Jest to to przykład ballady, synkretycznego gatunku łączącego w sobie cechy epiki i liryki, typowego dla doby romantyzmu. Utwór został zadedykowany Michałowi Wereszczace. Był on bratem ukochanej Mickiewicza, Maryli. Młodzi ludzie spędzali razem wolny czas w folwarku rodzinnym Wereszczaków, Płużynach, który znajduje się nieopodal jeziora.
Ballada rozpoczyna się bezpośrednim zwrotem do wyimaginowanego odbiorcy, który odwiedził okolicę Nowogródka (apostrofa). Można uznać, że narrator zna te strony, co więcej, zachęca przybysza, aby udał się nad jezioro znajdujące się w gęstym lesie. W dalszej części opisuje owo jezioro – Świteź. Początkowo czytelnikowi ukazane jest ono w dziennym świetle:
Świteź tam jasne rozprzestrzenia łona,
W wielkiego kształcie obwodu,
Gęstą po bokach puszczą oczerniona,
A gładka jak szyba lodu.
Jezioro jest spokojne, malownicze – chciałoby się rzec, dość typowe. Wiele takich jezior można odnaleźć w litewskich borach. Jednakże nocą Świteź prezentuje się zgoła inaczej:
Jeżeli nocną przybliżysz się dobą
I zwrócisz ku wodom lice,
Gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą,
I dwa obaczysz księżyce.
(..)
Gdy oko brzegów przeciwnych nie sięga,
Dna nie odróżnia od szczytu,
Zdajesz się wisieć w środku niebokręga.
W jakiejś otchłani błękitu.
Jak zauważa Magdalena Cykowska, polonistka: Co się stało ze znanym nam widokiem? Co się stało z przyjaznym, spokojnym jeziorem? Nie ma już znanych miejsc, wokół panuje mrok, rozświetlony tylko gdzieniegdzie gwiazdami. Śmiałek, który odważył się w nocy przyjść nad jezioro, zostaje nagle przeniesiony w jakąś inną, nieznaną rzeczywistość, gdzie nie ma ziemi i nieba, a wszechświat tworzy jedną niepodzielną całość [cyt. za: M. Cykowska, Ballady i romanse Adama Mickiewicza, Wydawnictwo M. Rożak, Gdańsk 1994, s. 26].
Niewiele jednak osób postanawia zawitać nad jezioro o zmroku. Nawet narrator czuje lęk przed wyprawą:
Bo jakie szatan wyprawia tam harce!
Jakie się larwy szamocą!
Drżę cały, kiedy bają o tym starce,
I strach wspominać przed nocą.
Jezioro kryje pewną tajemnicę. Ludzie powiadają, że w nocy w okolicy słychać hałasy, krzyki – odgłosy jakby bitewne. Nikt jednak nie potrafi powiedzieć, co jest powodem tych nadprzyrodzonych zjawisk. Ludzie przedstawiają różne legendy, jednak prawda jest nadal ukryta. Prosty lud potrafi zaakceptować istnienie tej zagadki. Zdaje sobie sprawę z tego, że dookoła rozpościera się nadprzyrodzony świat, niematerialne byty – słowem zjawiska, których nie da się zrozumieć.
Z takich stanem niewiedzy nie potrafił pogodzić się właściciel pobliskiego majątku. Postanowił on – sporym nakładem finansowym – przygotować ekspedycję mającą na celu wyjaśnienie dziwnych odgłosów dobiegających nocą z wód jeziora. Nawet ksiądz poświęcił wyprawę – zresztą, za radą narratora:
Ja ostrzegałem: że w tak wielkim dziele
Dobrze, kto z Bogiem poczyna,
Dano więc na mszą w niejednym kościele
I ksiądz przyjechał z Cyryna.
To ważne, aby zdać sobie sprawę, że narrator nie utożsamiał się z ludem, jednak nie obce mu były jego wierzenia. W przypadku Świtezi wyraża się to w zawierzeniu księdzu – wysłannikowi bożemu. Nie powinno się jednak utożsamiać narratora z samym Mickiewiczem – choć często wyraża on poglądy poety. Jak stwierdza Jacek Łukasiewicz, badacz literatury: Z naiwnym częstokroć narratorem swych ballad autor nie utożsamiał się do końca; były to raczej towarzyskie role. Ale gminne historie o wychodzących z jezior świteziankach nie stanowiły dlań – jak dla Śniadeckiego – „płodu spodlonego zabobonem umysłu”. [cyt. za: J. Łukasiewicz, Mickiewicz, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1996, s. 31-33].
Umówionego dnia uczestnicy ekspedycji wybrali się nad jezioro i zarzucili sieci. To, co złowili, przewyższyło ich najśmielsze oczekiwania:
Na brzeg oboje wyjęto już skrzydło.
Ciągną ostatek więcierzy;
Powiemże, jakie złowiono straszydło?
Choć powiem, nikt nie uwierzy.
Powiem jednakże: nie straszydło wcale,
Żywa kobieta w niewodzie,
Twarz miała jasną, usta jak korale,
Włos biały skąpany w wodzie.
Dziwna zjawa przestraszyła zebranych. Co więcej, odezwała się do nich. Narrator oddał tajemniczej bohaterce głos. Niewiasta opowiada historię Świtezi.
W czasach walk Litwy i Rusi (a więc bardzo dawno temu) nie istniało jeszcze jezioro Świteź. W miejscu tym rozpościerał się gród braci Tuhanów. Pewnego dnia, na rozkaz władcy Mendoga, rycerze wraz z Tuhanem wyruszyli w daleką podróż, aby wspomóc swojego dobroczyńcę podczas wojny z carem Rusi. W mieście pozostały kobiety i dzieci. Nie bały się jednak, bowiem córka księcia miała widzenie dobrego anioła sprawującego pieczę nad miastem:
„Ojcze, odpowiem, lękasz się niewcześnie,
Idź, kędy sława cię woła,
Bóg nas obroni: dziś nad miastem we śnie
Widziałam jego anioła.
Niestety, niedługo po wyjeździe mężczyzn, gród został napadnięty przez ruskie wojska. Kobiety nie miały szans obronić swojego miasta. Chciały popełnić samobójstwo, aby nie dopuścić do pohańbienia:
„Gwałtu! – wołają – zamykajcie bramę!
Tuż, tuż za nami Ruś wali.
Ach! zgińmy lepiej, zabijmy się same,
Śmierć nas od hańby ocali”.
Córka księcia w obliczu tragedii nie potrafiła wytłumaczyć towarzyszkom, że samobójstwo nie jest dobrym wyjściem, z drugiej strony nie mogła znieść myśli o niewoli – postanowiła zwrócić się z bezpośrednią prośbą do Boga:
Jeśli nie możem ujść nieprzyjaciela,
O śmierć błagamy u ciebie,
Niechaj nas lepiej twój piorun wystrzela
Lub żywych ziemia pogrzebie.”
Bóg wysłuchał prośby kobiety. Wszystkie niewiasty rodu Tuhanów zostały zamienione w zioła kwitnące na biało. Biel miała symbolizować niewinność. Kwiaty te były magiczne – każdy, kto po nie sięgnął, był wciągany w czeluść jeziora. W ten właśnie sposób zginął car. Tak została ukazana prosta ludowa prawda, że każda zbrodnia kiedyś zostanie ukarana.
Po opowiedzeniu swojej tragicznej historii, zjawa znika w wodach jeziora. Opowieść kończy narrator:
Jezioro do dna pękło na kształt rowu,
Lecz próżno za nią wzrok goni,
Wpadła i falą nakryła się znowu,
I więcej nie słychać o niej.
Podczas omawiania Świtezi bardzo ważna okazuje się kwestia ukazania natury. Opisy przyrody służą zbudowaniu odpowiedniego nastroju i wywołują atmosferę grozy. Co ważne, bardzo dobitnie ukazano różnicę pomiędzy widokiem jeziora w dzień i w nocy. Czytelnik, aby zrozumieć przesłanie ballady i dostrzec specyfikę świata przedstawionego musi zrezygnować z dotychczasowego – opartego na rozumie – oglądu świata i zaakceptować prawidła nadprzyrodzonej, tajemniczej rzeczywistości. W konstruowaniu opisu świata przedstawionego występuje bardzo dużo epitetów. Ponadto można zauważyć metafory, dzięki którym poeta uzyskał efekt tajemniczości i niezwykłości. Niepokój został wzmożony także poprzez zastosowanie anafory – podkreślono w ten sposób nagłość oraz krótkotrwałość opisywanych wydarzeń.
Dla porządku należy podkreślić, że Mickiewicz nie tworzy sentymentalnych opisów natury (w których przyroda jest miła i łagodna). Nie interesuje go także perspektywa regionalna. Czasami wykorzystuje gminne legendy, jednak nie stara się dochować wierności tym ludowym podaniom – modyfikuje je na własny użytek. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Aliny Witkowskiej, znawczyni literatury romantycznej: Tak więc odkryta zostaje w „Balladach i romansach” cała nowa geografia literacka potraktowana jako miejsce spotkania regionalności z fantastyką. Geografia bardzo zwyczajnych miejsc – jezioro Świteź, Płużyny, Ruta, góra Żarnowa (…). W tę zwykłą przestrzeń zostaje wpisana druga przestrzeń cudów i dziwów, przestrzeń fantastyki romantycznej (…). Przestrzeń realna uzyskuje więc perspektywę metafizyczną, poznanie okolicy może stać się włamaniem do tajemnic natury. [cyt. za: A. Witkowska, Mickiewicz. Słowo i czyn, PWN, Warszawa 1983, s. 24].
Ponadto, wspominając o kobietach zamienionych w białe kwiaty poeta dał wyraz odwiecznemu prawu mówiącemu o związaniu świata człowieka i świata natury. Kara, jakiej doświadczył car mówi także o jeszcze jednej zasadzie działania świata: Człowiek więc podlega działaniu sił, których nie zna, racji ich nie pojmuje, a doświadcza skutków. Te działania otwierają przed nim jakiś świat utajony i groźny, z którego co pewien czas spada grom kary świadczący o potędze „tamtej” strony. [cyt. za: A. Witkowska, Mickiewicz. Słowo i czyn, PWN, Warszawa 1983, s. 25].
Utwór zanurzony jest w folklorze. Po pierwsze, narrator przyznaje rację ludowym wierzeniom – przez co daje pierwszeństwo odczuwaniu nad rozumem. Ponadto utwór jest wyrazem odwiecznych ludowych prawd – np. tego, że każdy zły uczynek poniesie za sobą, prędzej czy później, nieprzyjemne konsekwencje. Warto zauważyć, że w Świtezi połączono doktrynę chrześcijańską ze swoistą pogańskością. Mówi się wręcz o typowej dla Polski ludowej wersji chrześcijaństwa.
Folklor widoczny jest także w konstrukcji narratora. Tworzy on bowiem rodzaj gawędy, gatunku typowego dla ludu. Wspomnieć należy o zwrotach do adresata i manifestowaniu pozornej niewiedzy opowiadającego.
Ballada składa się z czterowersowych strof z rymami krzyżowymi. Utwór, mimo regularnej budowy ma zachwianą rytmiczność. Dzieje się tak ze względu na liczne inwersje i przerzutnie. Jest to jednak zabieg celowy – poecie chodziło o uzyskanie efektu swobodnej gawędy, opartej na mowie potocznej.