Bardzo trudno jest zdefiniować, co to znaczy być dobrym człowiekiem, ponieważ każdy ma inną definicję człowieczeństwa. Dla jednych to pomoc drugiej osobie, dla innych empatyczność i wsparcie. Nikt na co dzień nie zastanawia się nad swoim postępowaniem, z góry zakładając, że zachowuje się na tyle właściwie i dobrze, by zasłużyć na miano człowieka, a nie potwora.
Prawdziwe człowieczeństwo ujawnia się w nas dopiero w sytuacjach trudnych i ekstremalnych, kiedy musimy podejmować decyzje, niejednokrotnie zaważające na całym naszym życiu. Ta próba, której jesteśmy poddani sprawia, że możemy wykazać się i sprawdzić, czy naprawdę można nazwać nas ludźmi, czy mamy w sobie pierwiastek człowieka, niekrzywdzącego innych.
Nie słowa, a czyny świadczą o tym, kim jesteśmy. To nimi udowadniamy, że naprawdę jesteśmy warci, by nazywać nas ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu. Poświęcenie siebie dla dobra innych jest najwyższym wyrazem człowieczeństwa i wsparcia. Odwaga, by zmienić swoje życie, nawet na gorsze, jednak nadal stojąc ramię w ramię z prawdą i godnością to nie łatwa rzecz i nie każdy się na nią decyduje. Wiedzieli o tym pisarze, wplatając w swoje powieści motyw humanitaryzmu i szlachetności względem innej osoby.
Gustaw Herling-Grudziński w swojej książce „Inny świat” doskonale ukazał, czym tak naprawdę jest człowieczeństwo. Powieść jest zapisem jego własnych doświadczeń, jakie przeżył w czasach II wojny światowej. Grudziński przebywał wtedy w sowieckim obozie koncentracyjnym, w którym skazani musieli pracować do ostatków sił, często umierając w okropnych, nieludzkich warunkach.
Łagry nie nadawały się do zamieszkania przez nikogo, nawet przez dzikie zwierzęta. Nie było tam miejsca na jakąkolwiek prywatność, spano w barakach po kilkadziesiąt osób, dzielili koce i łóżka, ponieważ więźniów było znacznie więcej niż miejsc, którymi dysponował obóz. Nie istniał także jakikolwiek węzeł sanitarny, prysznice brano rzadko, a toaletami nazywano najczęściej wiadro lub dziurę w ziemi w kącie baraku. Cienkie, nie nadające się do pracy ubrania w żaden sposób nie chroniły przed zimnem czy deszczem podczas dwunastogodzinnych zmian. Karmiono więźniów odpadami i resztkami, które pozostały z oficerskich obiadów, a na początku pobytu w obozie pozbawiono ich tożsamości, nadając numery, które stawały się ich imionami.
Wszystko to miało na celu wyplewienie z osadzonych ludzkiego pierwiastka, zastraszenie i sprowadzenie ich do pierwotnych instynktów. Więźniowie walczyli o przetrwanie, każdego dnia stając się coraz mniej ludzcy. Początkowo bali się śmierci, sprzeciwu czy wystąpienia przeciwko drugiej osobie, jednak z czasem uświadamiali sobie, że wyzbycie się człowieczeństwa i skrupułów jest najlepszą drogą do przetrwania.
Więźniowie nie trzymali się razem, nie stanowili wspólnego kolektywu, który mógłby się wspierać i pomagać sobie w najtrudniejszych chwilach. Wzajemnie na siebie donosili, ponieważ za to przysługiwała dodatkowa kromka chleba lub para butów. Kradziono sobie jedzenie i ubrania, byle mieć więcej, bo tylko to pozwalało przetrwać. Sowieci zrobili wszystko, by wyplenić z więźniów człowieczeństwo, ponieważ samo to sprawiało, że prościej było ich kontrolować.
Jednak nie wszyscy pozwolili sobie na to, by dać zabić w sobie ludzki element. Sam autor jest tego przykładem. Gruziński starał się wspierać innych więźniów, jak tylko mógł. Rozmawiał z nimi, pocieszał, słuchał ich opowieści, dzielił się kromką chleba, jeśli tylko miał taką możliwość. Nie był święty, ale nie donosił na współwięźniów i starał się żyć tak, by nikomu nie utrudniać funkcjonowania w obozie.
Bliskim przyjacielem głównego bohatera był Kostylew. Mężczyzna nie dał w sobie zabić człowieczeństwa, świadomie nie godząc się na zło, jakie dokonywało się w obozie koncentracyjnym, w którym przebywał. Umyślnie przypalał sobie rękę, by nie móc pracować i w tak minimalny sposób obniżał zdolności przerobowe sowietów. Uwielbiał francuską literaturę, o której mógł rozmawiać godzinami i marzył o wyjeździe do Francji. To właśnie to uwielbienie dla zachodniego świata sprawiło, że trafił do obozu, a jednocześnie marząc i snując plany na przyszłość był w stanie zachować trzeźwy umysł w tak trudnych warunkach.
Trudno zachować w sobie pierwiastek ludzki, kiedy dookoła dzieje się zło, a my jesteśmy zmuszeni, by walczyć o przetrwanie. Odzywające się wtedy zwierzęce instynkty sprawiają, iż nasza wola przetrwania staje się silniejsza niż rozsądek, a bycie dobrym człowiekiem schodzi na dalszy plan. Pozostanie ludzkim w sytuacji zagrażającej życiu jest przejawem ogromnej odwagi i dojrzałości człowieka, który świadomie sprzeciwia się złu, jakie dzieje się dookoła.