Wiersz „Wiosna” pochodzi z tomu Sokrates tańczący (1920), jednak został opublikowany wcześniej na łamach pisma „Pro Arte et Studio”. Utwór wywołał skandal i podzielił środowisko artystów i czytelników na dwie grupy. Wiersz Wiosna. Dytyramb po raz pierwszy w tak śmiały sposób wprowadził na łamy poezji seks. Utwór został uznany za obrazoburczy, wręcz pornograficzny. Bardzo długo zastanawiano się, czy opublikować go na łamach pisma. Ostatecznie zespół redakcyjny – mówiąc o wolności słowa i wirtuozerii Tuwima – zdecydował się na ten śmiały krok. Utwór wywołał istną burzę. Redakcja została zasypana listami, w którym zarzucano czasopismu płytkość, szerzenie pornografii i szokowanie na siłę. Wielu artystów (w tym Jan Lechoń) stanęło w obronie Tuwima. Świat artystyczny podzielił się na tych, którzy czuli się obrażeni tak śmiałym wierszem, i na tych, którzy dostrzegali swoisty artyzm poety. Niewątpliwe ukazanie się omawianego liryku było przełomowym wydarzeniem w poetyckim życiu naszego kraju.
Wiersz nawiązuje do utworu francuskiego poety Artura Rimbaud – Paryż się budzi. Tuwim postanowił zerwać z motywem witalnej wiosny i ukazać za pomocą potocznych wyrażeń oraz wulgarnego języka seks w wymiarze wręcz zwierzęcym.
Skandal pojawia się już na poziomie tytułu. Tuwim wspomina o dytyrambie.
Dytyramb – gatunek greckiej liryki chóralnej, pieśń sławiąca Dionizosa, opiewająca jego cierpienia i radości, entuzjastyczna i patetyczna, śpiewana podczas świąt dionizyjskich przez chór w przebraniu kozłów – w połączeniu z ekstatycznym tańcem. [Cyt. za: Podręczny słownik terminów literackich, red. J. Sławiński, wyd. OPEN, Warszawa 1999, s. 69.]
Użycie tego terminu wprowadza czytelnika w tematykę utworu i zapowiada atmosferę oraz nastrój wiersza. Jednakże takie jego nazwanie budzi pewne kontrowersje – wiersz nie jest pochwalny, nie jest też uroczysty. Jest wulgarny, a przedstawiona sytuacja szokuje naturalizmem.
W wierszu występuje ukryty podmiot liryczny, który obserwuje i komentuje wydarzenia. Już na początku utworu podmiot liryczny nawiązuje do Dionizji. Tłum ludzi wyjdzie na ulice i zapali wielkie ognisko
I tłum na ulicę wylegnie
Z kątów wypełznie, z nor wybiegnie
Świętować wiosnę w mieście,
Świętować jurne święto.
Należy zwrócić uwagę na słowo „jurne”, a więc rozpustne, pełne wyuzdania, seksualne. Ludzie będą świętować bez opamiętania. Zabawa odbywa się ku czci brzucha i bioder niewiasty, do której podmiot liryczny zwraca się na końcu pierwszej strofy.
Zabawa rozwija się. W dalszych zwrotkach zdania są krótkie, występują ponadto ich równoważniki, powtórzenia oraz wyliczenia. Sprzyja to budowaniu ekspresyjności i dynamiczności opisywanego miejskiego widowiska:
Zachybotało! – – Buchnęło – i płynie –
Szurają nóżki, kołyszą się biodra,
Gwar, gwar, gwar, chichoty,
Gwar, gwar, gwar, piski.
Szalejący w erotycznym tańcu tłum, w swym rozhukaniu przypomina o haśle pochodzącym z filozofii Bergsona – elan vital (pęd życia): Życie jest ciągłym procesem twórczym, napędzanym przez elan vital (życiowy pęd), który ciągle się rozwija i różnicuje w nowe formy. Intelekt, stanowiący podstawę nauk przyrodniczych, nie jest w stanie ująć tego, co żywe, ponieważ jego statyczny, abstrahujący i wyodrębniający sposób podejścia nie może uwzględnić dynamiki i wyjątkowości życia (…). Elan vital różnicuje się na trzy formy życia: rośliny, zwierzęta i ludzi, które powstają w wyniku przenikania się materii. Właściwy zwierzętom instynkt i ludzki intelekt stanowią sposoby instrumentalnego działania, przy czym instynkt pozostaje bliżej życia i pozwala się wyrazić jego pierwotnej postaci, nie jest jednak zdolny sam siebie ująć refleksyjnie. Intelekt nastawia się na to, co statyczne i materialne, i w istocie jest zadomowiony jedynie w obszarze sprawności technicznej. [Cyt. za: P. Kunzmann, F. P. Burkard, F. Wiedmann, Atlas filozofii, tłum. B. A. Markiewicz, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1999, s. 193.]
Ludzie zachowują się niczym hołota. Jednakże podmiot liryczny nie pozostawia wątpliwości. Na co dzień członkowie tego rozbawionego w erotycznych zabawach tłumu są zwykłymi mieszczanami. Podczas owego spędu starają się przykuć uwagę innych, opowiadają żarty, chwalą się ubiorem:
Wyglancowane dowcipkują pyski,
Wyległo miliard pstrokatej hołoty,
Szurają nóżki, kołyszą się biodra,
Szur, szur, szur, gwar, gwar, gwar.
Podmiot liryczny namawia zebranych, żeby rozmnażali się niczym zwierzęta w parkowych alejkach. Używa słów potocznych, nacechowanych negatywnie – warto przytoczyć chociażby bachora:
– A dalej! A dalej! A dalej!
W ciemne zieleńce, do alej,
Na ławce, psiekrwie, na trawce,
Naróbcie Polsce bachorów,
Wijcie się, psiekrwie, wijcie.
Stosunek seksualny został pozbawiony wszelkiej uczuciowości i metafizyczności. Dla podmiotu lirycznego jest on tylko wiciem się, okazją do wypicia alkoholu i powodem roznoszenia wielu chorób wenerycznych.
Podmiot liryczny nie pozostawia także w spokoju kobiet ciężarnych. Porównuje je do brzuchatych kobył, które będę się wstydziły swojego stanu, a potem wychowają krzywe pędraki. Trzeba zauważyć, że poeta – obrażając kobiety w ciąży – złamał powszechne tabu, sięgnął po zakazane. Nie tylko doprowadził do zezwierzęcenie ludzi – porównując akt seksualny do parzenia się zwierząt – ale odebrał wszelką godność przyszłym matkom i małym dzieciom.
Podmiot liryczny w pewnym momencie nawołuje do gwałtu. Pragnie, aby tłum się wyzwolił, przestał się ograniczać. Doprowadzi to do jego prymitywnych zachowań. Jednakowoż, nie jest to ważne, bowiem:
(…) Poleci każda na kolację!
Na kolorowe wasze kamizelki,
Na papierowe wasze kołnierzyki!
Tłumie, bądź dziki!
Tłumie! Ty masz RACJĘ!!!
Od tego momentu tłum zaczyna być chwalony – następuje nieco paradoksalne odwrócenie porządków. Okazuje się, że zezwierzęcony tłum jest w swej istocie dobry i posiada niezwykłą siłę. Podmiot liryczny nazywa ludzi zawładniętych chucią „zbrodniarzem cudownym i prostym”, „elementarnym, pierwotnie wspaniałym!”, „gnojem miasta tytanicznej krosty”. Co ważne, ludzie wciąż traktowani są jako masa, tłum. W tym erotycznym pędzie zanika ich jednostkowość, tożsamość, osobowość. Są tylko rozszalałą grupą stworzeń, których życiem zawładnęła na chwilę chęć szalonej prokreacji:
Tłumie, o Tłumie, Tłumie rozszalały!
Faluj, straszliwa maso, po ulicach,
Wracaj od rogu, śmiej się, wariuj, szalej!
Ciasno ci w zwartych, twardych kamienicach,
Przyj! Może pękną – i pójdziecie dalej!
Następnie na ulice miasta wychodzą płodne czternastolatki – ich ciała znakomicie nadają się do rozrodu. Podmiot liryczny mówi o korowodzie zasromanych matek. Jednocześnie trzeba zdać sobie sprawę, że przez cały utwór przebija się jego ironiczna postawa. W gorzkich i wulgarnych słowach krytykuje tłum poddający się żądzy. Występuje w roli mędrca, kogoś znajdującego się ponad rozszalałą dziatwą. Przygląda się seksualnej zabawie z boku, śmieje się z tej sytuacji, poniekąd brzydzi głupotą mieszczan. Podmiot liryczny bardzo wyraźnie odcina się od bohaterów wiersza, o czym mogą świadczyć słowa:
Będzie dziś święto wasze i zabrzęczą szklanki,
Ze wstydem powrócicie, rodzice was skarcą!
Wyjdziecie dziś na rogi ulic, o kochanki.
Młode dziewczęta poznają na ulicach miast starszych panów, z którymi będą się potajemnie spotykały w restauracjach i hotelach. Takie związki są płytkie i spojone tylko żądzą. Sam akt seksualny jest ohydny i nie ma nic wspólnego z romantyczną miłością:
A kiedy cię obejmą śliskie, drżące łapy
I młodej piersi chciwie, szybko szukać zaczną,
Gdy rozedmą się w żądzy nozdrza, tłuste chrapy,
Gdy ci kto pocznie szeptać pokusę łajdaczną –
– Pozwól!!! Przeraź go sobą, ty grzechu, kobieto!
Rodzicielko wspaniała! Samico nabrzękła!
Olśnij go wyuzdaniem jak złotą rakietą!
„Nie w stylu” będziesz – trwożna, wstydliwa, wylękła….
Podmiot liryczny zwraca uwagę na grę pozorów. Kobiety kokietują mężczyzn, są znakomitymi manipulatorkami – nawet tak młode. Co więcej, po raz kolejny człowiek został przyrównany do zwierzęcia – dziewczęta nazwano samicami. Wiedzą one doskonale, jak rozbudzić w mężczyznach najskrytsze pragnienia. Są wspaniałymi aktorkami, potrafią udawać. Akt seksualny w takim ujęciu jest sztuczny, pusty, nieszczery.
Seks dla podmiotu lirycznego nierozłącznie wiąże się z chorobami wenerycznymi. Z tych chwil zapomnienia rodzą się następnie dzieci – niechciane i niekochane, wrzucane przez rodziców do szamba. Ta straszna przepowiednia podmiotu lirycznego niejednego może przyprawić o ciarki na plecach.
Będąc nadal ironicznym, podmiot liryczny zachęca tłum do bezmyślnego rozmnażania się:
Jeszcze! Jeszcze! I jeszcze! Zachłannie! Bezkreśnie!
Rodźcie, a jak najwięcej! Trzeba miasto silić!
Wyrywajcie bachorom języki boleśnie,
By, gdy je w dół wrzucicie nie mogły już kwilić!
Wszystko – wasze! Biodrami śmigajcie, udami!
Niech idzie tan lubieżnych podnieceń! Nie szkodzi!
– Och, sławię ja cię, tłumie, wzniosłymi słowami
I ciebie, Wiosno, za to, że się zbrodniarz płodzi!
Świadkiem tych wszystkich śmiałych poczynań jest wiosna, którą sławi podmiot liryczny.
Wiosna – analiza utworu
Bohaterem lirycznym utworu jest rozochocony tłum, który wraz z nastaniem wiosny wybiega na ulice i rozmnaża się bezmyślnie, nie stosując się do jakichkolwiek zasad moralnych czy zdrowotnych. Ludzie przypominają zwierzęta – a nawet, jak chce nam uzmysłowić podmiot liryczny, są zwierzętami. Dają się ponieść pierwotnym instynktom. Seks uprawiają dla przyjemności i rozrywki, a nie z miłości. Taki obraz rozpustnego miasta jest odzwierciedleniem rozpasania moralnego typowego dla miasta dwudziestolecia międzywojennego. Poeta tym ironicznym i szyderczym utworem włącza się w dyskusję o normach moralnych i etycznych, o człowieczeństwie i zdrowym rozsądku.
Utwór nie ma regularnej budowy. Składa się z trzynastu zwrotek o różnej liczbie wersów . Brak rymów i równej liczby sylab w wersach. Taka nieregularna budowa ma być odzwierciedleniem konstrukcji chaosu i rozpasania szalonego tłumu – motłochu, który bezmyślnie się rozmnaża.
W wierszu przeważają epitety, które zazwyczaj są obraźliwe. Poeta sięgnął po potocyzmy, kolokwializmy i wulgaryzmy. Pod względem estetyki wiersz należy zaliczyć do nurtu naturalistycznego.
Ze względu na formę, wiersz należy zaliczyć do liryki opisowej. Jest on także – jak już było wspominane – rodzajem wariacji na temat dytyrambu. Trzeba jednak zaznaczyć, że utwór nie jest pochwalny, a parodystyczno – szyderczy, co pozostaje w sprzeczności z założeniami gatunkowymi dytyrambu.