Tytuł utworu odwołuje się do czasu okupacji. Tekst można podzielić na dwie wyodrębnione graficznie części: pierwsza przedstawia przerażającą rzeczywistość wojenną, a druga przynosi charakterystykę pokolenia Kolumbów, ludzi urodzonych w latach 20. ubiegłego wieku, dorastających w czasie drugiej wojny światowej i biorących czynny udział w konspiracji.
Na przestrzeni całego wiersza występują najczęściej niedokładne rymy parzyste, polegające na zgodności samogłosek (asonanse).
Utwór rozpoczyna pełen skargi zwrot poety do ukochanej:
Miła moja, kochana. Taki to mroczny czas.
Atmosfera ciągłego zagrożenia nie pozwala parze na spełnienie uczuć i realizację marzeń. Wzmaga to dramatyzm obrazu wojny, nadaje mu szczególnie tragicznej wymowy. Ich los jest zarazem egzemplifikacją sytuacji całego pokolenia. Podmiot liryczny nazywa okupację mrocznym czasem i porównuje ją do ciemnej, bezgwiezdnej nocy, wprowadzając przy tym poczucie zagrożenia i strachu:
Ciemna noc, tak już dawno ciemna noc, a bez gwiazd,
po której drzew upiory wydarte ziemi – drżą.
Apokaliptyczny obraz ukazuje wydarzenia rozgrywające się w okupowanej Warszawie – spadające bomby wyrywają drzewa z korzeniami, które straszą jak upiory i drżą niczym przerażeni ludzie.
Natura łączy się w bólu z ofiarami katastrofy:
Smutne nieba nad nami jak krzyż złamanych rąk.
Krzyż to symbol męki i cierpienia, stawiany na grobach poległych. Natomiast frazeologizm załamywać ręce eksponuje reakcje ludzi na myśl o złu wojny – to odruch wyrażający ich przerażenie i bezsilność.
Z ust żołnierzy porażonych brutalnością wroga wydobywają się głuche odgłosy. Upływ czasu wyznacza śmierć coraz większej liczby ofiar:
Głowy dudnią po ziemi, noce schodzą do dnia,
dni do nocy odchodzą, nie łodzie – trumny rodzą,
w świat grobami odchodzą, odchodzi czas we snach.
Łodzie mogą przywoływać czas przyjemnie spędzony przez młodych na łonie natury, a więc chwile wolne od lęku o przyszłość, które odeszły w niepamięć. Ich marzenia nigdy się nie spełnią, ponieważ w walce odchodzi czas we snach, a zwieńczeniem tych działań będzie śmierć.
Druga strofa przynosi charakterystykę pokolenia Kolumbów. Poeta podkreśla znikomość człowieka wobec praw historii. Wskazuje na to, że walka, choćby najbardziej heroiczna, może nie zmienić świata i skazać żołnierzy na zapomnienie:
A serca – tak ich mało, a usta – tyle ich.
My sami – tacy mali, krok jeszcze – przejdziem w mit.
Przed podjęciem decyzji o włączeniu się w działalność konspiracyjną Kolumbowie znaleźli się na „rozdrożu” życia. Mimo wahań co do słuszności obranej drugi, są niezachwiani w swojej postawie. Bóg przygląda im się bezradnie, nie mogąc czy nie chcąc odwrócić biegu historii:
My sami – takie chmurki u skrzyżowania dróg,
gdzie armaty stuleci i krzyż, a na nim Bóg.
Podmiot liryczny przedstawia dokonywane w czasie wojny egzekucje przez powieszenie. Tworzy w swojej wyobraźni obraz bijących dzwonów, oznajmiających śmierć ludzi całkowicie bezsilnych wobec brutalnej rzeczywistości:
Te sznury, czy z szubienic? długie, na końcu dzwon –
to chyba dzwon przestrzeni. I taka słabość rąk.
Poeta wsłuchuje się w te odgłosy. W momencie wytchnienia z bólem uświadamia sobie, jak mało czasu mu pozostało:
I ulatuje – słyszę – ta moc jak piasek w szkle
zegarów starodawnych (…)
Konfrontacja młodych ludzi z uzbrojonym wojskiem nieprzyjaciela jest przerażająca. Nastrój grozy potęguje obraz samolotów zrzucających bomby:
(…) Budzimy się we śnie
bez głosu i bez mocy i słychać, dudni sznur
okutych maszyn burzy (…)
Poeta przeczuwa, że zbliża się ostateczna zagłada. Pełne krwi niebo, które może spaść i przykryć ziemię tak jak góry, tworzy apokaliptyczną wizję:
(…) Niebo krwawe, do róży
podobne – leży na nas jak pokolenia gór.
Baczyński, słysząc łamanych czaszek trzask, przewiduje tragiczny koniec świata. Po nim nastąpi cisza i jedynie wiatr zahuczy czasem.
Wymowa tego wiersza jest skrajnie pesymistyczna. Nie ma tu żadnej nadziei. Dominuje natomiast przekonanie, że na totalną katastrofę skazane jest nie tylko pokolenie Kolumbów, ale także cały świat. Monumentalne obrazy zagłady kontrastują w tym utworze z małością, słabością i bezsilnością człowieka.