecznym losie[20].

„Zbiegłe lubości”, które kuszą ludzką wolę, oznaczające chwilowe przyjemności, skazują ciało na nienasycenie i zmierzanie ku nieodwracalnemu upadkowi. Jakości te są obce duszy, stąd w człowieku bezustannie ściera się pragnienie zasłużenia na miłość Boga i chęć zaspokojenia żądz ułudą, to zaś tworzy jego tragizm i wewnętrzne rozdarcie.

Dwie pierwsze strofy wiersza mają charakter zobiektywizowanej wypowiedzi ukazującej położenie człowieka w świecie sprzecznych wartości i tęskniącego za Bogiem. Wypowiada się tu zbiorowy podmiot liryczny będący rzecznikiem ludzkości. Natomiast dwie następne zwrotki, zwykle w sonecie refleksyjne, przynoszą wypowiedź osoby przemawiającej we własnym imieniu i wyrażającej osobiste rozterki. Stąd też pytanie retoryczne otwierające trzecią zwrotkę sonetu wypełnia szczególny dramatyzm:

Cóż będę czynił w tak straszliwym boju,

            Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?

Zindywidualizowane „ja”, które zjawia się tak niespodziewanie, może wyrażać zarówno krzyk rozpaczy, jak i nadziei[21]. Co innego oznacza bowiem bezosobowo wyrażona perspektywa śmierci i zbawienia lub potępienia, a co innego oznacza „ja umrę”. W tym momencie zanika solidarność między osobą mówiącą a resztą ludzkości: głos zabiera konkretny człowiek, który ogromnie lęka się o samego siebie.

Moment ciemnej, bezlitosnej samotności – czy nie pierwszy w poezji polskiej? – zauważa Błoński – Lecz stanowi ona zarazem szansę ocalenia, ponieważ Bóg zbawia właśnie jednostki, tylko jednostki[22].

Na nacechowanie emocjonalne tego fragmentu utworu niebagatelny wpływ ma również bezspójnikowe wyliczenie właściwości istoty ludzkiej – dojmująco samotnej w walce i zalęknionej. Ciąg epitetów przynosi skondensowaną autocharakterystykę bohatera lirycznego Sępa, który jest „wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie”[23]. O czym zatem mowa w autocharakterystyce Sępowego bohatera, gdyby zastanowić się nad nią nieco głębiej? Jego wnętrze staje się przestrzenią dramatu wynikającego ze sprzeczności między doczesnością, która wiedzie ku wiecznemu potępieniu, a perspektywą wieczności.

Jest on „wątły”, a więc słaby, świadomy swojej małości w zmaganiach ze złem świata, „niebaczny”, czyli nierozważny, i „rozdwojony w sobie” – uwikłany w dramatyczny konflikt wzajemnie wykluczających się potrzeb duszy i ciała. Skala jego wewnętrznego rozdwojenia jest jednocześnie miarą dystansu wobec Boga[24]. Cechuje go niewiara we własne możliwości oraz świadomość osaczenia i spętania przez zło[25]. Nade wszystko zaś „wątły, niebaczny i rozdwojony w sobie” jest całkowicie osamotniony w swoich zmaganiach ze złem świata. Na wyeksponowany tu dramatyzm sytuacji człowieka wpływa też wspomniane wcześniej podwójne – zewnętrzne i wewnętrzne – osaczenie przez wrogów oraz świadomość konieczności opowiedzenia się po stronie dobra, na przekór licznym niebezpieczeństwom[26]. Kompilacja takich uwarunkowań wewnętrznych, choć uniemożliwia skuteczne działanie, nie odwodzi od trwania w postawie pełnej heroizmu.

Zbliżając się do finału interpretacji, przytoczmy jeszcze dwa ciekawe komentarze do Sonetu IV. Pierwszy z nich dotyczy słynnej autocharakterystyki Sępa:

[…] słowa te znaczą co innego niż tylko wyznanie bezsiły – interpretuje Maciej Zalewski. Słabością jest ucieczka z ciemności w jasność. To nie dlatego się wierzy, że jest ciężko. Jest ciężko, dlatego, że się wierzy, ciemność trzeba rozświetlać światłem własnym, które jest odbiciem światłości absolutnej27].

Natomiast Gertruda Wichary słusznie dopatruje się w tym tekście rysów pamiętnika:

Gdyby przyjąć, że Mikołaj Sęp Szarzyński głębokie wstrząsy epoki przeżywał osobiście i próbował wśród nich i mimo nich ocalić wiarę w istnienie nadrzędnego porządku i harmonii, uznać by można „Sonet IV” ze zbioru „Rytmy abo wiersze polskie” za liryczny, udramatyzowany pamiętnik[28].

Ten „liryczny, udramatyzowany pamiętnik” przynosi pierwszy poetycki zapis dramatu egzystencjalnego w literaturze polskiej[29] – zauważa Kotarska.

Bohater liryczny Sępa, uświadamiając sobie nikłość własnych możliwości i bezmiar zagrożeń, które czyhają na niego w drodze do wieczności, z wielką żarliwością zwraca się  o pomoc do Boga:

Królu powszechny, prawdziwy pokoju, 

Zbawienia mego jest nadzieja w Tobie!

Warto zwrócić uwagę na to, że akt jego zawierzenia następuje dopiero  po dramatycznej analizie własnej sytuacji egzystencjalnej[30]. Okazuje się, że dążenie do zbawienia nie jest i nie może być wyłącznie dziełem człowieka, lecz rezultatem współdziałania z Bogiem – bez Bożej pomocy można tylko grzeszyć. Jedynie On ma moc zapewnienia powodzenia ludzkim poczynaniom.

Nazwanie Boga „pokojem” odsyła do starotestamentowej Księgi Izajasza:

[…] i nazwą imię jego Przedziwny, Radny, Bóg, Mocny, Ojciec przeszłego wieku, Książę Pokoju (Iz 9,5)[31].

Jakkolwiek podmiot liryczny skupia się na Bogu jako wartości najwyższej  i w mniejszym stopniu interesuje go Jego najbliższe otoczenie (wyjątek stanowi Sonet III), można przytoczyć podobną myśl, zawartą w Ewangelii św. Jana, która pada z ust Chrystusa przed pojmaniem:

Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam, nie jako świat daje, ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka (J 14, 27). Lecz ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we mnie mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, jam zwyciężył świat (J 16, 32b-33) [32].

Jednoznaczne nawiązanie do rozpatrywanych fragmentów jasno dowodzi, że prawdziwy pokój jest w Bogu i tylko przy Jego pomocy można go osiągnąć. Wobec tego nie dziwi prośba:

Ty mnie przy sobie postaw, a przezpiecznie

Będę wojował i wygram statecznie!

Po raz kolejny daje o sobie znać frazeologia militarna. Bohater liryczny Szarzyńskiego prezentuje się jako żołnierz zaciągający się do tajemniczej armii, w której dowodzi sam Stwórca. On jest bowiem jedyną nadzieją i drogą ucieczki całkowicie bezbronnego człowieka przed złem świata.

Wyłącznie w Nim można odnaleźć prawdziwy pokój. Tylko bezgraniczne zawierzenie Mu i własna aktywność dają szansę na spełnienie ludzkiego przeznaczenia: zwycięstwo nad „szatanem, światem i ciałem” oraz osiągnięcie świętości. Niepojęty Bóg, który jest pokojem, każde więc walczyć – i w walce tej pomaga.

Podmiot liryczny, wysuwając siebie na tle innych śmiertelników, choć słabszy od grzechów i pokus ziemskich, nie ma wątpliwości co do tego, że z Jego pomocą może osiągnąć wszystko. „Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie” głosi pochwałę bohaterstwa – czy to nie paradoks? Owszem, ale dający się wytłumaczyć w świetle idei współdziałania z Bogiem, wspartej na fundamencie wiary, która łagodzi wszystkie tkwiące w człowieku sprzeczności i odsuwa od niego triumf „szatana, świata i ciała”[33]. Dzięki temu bohater liryczny Sępa wie, że zapewnione mu przez Boga wsparcie uczyni walkę zwycięską. Świadomość ta zachęca go do przyjęcia aktywnej postawy wobec takiego wyzwania losu tym bardziej, że okazuje się, iż może on wygrać z szatanem – znacznie potężniejszym od niego wrogiem. 

Jan Błoński zauważa, że Stworzyciel z końcowego dystychu sonetu zostaje przedstawiony zupełnie inaczej niż w poprzedniej zwrotce. W trzeciej strofie, w której przemawia zbiorowy podmiot liryczny, jest „możnym Panem”, Bogiem potęgi, dalekim i niedosiężnym, natomiast tutaj, w prośbie jednostki, jawi się jako uosobienie łaski[34]. Wynika to zapewne z tego, że osoba mówiąca, mimo iż utożsamia się z ludzkością, lęka się przede wszystkim o własne zbawienie, bowiem zbawione mogą być tylko jednostki, i dlatego, w odniesieniu do osobistych rozterek, modyfikuje na swoją korzyść optykę patrzenia na sprawy ostateczne.

Właściwe rozpoznanie kondycji człowieka prowadzi więc „ja” liryczne do podjęcia decyzji o rezygnacji z wartości doczesnych na rzecz włączenia się w bitwę duchową, u której podstaw znajduje się przekonanie o konieczności całkowitego powierzenia życia Bogu.


[1] J. Wiśniewski, „Bojowaniem jest żywot człowieczy na ziemi”. O niektórych literackich i nieliterackich kontekstach „Sonetu IV” M. Sępa Szarzyńskiego, „Zeszyty Karmelitańskie” 1994, z. 2, s. 123.

[2] D. Śnieżko, Mikołaj Sęp Szarzyński, Poznań 1996, s. 66.

[3] J.K. Goliński, Okolice trwogi. Lęk w literaturze i kulturze dawnej Polski, Bydgoszcz 1997, s. 162.

[4] Por. K. Mrowcewicz, Czemu wolność mamy? Antynomie wolności w poezji Jana Kochanowskiego i Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, Wrocław 1987, s. 233.

[5] Por. D. Śnieżko, op. cit., s. 77.

[6] K. Mrowcewicz, op. cit., s. 233.

[7] Zob. J. Wiśniewski, op. cit., s. 120.

[8] Ibidem, s. 115-126.

[9] Cyt. za ibidem, s. 118.

[10] Cyt. za ibidem, s. 118.

[11] Cyt. za ibidem, s. 118.

[12] D. Śnieżko, op. cit., s. 66.

[13] Pismo Święte Nowego Testamentu, red. przekładu M. Wolniewicz, Poznań 1984, s. 250.

[14] D. Śnieżko, op. cit., s. 68.

[15] J. Wiśniewski, op. cit., s. 124.

[16] D. Śnieżko, op. cit., s. 61.

[17] J. Kotarska, Theatrum mundi. Ze studiów nad poezją staropolską, Gdańsk 1998, s. 46.

[18] J. Wiśniewski, op. cit., s. 124.

[19] D. Śnieżko, op. cit., s. 61.

[20] J. Wiśniewski, op. cit., s. 124.

[21] Zob. J. Błoński, Mikołaj Sęp Szarzyński a początki polskiego baroku, wyd. 2 popr., Kraków 2001, s. 150.

[22] Ibidem, s. 151.

[23] Ten szereg określeń dość dobrze utrwalił się nie tylko w aparacie pojęciowym literaturoznawców, którzy często posługują się nim dla zobrazowania sytuacji człowieka baroku – funkcjonuje także we współczesnym języku kolokwialnym i jest odnoszony np. do kondycji człowieka żyjącego w XX czy XXI wieku.

[24] D. Śnieżko, op. cit., s. 107.

[25] K. Mrowcewicz, op. cit., s. 244.

[26] J. Wiśniewski, op. cit., s. 125.

[27] M. Zalewski, Sęp-Szarzyński – poezja doświadczenia metafizycznego, „Poezja” 1997, nr 12, s. 68.

[28] G. Wichary, Mikołaja Sępa Szarzyńskiego „Sonet IV O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem” [w:] Lekcje czytania. Eksplikacje literackie, red. W. Dynak, A.W. Labuda, cz. 1, Warszawa 1991,  s. 244.

[29] J. Kotarska, op. cit., s. 46.

[30] J. Wiśniewski, op. cit., s. 119.

[31] Cyt. za ibidem, s. 120.

[32] Cyt. za ibidem, s. 121.

[33] Por. D. Śnieżko, op. cit., s. 113.

[34] J. Błoński, op. cit., s. 151.

Dodaj komentarz