Juliusz Słowacki większą część swojego dorosłego życia spędził na emigracji. W wielu jego utworach pojawia się motyw matki, za którą poeta tęskni i która, zostawszy w ojczyźnie, cierpi z powodu nieobecności syna. Utwór Do matki jest swoistym poetyckim listem skierowanym do Salomei Słowackiej. Ze względu na kontekst biograficzny podmiot liryczny można utożsamiać z samym artystą.
Wiersz ten składa się z czterech czterowersowych strof. Jest przykładem liryki zwrotu do adresata. Napisany został w często stosowanej przez Słowackiego formie trzynastozgłoskowca. Poeta wykorystał rymy o układzie krzyżowym (abab). Budują one melodię utworu.
Pierwsza strofa zawiera aluzję do wydarzeń, które mogły mieć miejsce po przegranym powstaniu listopadowym. Niektórzy jego uczestnicy, pokonani, ale ułaskawieni przez cara, mieli możliwość powrotu do kraju. Słowacki nie chciał się na to zgodzić i postanowił wytrwać uparcie w postawie walki, czego symbolem jest zbroja:
Zadrży ci nieraz serce, miła matko moja,
Widząc powracających i ułaskawionych,
Kląć będziesz, że tak twarda była na mnie zbroja
I tak wielkie wytrwanie w zamiarach szalonych.
Poeta jest świadomy tego, że jego oddalenie i udział w działaniach zbrojnych sprawiają matce cierpienie, że pragnie go ona zobaczyć, jednak poleca jej, aby dumnie mówiła wszystkim, że poświęcił się ojczyźnie, nie zrezygnował z wiary w jej przyszłości oraz nie traci nadziei –mimo kolejnej klęski, jaką poniósł kraj:
Wiem, żebym ci wróceniem moim lat przysporzył,
Wszakże gdy cię spytają – czy twój syn powraca,
Mów, że się na swem szczęściu syn jak pies położył,
I choć wołasz, nie idzie – oczy tylko zwraca….
Poeta czule zwraca się do matki, zapewnia ją o swojej pamięci i tęsknocie. Anafory w dwóch ostatnich wersach trzeciej strofy („lecz woli”) podkreślają stanowczą postawę Słowackiego, jego silną, wewnętrzną niezgodę na niewolę:
Oczy zwraca ku tobie… więcej nic nie może,
Tylko spojrzeniem… tobie smutek swój tłomaczy;
Lecz woli konający – nie iść na obrożę,
Lecz woli zamiast hańby – choć czarę rozpaczy…
Metaforę „iść na obrożę” można rozumieć także jako świadomość artysty dotyczącą tego, że gdyby wrócił do kraju, spotkałyby go szykany ze strony władz zaborczych. Chce on uniknąć hańby – poddanie się uważa za niehonorowe.
W zakończeniu utworu Słowacki prosi matkę o przebaczenie. Dramatyzuje swoją sytuację, określa ją jako przymusową. Nie mógł postąpić inaczej, a gdyby miał wybór, z pewnością nie rozstałby się ze swoją „drogą piastunką”:
Przebaczże mu, o moja ty piastunko droga,
Że się tak zaprzepaścił i tak zaczeluścił,
Przebacz… bo gdyby nie to, że opuścić Boga
Trzeba by… toby ciebie pewno nie opuścił.
Słowacki określa swoją postawę jako świadomą rezygnację z osobistego szczęścia z powodu ważnych dla niego prywatnie wartości – takich jak bycie przy kochającej, cierpiącej teraz matce – na rzecz miłości do ojczyzny. Poeta uważa, że musiał pozostać na emigracji po upadku powstania ze względu na represje, choć fakty są takie, że brał w nim niewielki udział – po wybuchu wyjechał z kraju i podjął się w Dreźnie roli kuriera.