Niniejszy utwór tworzy jedenastozgłoskowiec o rymach parzystych (aabb), dokładnych, żeńskich. Ujmuje go wiersz stychiczny (bez podziału na strofy). Cechy te składają się na spokojny rytm liryku. Fraszka O żywocie ludzkim figuruje jako trzecia w zbiorze Ksiąg pierwszych Jana Kochanowskiego.
Jan z Czarnolasu w swoich drobnych wierszach na ogół przedstawia optymistyczną wizję świata, często także posługuje się humorem. Jednak tutaj dzieje się zupełnie inaczej. Poeta formułuje swoje refleksje na temat daremności ludzkich wysiłków, odwołując się do prastarego toposu świata-teatru (theatrum mundi) i motywu vanitas – marności człowieczej egzystencji i wartości ziemskich. Jego przemyślenia są wyrazem zwątpienia w wartości humanizmu (z pewnością chwilowego).
Podmiot liryczny wypowiada się w pierwszej osobie liczby mnogiej – przemawia zatem w imieniu wszystkich ludzi. Jego monolog otwiera przejmujące stwierdzenie:
Fraszki to wszystko, cokolwiek myślemy,
Fraszki to wszystko, cokolwiek czyniemy.
Fraszkami, czyli czymś bezwartościowym są według niego wszelkie ludzkie wysiłki. Anaforyczne rozpoczęcie obu wersów podkreśla bezcelowość trudów człowieka. Przytoczony dystych przypomina słowa Eklezjastesa, zawarte w starotestamentowej Księdze Koheleta (Koh 1, 1-2): marność nad marnościami i wszystko marność (łac. vanitas vanitatum et omnia vanitas).
Osoba mówiąca przekonuje, że na świecie nie ma niczego, co jest godne ludzkiego starania:
Nie masz na świecie żadnej pewnej rzeczy,
Próżno tu człowiek ma co mieć na pieczy.
Następnie wylicza doczesne, a więc nietrwałe wartości. Są nimi nie tylko uroda, moc i pieniądze, ale także zacność (szlachetność) i sława, tak często uważane – również przez Kochanowskiego – za wieczne ze względu na to, że gwarantują trwanie w pamięci innych. Tymczasem zgodnie z wyartykułowanym stwierdzeniem przemijają one jako polna trawa. Słowa te zawierają aluzję do następującego fragmentu z Księgi Izajasza:
Wszelkie ciało trawa, a wszelka chwała jego jako kwiat polny. Uschła trawa i opadł kwiat, bo duch Pański wionął na niego (Iz 40, 6-7).
Trawa symbolizuje ulotność rzeczy tego świata. Stąd wniosek, że o przemijaniu zadecydował Bóg i ustalony przez Niego porządek rzeczywistości trzeba zaakceptować.
Ostatni dwuwiersz przynosi znany ze starożytności motyw lalki, będącej przedmiotem zabawy bogów z Olimpu:
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łądkom.
Jest ona bezwolną marionetką, która po zakończeniu przedstawienia wraca do worka.
Metafora ta wyraża smutny wniosek: nie panujemy nad swoim życiem, a po odegraniu swojej roli schodzimy ze sceny i umieramy. Takie rozumienie ludzkiego losu pojawiało się często w literaturze renesansowej. Jednak Kochanowski dokonuje reinterpretacji tego motywu: patrzy na życie człowieka nie jak na spektakl teatralny, ale jak na grę w teatrzyku lalkowym, kojarzącym się z niską kulturą ludową.
Kwiryna Ziemba zauważa, że
metafora wrzucenia marionetek do worka degraduje i ośmiesza nie tylko życie, ale i śmierć. Jedynie śmierć jest pewna i ostateczna, ale i ona nie jest poważna, i w niej – a może przede wszystkim w niej – jest coś z błahości żartu, szczególnego rodzaju fraszki. […] Ludzie zmniejszają się do rozmiarów kukiełek, świat do teatrzyku, a wydobyta przez śmierć drobność i błahość spraw ludzkich okazuje się źródłem nieodpartego obiektywnego komizmu[1].
Ludzkie istnienie zostało zdeprecjonowane za sprawą zmiany skali widzenia: poetyckie rozwinięcie motywu theatrum mundi każe widzieć człowieka i świat w skali mikro.
Dopełnieniem fraszki O żywocie ludzkim jest tekst o tym samym tytule, znajdujący się na końcu zbioru. Motyw świata-teatru – rozpoczynając i kończąc pierwszą księgę – staje się klamrą kompozycyjną Fraszek ksiąg pierwszych Jana z Czarnolasu.
[1] K. Ziemba, Jan Kochanowski jako poeta egzystencji. Prolegomena do interpretacji „Trenów”, Warszawa 1994.