Podmiotem lirycznym w niniejszym utworze jest fraszkopisarz, którego można utożsamiać z Janem Kochanowskim. Snuje on refleksje nad swoją twórczością. Zatem mamy tutaj do czynienia z liryką autotematyczną.
Poeta zwraca się do tytułowych fraszek, które poddaje personifikacji. Chce by utwory te, ganiąc złe obyczaje, potępiały niewłaściwe zachowania, a nie ludzi. Wie bowiem, że jego spuścizna będzie trwała w pamięci potomnych, a nikogo nie należy źle wspominać:
Fraszki moje (coście mi dotąd zachowały),
Nie chcę, żebyście kogo źle wspominać miały.
Lecz jesli wam nie g myśli cudze obyczaje,
Niechaj karta występom, nie personom łaje!
Wagę tego życzenia podkreśla wykrzyknienie.
Jednocześnie osoba mówiąca zastrzega, że rozważnie formułuje pochwały, aby nie popaść w bałwochwalstwo, ponieważ osoby, na temat których wyraża pozytywne opinie, często uważają, że na nie nie zasługują:
Chcecieli pochwalić kogo, chwalisz, ale skromnie,
By pochlebstwa jakiego nie uznano po mnie.
To też wiedzcie, że drudzy swej się chwały wstydzą,
Podobno, że chwalnego w sobie nic nie widzą.
Jednak kto wie, czy ludzie ci nie odznaczają się fałszywą skromnością?
Osoba mówiąca pośrednio nawiązuje do zasad filozofii stoickiej: umiaru i nieulegania gwałtownym emocjom, zarówno pozytywnym, jak i negatywnym.
Omawiany liryk został oparty na następującym pomyśle: poeta zwraca się do fraszek, ale w rzeczywistości mówi do samego siebie – to on jest odpowiedzialny za kształt swoich utworów.
Wiersz tworzy regularny trzynastozgłoskowiec stychiczny (bez podziału na zwrotki), o rymach parzystych (aabb), najczęściej dokładnych, żeńskich.