Wiersz „Spójrzmy prawdzie w oczy” pochodzi z tomu Jednym tchem z roku 1970. Utwór Barańczaka nie jest podzielony na strofy, nie ma rymów. Zasadniczym konceptem tego utworu jest skomplikowany proces rozbijania sztywnych frazeologizmów językowych. Poprzez ten zabieg autor chce zmusić czytelnika do uwagi, do porzucenia skostniałych torów myślowych – a tym samym do porzucenia stereotypów, kłamstwa. Deformując znane wszystkim związki frazeologiczne podmiot liryczny pragnie otworzyć czytelnikowi „oczy” i pokazać mu prawdę – rzeczywistość obdartą z propagandy i fałszu. Jak zauważa Dariusz Pawelec: Zwrot tytułowy, zaczerpnięty z języka potocznego, zbanalizowany w codziennym użyciu, wieloznaczny. W tekście modyfikowany jest przez kolejne ingerencje w jego utartą formułę: rozerwania, dopowiedzenia, kontaminacje. W wyniku tych modyfikacji oczy postrzegamy jako synonim prawdy. [cyt. za: D. Pawelec, Czytając Barańczaka, wyd. Gnome, Katowice 1995, s. 49.]
Podmiot liryczny pokazuje, że istnieją różne prawdy – w zależności od przyjętej perspektywy. Inaczej świat postrzega potrącony przechodzień, najprawdopodobniej nieżywy (ma wszakże oczy nieobecne). Inną wizję świata prezentuje człowiek czekający na przyjazd pociągu, krótkowidz mający problemy ze wzrokiem, osoba spiesząca się rano i obmywająca pośpiesznie oczy z „nieposłusznego snu”, ktoś ukradkiem płaczący, a w końcu zmarły. Dla każdej z przedstawionych postaci prawda jest czymś innym:
Spójrzmy prawdzie w oczy: w nieobecne
oczy potrąconego przypadkowo
przechodnia z podniesionym kołnierzem; w stężałe
oczy wzniesione ku tablicy z odjazdami
dalekobieżnych pociągów; w krótkowzroczne
oczy wpatrzone z bliska w gazetowy petit;
w oczy pośpiesznie obmywane rankiem
z nieposłusznego snu, pośpiesznie ocierane
za dnia z łez nieposłusznych, pośpiesznie
zakrywane monetami, bo śmierć także jest
nieposłuszna, zbyt śpiesznie gna w ślepy zaułek
oczodołów;
Podmiot liryczny ukazuje, że kategoria prawdy jest pojęciem dalece subiektywnym i zależy od przyjętej perspektywy. Osoba mówiąca w wierszu zachęca do podjęcia wyzwania, do „otworzenia oczu” i próby spojrzenia na rzeczywistość taką, jaka jest:
więc dajmy z siebie wszystko
na własność tym spojrzeniom, stańmy na wysokości
oczu, jak napis kredą na murze, odważmy się spojrzeć
prawdzie w te szare oczy, których z nas nie spuszcza,
które są wszędzie, wbite w chodnik pod stopami,
wlepione w afisz i utkwione w chmurach;
Zwraca uwagę fakt, że prawda ma szare oczy – co kojarzy się z bezwzględnością, brakiem uczuć i obojętnością. Prawda nie jest prosta do zaakceptowania, jednak jest to konieczne, aby wyzwolić się z kłamstwa. Jednocześnie podmiot liryczny zwraca uwagę, że prawda jest wszechobecna. Ludzie nie chcą jej dostrzegać, zamykają „oczy”, udają ślepców. Tymczasem „dajmy z siebie wszystko (…) stańmy na wysokości oczu (…), odważmy się spojrzeć prawdzie w te szare oczy”. Poszukiwanie prawdy jest postawą heroiczną, wartą pochwały.
Dostrzeżenie prawdy uczyni nasze życie realnym i wartościowym, nie będzie to jednak zadanie proste:
a choćby się pod nami nigdy me ugięły
nogi, to jedno będzie nas umiało rzucić
na kolana.
Warto zwrócić uwagę na frazeologizm „rzucić na kolana”. Z jednej strony może chodzić o pokonanie, przegraną. Z drugiej strony upadek na kolana może być oznaką hołdu. Trzeba też zauważyć, że to na kolanach się modlimy. Prawda jest więc kategorią złożoną – jest naszym wrogiem i może nas zniszczyć, możemy nie poradzić sobie z jej obliczem. Jest też jedynym sensem naszej egzystencji i celem życia. Jest także wartością absolutną, porównywaną do Boga – a może nawet utożsamianą z Bogiem, zważywszy na nietypową, inteligencką religijność Barańczaka.
Wiersz Barańczaka należy odczytywać przez pryzmat sytuacji społeczno-politycznej oraz założeń programowych Nowej Fali. Barańczak wielokrotnie przeciwstawiał się nowomowie, propagandzie w masowych środkach przekazu, socpoetyce i fałszowaniu rzeczywistości przez szeroko pojęte władze. Realizując postulaty Nowej Fali, w swojej twórczości obnażał prawdę, obdzierając ją z fałszu i zakłamania – ukazując z niezwykłą precyzją mechanizmy manipulacji.
W wierszu występuje wiele związków frazeologicznych, które zostały niejednokrotnie zdeformowane: spojrzeć prawdzie w (szare) oczy, ślepy zaułek oczodołów, stanąć na wysokości oczu, nie spuszczać oczu, rzucić na kolana. Postawienie frazeologizmów w zupełnie nowym kontekście lub zmiana ich formy służą obudzeniu czytelnika, zachęceniu go do myślenia i do bycia czujnym. Takie potraktowanie skostniałych związków wyrazowych doprowadza do wyrwania odbiorców z bierności, z zakłamania. Uwagę przykuwa też swoisty paradoks utworu. W wierszu nie pojawia się ani razu słowo „kłamstwo”. Jednakże ukazana rzeczywistość jest pełna zakłamania, fałszu, obłudy. Jest to rzeczywistość typowa dla państwa totalitarnego.
W wierszu występuje podmiot zbiorowy – my, ludzie. Cały utwór przypomina w swojej stylistyce manifest, przemówienie, odzew do ludu. Jest to kolejna cecha twórczości poety – korzystanie z form stylistycznych typowych dla polityki, biurokracji, prasy, mediów. Tym razem jednak taką formę wykorzystał poeta po to, aby obudzić społeczeństwo – aby zachęcić ich do poszukiwania prawdy jedynej i absolutnej.