Wiersz ten należy do charakterystycznego w twórczości Norwida nurtu utworów poświęconych wybitnym ludziom. Bema pamięci żałobny-rapsod opatrzony jest łacińskim mottem z Żywotów sławnych mężów Korneliusza Neposa. Zawiera ono słowa słynnego wodza kartagińskiego, Hannibala, w których to przysięgał on, że nigdy nie podda się w walce z Rzymianami. W tłumaczeniu na język polski brzmią one następująco:
… przysięgę daną ojcu aż do tego dnia tak zachowałem…
Wódz ten w pełni podołał rzuconemu sobie wyzwaniu. Uważany jest za jednego z największych wojowników starożytności, choć w końcu pokonała go przeważająca siła militarna wroga. Motto to – poprzedzone i zakończone wielokropkiem – stanowi punkt wyjścia w rozważaniach poety zamyślonego nad historią, współczesnością i możliwym do przewidzenia przyszłym biegiem dziejów.
Utwór został napisany niezwykle rzadkim rodzajem wiersza – heksametrem polskim (poza wierszem Norwida występuje tylko w Pieśni Wajdeloty zawartej w powieści poetyckiej Konrad Wallenrod Adama Mickiewicza). Należy do arcydzieł polskiej liryki. Tworzą go piętnastozgłoskowe wersy, odznaczające się powtarzalnością silnie akcentowanych stóp. Dzięki temu wiersz oddaje spokojny, rytmiczny ton żałobnego marszu.
Rapsodem nazywano w starożytnej Grecji wędrownego śpiewaka, deklamatora recytującego poematy epickie. Stąd pochodzi nazwa rapsodu, który oznacza pieśń utrzymaną w podniosłym nastroju bądź poemat poświęcony opiewaniu niezwykłych dokonań wybitnej jednostki.
Norwid poświęcił swój wiersz Józefowi Bemowi (1794-1850), jednemu z wielkich Polaków walczących o wolność kraju. Początek tytułu utworu – Bema pamięci – ujawnia intencję poety i tłumaczy stylizacje na epopeję (rolą epopei było utrwalenie ważnych bohaterów w pamięci potomnych).
Bem w sposób szczególny zasłużył się dla naszej historii, gdyż całe swoje życie podporządkował idei walki narodowowyzwoleńczej. Generał, dowódca artylerii czynnej Wojska Polskiego w czasie powstania listopadowego, feldmarszałek armii tureckiej, naczelny wódz powstania węgierskiego, zastępca wodza drugiej rewolucji wiedeńskiej – to tylko niektóre z pełnionych przez niego funkcji. Po upadku rewolucji, zmuszony przez wojska carskie do emigracji na ziemie tureckie, w nadziei na walkę przeciwko zaborcom związał się z Turcją, a nawet przeszedł na islam. Internowany w Aleppo (Syria) zmarł tam na malarię. Ze źródeł historycznych wiadomo, że pogrzeb Bema był skromny – bohatera tego pochowano na mahometańskim cmentarzu, z dala od rodaków. Nie oddano nawet salwy honorowej.
Bema pamięci żałobny-rapsod powstał w 1851 r. Norwid napisał go dla uczczenia pierwszej rocznicy zgonu generała Bema. Utwór stanowi oryginalny przykład liryki żałobnej, gdyż tego typu teksty bywają zazwyczaj pochwałą zmarłego, a Norwid nie wyraża wprost apoteozy – zamiast tego przedstawia rozbudowany opis pogrzebu. Nie odzwierciedla on okoliczności pochówku Bema, lecz w znacznym stopniu nawiązuje do tradycji dawnych ceremoniałów pogrzebowych wielkich osobistości i tworzy swoją niezwykłą poetycką wizję pogrzebu, jaki należy się prawdziwym bohaterom. Przedstawioną uroczystość stylizuje na ceremonię rycerską, feudalną. Zawiera ona także elementy wywiedzione z kultury starożytnej i orientalnej. Nie ukazuje rzeczywistego pogrzebu Bema, lecz tworzy wyobrażenie pożegnania każdego wielkiego człowieka.
Utwór rozpoczyna apostrofa przyjmująca postać pytania retorycznego:
Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz,
Przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan? –
Skierowana jest ona do Bema, którego dopiero śmierć zmusiła do złożenia broni – złamania rąk na pancerz. Cień wskazuje na odchodzenie bohatera w mityczną Krainę Cieni. Jest znakiem czegoś jeszcze widzialnego, ale już niematerialnego i nieprzynależącego do ziemskiego świata. Bem jeszcze nie „odjechał” – odjeżdża właśnie teraz, na oczach ludzi.
W interpretacji tego utworu sporną kwestię stanowi to, kto znajduje się na początku orszaku – czy tym kimś jest sam Bem? Otóż wedle starego zwyczaju pogrzebowego za trumną jechał człowiek podobny do zmarłego (archimimus), często odpowiednio ucharakteryzowany, co sprawiało wrażenie, jakby nieboszczyk odprowadzał samego siebie do grobu. Za nim podążała kilkusetosobowa lub nawet kilkutysięczna procesja. Oczywiście nie wiadomo, czy dzieje się tak w tym utworze, bo nie ma tutaj mowy o żadnym wozie, jednak hipoteza ta jest wysoce prawdopodobna.
Owa postać ma na sobie zbroję niczym średniowieczny rycerz. Taka pozycja w czasie pogrzebu miała eksponować, że zmarły do końca swojej doczesnej drogi był wierny wyznawanym ideałom i zachował gotowość do walki. W jego nagolenniku (części zbroi zakrywającej nogę między kolanem a stopą) odbija się blask pochodni. Przy boku ma miecz opleciony wawrzynem – takie liście wieńczyły głowy bohaterów w starożytnym Rzymie i Grecji. Oprócz wiernego rumaka towarzyszy mu także sokół – drugi obok konia atrybut średniowiecznego rycerza:
Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan,
Rwie się sokół i koń podrywa stopę jak tancerz.
Zwierzęta te rwą naprzód, nie godzą się na rozłąkę z panem. Wokół powiewają proporce:
– Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie,
Jak namioty ruchome wojsk koczujących po niebie.
Dźwięki antropomorfizowanych trąb, które we łkaniu aż się zanoszą, potęgują nastrój zbiorowego żalu. Na niebie ukazują się znaki:
Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą, i znaki
Pokłaniają się z góry opuszczonymi skrzydłami,
Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki…
Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami…
Ukazany obraz ma charakter monumentalny. Proporce, dawne rekwizyty pogrzebowe, przypominają wojskowe namioty. Wojska koczujące po niebie przywodzą na myśl niebiańskie zastępy. Motyw nieba poszerza przestrzeń liryczną i przybliża orszak do Boga. Przypomniane zostają śmiałe zamysły i walki Bema. Smoki, jaszczury i drapieżne ptaki to motywy wywiedzione z legend. Wszystko to buduje atmosferę wieków średnich, dodatkowo wzmocnioną dynamizmem obrazu.
Kolejna zwrotka przynosi obraz obrzędów pogańskich: oczom obserwatora ukazują się żałobne panny – płaczki:
Idą panny żałobne: jedne, podnosząc ramiona
Ze snopami wonnymi, które wiatr w górze rozrywa;
Drugie, w konchy zbierając łzę, co się z twarzy odrywa,
Inne, drogi szukając, choć p r z e d w i e k a m i z r o b i o n a…
Inne, tłukąc o ziemię wielkie gliniane naczynia,
Czego klekot w pękaniu jeszcze smętności przyczynia.
Trzymane przez nie pęki zboża – snopy wonne – symbolizują rolniczy charakter dawnej Polski, a także – ukazane w rozdmuchaniu przez wiatr – wskazują na zniszczenie i śmierć. Wokół słychać dźwięk tłuczenia glinianych naczyń, zapewne używanych za życia przez zmarłego – zgodnie ze starą tradycją pogrzebową.
Płacz kobiet, dźwięk rozbijanych naczyń i szum rozwiewanych snopów nasilają żałobny zgiełk. Szukające drogi żałobnice przypominają panny mądre i głupie z Ewangelii według św. Mateusza (Mt 25, 2-13). Tak jak te nieroztropne, niektóre z nich szukają drogi, choć już dawno wskazał ją Chrystus. Pochód posuwa się powoli, w majestatycznej powadze.
Za płaczkami idą chłopcy z toporami i pachołkowie z tarczami, w których odbija się światło pochodni. Pobrzmiewają odgłosy ich uderzeń:
Chłopcy biją w topory pobłękitniałe od nieba,
W tarcze rude od świateł biją pachołki służebne,
Przeogromna chorągiew, co się wśród dymów koleba,
Włóczni ostrzem o łuki, rzekłbyś, oparta pod-niebne…
Widać tu dawne słowiańskie rytuały o proweniencji pogańskiej. Topory są pobłękitniałe od nieba, a włócznie oparte pod-niebnie. W idei rycerskości zwraca więc uwagę przede wszystkim jej aspekt odnoszący się do służby Bogu. Pod-niebne łuki nawiązują do elementów architektonicznych sakralnych budowli, upodobniając niebo do sklepienia świątyni. Idących w korowodzie zaczyna przysłaniać dym.
Tymczasem nadchodzi noc. Korowód wchodzi w wąwóz:
Wchodzą w wąwóz i toną… wychodzą w światło księżyca
I czernieją na niebie, a blask ich zimny omusnął,
I po ostrzach, jak gwiazda spaść nie mogąca, przyświeca,
Chorał ucichł był nagle i znów jak fala wyplusnął.
Powoduje to zmianę przestrzennej perspektywy. Pochód, oglądany dotychczas z bliska, nagle oddala się. Żałobne rekwizyty dotykają nieba. Jest wieczór, bo świeci księżyc. Zadziwia niezwyczajna długość pogrzebu. Orszak jak gwiazda spaść nie mogąca przyświeca. Gdy spada gwiazda, człowiek umiera, lecz gwiazda Bema świeci nadal, mimo jego śmierci, bowiem idee tego bohatera wciąż żyją w sercach ludzi. Żałobny chorał na chwilę milknie, by za moment znów jak fala wyplusnąć.
W pewnym momencie pochód zaczyna zmierzać w bliżej nieokreślonym kierunku. Dochodzi do grobu i widzi tam otchłań, która czyha na każdego człowieka, bo nie ma ucieczki od śmierci:
Dalej – dalej – aż kiedy stoczyć się przyjdzie do grobu
I czeluście zobaczym czarne, co czyha za drogą,
K t ó r e a b y p r z e s a d z i ć L u d z k o ś ć n i e z n a j d z i e s p o s o b u ,
Włócznią twego rumaka zeprzem, jak starą ostrogą…
Słowa I czeluście zobaczym czarne przynoszą ważną różnicę w zakresie toku narracyjnego. O ile do tej pory wszystko było relacjonowane z pozycji narratora-świadka, o tyle teraz głos zabiera narrator-uczestnik. Przesunięcie akcentów zachodzi także na płaszczyźnie przestrzeni.
Dopóki korowód zmierza ku grobowi, opowiada o nim obserwator. Kiedy zaś zbliża się do grobu, oznaczającego granicę drogi pogrzebu – narrator staje się uczestnikiem przedstawianych wydarzeń. Pojawia się tu także opozycja czasów: teraźniejszego i przyszłego. Do momentu, gdy orszak zmierza ku grobowi, mówi się w czasie teraźniejszym (czas przeszły następuje tylko w przytaczanych wspomnieniach o zmarłym), a w chwili dojścia do grobu – czas zmienia się na przyszły.
Grób Bema stanowi zatem istotną granicę: między biernym obserwowaniem pogrzebu a aktywnym uczestnictwem w uroczystościach, między teraźniejszością a przyszłością. Kiedy grób zostaje przekroczony, pochód idzie dalej. Ze względu na zmianę pozycji narratora przekształca się także podmiot liryczny: staje się nim zbiorowość.
Utwór ten można zatem podzielić na dwie części. Pierwsza, obejmująca cztery początkowe strofy, jest opisem żałobnego orszaku, a część druga, którą tworzą dwie ostatnie strofy, to prorocza wizja losów ludzkości, pokazująca rolę, jaką Bem odgrywa w dziejach.
Momentem przełomowym jest scena, w której rumak niosący ciało zmarłego do grobu przesadził skokiem tę czeluść śmierci i poszedł między ludzi.
Włócznia Bema zmusza jego konia do przeskoczenia granicy grobu, a później kieruje orszak w dalszym pochodzie. Ludzie, wcześniej prowadzeni przez generała Bema, samodzielnie kontynuują rozpoczętą i wskazaną przez niego drogę. Korowód, początkowo pogrzebowy, staje się wyrazem poparcia dla jego bohaterstwa. Przeszłość – stara ostroga – otwiera drogę ku przyszłości.
Procesja stopniowo przekształca się w pochód całej ludzkości. Przedstawiona grupa ludzi symbolizuje wszystkich podążających śladem wielkiego bohatera i wypełniających jego misję. Kondukt żałobny integruje zebranych niezależnie od czasów i kultur, w których żyją.
Oddaje cześć nie jednemu konkretnemu człowiekowi, lecz każdej jednostce wprowadzającej w życie wzniosłe idee. Będzie on toczyć się dalej, przez skupiska uśpionych, obojętnych ludzi – ujęte snem grody, dotąd aż runą mury Jerycha, biblijnego miasta zdobytego dźwiękiem trąb i krzykiem Izraelitów:
I powleczem korowód, smęcąc u j ę t e s n e m g r o d y,
W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów,
Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody (…)
Nie wszyscy kroczą bowiem drogą Bema. Wielu ludzi pozostaje głuchych na wezwanie wielkich idei i przeznaczenia.
W ostatnich słowach utworu pojawia się nadzieja, że narody zyskają świadomość swojego prawa do wolności
(…) Serca zmdlałe ucucą – pleśń z oczu zgarną narody…
Stanie się tak, gdy zaakceptują one cele wybitych jednostek i będą im służyć w ich realizacji. Dopóki sytuacja się nie zmieni, będą iść, szukając drogi, choć przed wiekami zrobiona. Nadejście nowej epoki jest związane z pracą pokoleń nad dojrzewaniem do pełni człowieczeństwa. Tożsamość narodu wspiera się na kulturze i świadomości dziedzictwa przeszłości. Wielkie idee na ogół doczekują się oddźwięku z opóźnieniem, nie są skuteczne w swoich czasach, ale wpływają na przyszłość. Funkcją przeniesienia przedstawionej sytuacji w odległe czasy było ukazanie Bema jako dziedzica i kontynuatora tradycji.
Zakończenie utworu to wielka metafora: śmierć można pokonać i stać się nieśmiertelnym. Bem służył idei za naszą wolność i waszą, czyli sprawie narodowowyzwoleńczej. Zatem jeśli człowiek służy innym ludziom, wielkiej idei – to pokona śmierć, tzn. jego imię będzie sławione dopóki będzie potrzebna ta idea. Jeśli będziemy służyć wielkiej sprawie, to dzięki niej przetrwamy.
Ilustracją dla obecnego stanu społeczeństwa może być zachowanie ludzi na pogrzebie – każdy z uczestników uroczystości oddaje się innej czynności, w odmienny sposób włącza się w obrzędy.
Zakończenie wiersza jest otwarte (Dalej – dalej – –) – poeta pozostawił w nim miejsce na dopisanie wizji przyszłości. Słowa te tworzą anaforę, która rozpoczyna nową strofę i realizuje charakterystyczne dla Norwida przemilczenie.
Norwidowska wizja nie jest wykreowana na żaden konkretny wzór pogrzebu. Tworzy wyobrażenie synkretyczne, skupiające w sobie elementy z różnych kultur. Połączenie odmiennych i odległych w czasie tradycji wskazuje, że wielkość Bema i jego idei ma charakter ponadczasowy, ponadkulturowy i należy do wartości absolutnych.
Wiersz Norwida, wpisując Bema w poczet wielkich bohaterów, jest wielkim i pięknym hołdem dla tego człowieka. Nie tylko wyraża jego zawoalowaną pochwałę – staje się również wykładnią poglądów historiozoficznych poety.
Bema pamięci żałobny-rapsod jest także utworem będącym przykładem zespolenia liryzmu, plastyki i muzyczności – w myśl zasady korespondencji sztuk.