Wiersz „Oda do turpistów” pochodzi z 1962 roku. Jest to utwór znany, od jego tytułu zwykło się nazywać grupę poetów, którzy za wartość estetyczną uważali brzydotę, turpistami. Sam termin został zresztą wymyślony przez Przybosia.
Już na poziomie tytułu utwór jest nawiązaniem do znanej chyba wszystkim Ody do młodości Adama Mickiewicza. Podobieństwa te pojawiają się także w innych warstwach liryki. Przyboś, atakując turpistów, tworzy własny manifest sztuki, określając, co według niego przynależy do artyzmu, a co powinno się piętnować. Poza tym utwór Przybosia zaczyna się podobnie jak Oda do młodości Mickiewicza:
Oda do młodości:
Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy;
Młodości! dodaj mi skrzydła!
Niech nad martwym wzlecę światem
W rajską dziedzinę ułudy:
Kędy zapał tworzy cudy,
Nowości potrząsa kwiatem
I obleka w nadziei złote malowidła.
Oda do turpistów:
Bez serc, bez nerek, bez mięsa od kości,
o, najwierniejszy posągu człowieka,
trwały, pogrzebny
szkielecie,
arcydzieło portretowej rzeźby!
W dalszej części utworu podmiot liryczny (pierwszoosobowy, wyrażający przekonania poety) bezpośrednio wspomina wybitne dzieło romantycznego wieszcza, pisząc o „odzie do postarzałej o sto lat młodości”. Także w formie zdaje się poeta nawiązywać do romantycznego utworu. Posługuje się patosem, wzniosłością – jednakże robi to po to, aby jeszcze mocniej zdyskredytować poczynania turpistów. Ponadto połączenie podniosłego języka z trywialnością, brzydotą i prostotą poezji turpistów wywołuje wręcz satyryczny efekt. W związku z tym poprzez hiperbolizację podmiot liryczny ośmiesza krytykowany przez siebie ruch poetycki.
Turpiści interesują się chorobą, brzydotą, kalectwem. Nie jest to postawa normalna, trudno ją zaaprobować. W taki sposób można jedynie pisać o starości i rozkładzie. Rzeczy codzienne, młodość – wszystko to powinno wymykać się takiemu opisowi:
Podaj mi piszczel!
Niechaj na tym flecie
niepokalanie białym, obranym do czysta,
zaświstam
z wesołoposępnym dreszczem
Odę do postarzałej o sto lat młodości
brodatej,
ponurej,
Waszej, pokorni wyjadacze resztek
zastraszająco wspaniałego Ścierwa
Charlesa Baudelaire’a!
Nowi poeci okazują się jedynie epigonami – ślepo naśladują twórczość wybitnego poety Baudelaire’a. Są „wyjadaczami resztek”. Starają się dorównać wybitnemu francuskiemu twórcy, nie jest to jednak możliwe. Twórczość Baudelaire’a jest „zastraszająco wspaniała”. Określenie to z jednej strony może być – nieco opacznym – wyrazem podziwu; z drugiej strony taki dobór słów (szczególnie uderza użycia słowa „ścierwo” odnośnie pracy poetyckiej) może być próbą wyrażenia dezaprobaty, ośmieszenia. Trzeba jednakże pamiętać, że jednym z najbardziej znanych wierszy francuskiego poety jest Padlina, do czego może nawiązywać wspomniane „ścierwo”.
W dalszej części utworu pojawia się kolejne nawiązanie do Ody do młodości. Przyboś pragnie wznieść się ponad chorobę i kalectwo widoczne w wierszach turpistów. Poetów waloryzujących brzydotę oskarża, że z własnej woli zrezygnowali z piękna i młodości, stali się chorzy i starzy „na własne życzenie”:
Niech nad martwym Waszym światem
wzniosę się
i spadnę
ryjąc głęboko w połaciach mięsa nosem,
ażeby sprostać
Wam, przedwcześnie starczy,
których dzieciństwo i młodość kaleka
ocalały z wojennych, a nie ocalały
z pokojowych zniszczeń!…
Warto zauważyć, że podmiot liryczny sięga po słowa związane z chorobą, śmiercią, kalectwem, rozkładającym się ciałem. Robi to celowo. Nawiązuje tym do języka turpistów i ich estetyki. Tworzy swoistą satyrę ich twórczości.
Turpiści w gruncie rzeczy nie tworzą nic nowego, wartościowego. Cały pomysł na poezję opiewającą brzydotę polega na odwróceniu kategorii i znaczeń. Nie jest to chwyt, po który powinni sięgać wytrawni i wybitni wierszopisarze:
Czyżbyście wierzyli,
Że jak na (garbatego) poetę wystarczy
Będąc ogonem wywracać do góry
Kota cudzej myśli
Wte i wewte?
Że brzydkie to piękne, ładne to szkaradne
I na odwrót?
W cytowanym fragmencie trzeba zauważyć apostrofę. Podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do wyśmiewanych kolegów-poetów. Jego wypowiedź jest rodzajem apelu, próbuje on bowiem przemówić do rozsądku turpistów, sprawić, aby w końcu się opamiętali. Ponadto w tej lirycznej wypowiedzi wykorzystano zwrot kolokwialny „wywrócić kota ogonem”, co ma jeszcze bardziej ośmieszyć twórczość turpistów
Turpiści zostają porównani do kiepskich uczniów, uczących się w „w szkole numer zero”. Tym samym jeszcze dobitniej zostaje skrytykowana ich sztuka:
Na darmo Wasza trwoga, udana czy szczera,
straszy nogą wyjętą z kubła w prosektorium,
spreparowaną w szkole estetycznej numer:
zero
przeciw nodze od stołu ległej na śmietniku,
na tym Waszym Parnasie, gdzie ze szczurem i gó-,
(emblematem głównym
Muzy Nekrofilii)
uczycie się bez kropki pisać w szkole numer:
zera.
Kilkakrotne powtórzenie słowa „zero” przemawia do odbiorcy. Ponadto turpiści zostali porównani do nekrofili, ludzi, którzy kochają się w śmierci. Ich twórczość tym samym zostaje przyrównana do rodzaju perwersji. Podmiot liryczny zdaje się całkowicie negować ją na polu sztuki.
W dalszej części wiersze turpistów zostają przyrównane do twórczości Józefa Baki, poety barokowego. Wiele utworów tegoż poety określa się grafomańskimi. Z pojedynku tego wychodzą oczywiście przegrani. Ich poezja nie potrafi zadziwić, nie jest w stanie w gruncie rzeczy zaszokować odbiorcy. Jest nudna, polega na powielaniu pewnych schematów. Nie przemawia do współczesnego odbiorcy. Co więcej, nawet „Dziunia z manikiry” nie jest nią zainteresowana. Poeci ci więc ponieśli sromotną klęskę na każdym polu sztuki.
Badacze wskazują, że Przyboś nawiązuje w wierszu do konkretnych twórców. Mówiąc o poecie „od siedmiu czyraków”, ma na myśli Tadeusza Różewicza. „Makaberotyki” to nic innego jak wiersze erotyczne, które jednak naznaczone są pewną brutalnością, szpetotą (np. Lament). Z kolei wzmianka o pogrzebaczu, który w żaden sposób nie zainteresuje „Dziuni z manikury” jest przytykiem w stronę Stanisława Grochowiaka – jeden z jego zbiorów został zatytułowany Menuet z pogrzebaczem. Z kolei aluzją dotyczącą Mirona Białoszewskiego jest fragment: „pełza koło odłamanej/stołowej nogi”. Białoszewskiego bowiem zwykło się nazywać piewcą codzienności.
Warto zauważyć, że te wszystkie obrazy i oskarżenia (a trzeba przyznać, że poeta nie przebiera w słowach, tworząc wymyślne metafory-inwektywy) są wypowiedziane przy pomocy wykrzyknień. Świadczy to o emocjonalności Przybosia oraz o tym, że bardzo zaangażował się on w walkę o prawdziwą – w jego rozumieniu – sztukę.
Swoją odę Przyboś kończy ostrym oskarżeniem:
Nie wytknęliście głowy z kubła u Becketta:
biedni! Nawet na własną śmietniczkę Was nie stać…
Nie, nie żal mi Was!
Wasz Pegaz-Szczur sparszywiał!
Po raz kolejny pod adresem turpistów pada zarzut wtórności. Poeci ci, zdaniem Przybosia, nie tworzą nic nowego, nawiązując wciąż do znanych i popularnych twórców. Są biedni i w gruncie rzeczy chorzy. Nie potrafią zająć się sprawami ważnymi. Ciekawi ich brzydota i choroba, co można odczytywać jako swoistą dewiację. Sami siebie skazują na przedwczesną starość i życie wśród szpetoty. Wszystko, co robią, kręci się wokół mięsa, rozkładającego się ciała, kalectwa.
Na samym końcu poeta wypowiada groźbę przeciwko wyszydzanej szkole poetyckiej:
Zmykajcie! Zarządzam niniejszym
deratyzację Waszych wierszy.
Niezwykle ciekawie kształtuje się język utworu. Poeta nawiązuje bezpośrednio do estetyki brzydoty. Mnóstwo w wierszu mięsa, szpetoty, choroby, kalectwa, śmierci. Ponadto poeta sięga po ciekawe neologizmy, epitety podkreślające pogardę wobec turpistów oraz metafory. Czerpie także z języka codziennego, przekształcając popularne frazeologizmy na własny użytek. Wszystko to służy ośmieszeniu turpistów – ich estetyki, języka, zainteresowania tym, co brudne, chore, brzydkie. Przyboś nie rozumiał takiej postawy, co więcej, uważał ją za krzywdzącą dla całego świata sztuki. Swoim, wydawałoby się zabawnym (satyrycznym, żartobliwym) lirykiem wypowiedział swoistą wojnę turpistom. Postanowił walczyć o sztukę prawdziwą.
Wiersz jest nieregularny: brak rymów, rytmu, nierówne strony, nierówna liczba zgłosek w wersach, przerzutnie.