Pisarz, który za życia, a nawet kilkadziesiąt lat po śmierci był zbywany całkowitym milczeniem, pod koniec XX wieku został uznany przez wielu historyków literatury za najwybitniejszego polskiego poetę.
Dlaczego Norwid jest ciągle aktualny i wciąż intryguje?
Norwid nie mieścił się w swojej epoce, ponieważ widział ją szerzej, niż ona sama pragnęła się zobaczyć. On pisał „ciemne wiersze”, a wtedy wymagano od niego wierszy jasnych i gładkich, łatwych do przełknięcia. Norwid zaś widział niejako swoją epokę z perspektywy naszych dni. I dlatego możemy o nim mówić: poeta współczesny.
Znał ironię historii i widział bezmyślność każdej współczesności, która nie umie w sobie połączyć żywej pamięci przeszłości z perspektywą przyszłości. Pokazał, że pomniki stawia się w następnym pokoleniu tym, których zniszczyło pokolenie poprzednie (Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie).
Choć umiemy dzisiaj coraz lepiej odczytywać zawiłe wiersze Norwida – myśl Norwidowska zbyt mało jest jeszcze obecna w naszej rzeczywistości. Trudno nam myśleć kategoriami poety, bo go nie ma w naszej tradycji. Norwidowskie poszanowanie dla pracy intelektu i pojęcie sztuki nie znajduje odzwierciedlenia w kapitalistycznych realiach Polski u progu XXI wieku.
Norwid zreinterpretował romantyzm. Był przeciwnikiem romantycznej idei poświęcenia jednostki dla ogółu, „dla ojczyzny”. Dobrze wiedział, że wieczne rozpatrywanie swoich klęsk stanie się dla narodu niewolniczą skazą.
Chciał zburzyć stan myślowy społeczeństwa opierającego się na skostniałych mitach, a zbudować taki, gdzie godność człowieka byłaby wartością najwyższą. Norwid nie niósł współczesnym pociechy poprzez „pokrzepienie serc” ani przekonań o ich wyjątkowości narodowej; postulował zaś wyjście poza pseudopatriotyczny partykularyzm – w imię interesów narodowych. „Żeby być narodowym – trzeba być ponadnarodowym” – być patriotą to nie znaczy być nacjonalistą. To widzieć też wady w swoim narodzie i wykrywać je w celu naprawy błędu. Tego Polacy muszą się jeszcze ciągle uczyć.
Poeta obserwował, jak tradycja romantyczna kostnieje, staje się tak konserwatywna jak zwalczany wcześniej przez romantyków klasycyzm postanisławowski (reprezentatywny dla ostatniej fazy oświecenia). Jak Norwid rozumie tradycję? Nie sugeruje się zewnętrznym i zamkniętym kształtem przeszłości. Istotny kontakt z przeszłością to umiejętność aktywnego jej przezwyciężenia. Ożywić przeszłość – znaczy wciągnąć ją w dialog z teraźniejszością, dialog, z którego wyłoni się przyszłość.
Pragnął on sztuki, która nie sankcjonuje, nie mitologizuje, nie poleruje i nie upiększa zastanej rzeczywistości, ale która wyrzuca wciąż przed się zadatek, która otwiera przed rzeczywistością nowe perspektywy. Antynomie pozorów i autentyczności, prawdy i fałszu, sloganów i myśli, mitów i historii były stałą obsesją Norwida – niezależnie od tego, jaki temat podejmował. Dostrzeżemy je i w salonowych konwersacjach, i w wierszach społecznych. Niebezpieczeństwo upatrywał w tym, że można zapomnieć ludzi, a bywać u osób. Wiedział bowiem, że pozory często zastępują autentyczną rzeczywistość i że wówczas to, co istotnie jest autentyczne, uchodzi w świadomości ogółu za pozór i fałsz.