Utwór ten wpisuje się w nurt młodopolskiej poezji nastrojowej i jest wyrazem dekadentyzmu. Stanowi ilustrację świadomości człowieka żyjącego na przełomie XIX i XX wieku.
Leopold Staff uczynił z Deszczu jesiennego wiersz sylabotoniczny – posiadający stałą liczbę sylab w każdym wersie, rymy (parzyste aabb) oraz zachowujący rygory regularnego rozkładu akcentów. Utwór buduje dwunastozgłoskowiec i zarazem kunsztowny czterostopowiec amfibrachiczny (amfibrach to stopa metryczna, którą tworzy sylaba akcentowana między dwoma nieakcentowanymi). Jednym z wyróżników Deszczu jesiennego jako dzieła poetyckiego przypominającego utwór muzyczny jest refren. Pojawia się aż czterokrotnie, podczas gdy pozostałych strof jest trzy. Cechuje go budowa pierścieniowa, powtarzająca w zakończeniu pierwszy wers. Deszcz jesienny od początku wprowadza czytelnika w nastrój smutku i melancholii:
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
Podmiot liryczny ujawnia się w pierwszej osobie liczby pojedynczej, na co wskazują zaimki, np. me czy mój, mamy zatem tutaj do czynienia z liryką bezpośrednią. Obserwowana przyroda odzwierciedla jego uczucia – zabieg ten nazywa się psychizacją pejzażu i jest typowy dla poetyki Młodej Polski. Osoba mówiąca patrzy przez szybę na świat zalany deszczem i snuje refleksje, będące wyrazem jej melancholii. Rzecz dzieje się podczas jesieni, kiedy przyroda zamiera i przygotowuje się do zimy. Ta pora roku często wywołuje pesymistyczne nastroje, jakie dotykają człowieka po zakończeniu się lata, jednakże w omawianym wierszu są one spotęgowane do granic możliwości.
W pierwszym wersie początkowej strofy, którą traktujemy jak refren, dwukrotnie powtarza się sformułowanie deszcz dzwoni, za drugim razem wzbogacone o przydawkę jesienny. W kolejnym wersie to samo zdanie zostaje uszczegółowione o trzy kolejne epitety – jednaki, miarowy, niezmienny. Przymiotniki te są wobec siebie synonimiczne, a zatem, nie poszerzając zawartości znaczeniowej utworu, wzbogacają jego rytmikę. Padający deszcz przedstawiony jest przede wszystkim ze względu na swój dźwięk: dzwoni, pluszcze, tłucze, jęczy, płacze. Niezwykle oryginalne są metafory jęk szklany i płacz szklany. Zarówno jęk, jak i płacz kojarzą się ze łzami, te natomiast charakteryzuje przezroczystość, a przez to podobieństwo do szkła – i tutaj zapewne mają źródła zacytowane przenośnie. Z kolei wiele łez przypomina deszcz, który funkcjonuje jako motyw przewodni wiersza. Liczne wielokropki wskazują na to, że ulewa się nie skończy; jest naturalnym stanem rzeczywistości.
Pierwsza zwrotka Deszczu jesiennego (początkową należy traktować jako refren) ukazuje poddane uosobieniu wieczorne sny. To niewątpliwy paradoks, ponieważ sny istnieją tylko w wyobraźni, a tutaj jawią się jako materialne byty.
Dopiero co powołane do życia dziewicze mary, nie doczekawszy się nadejścia nowego dnia, pełne rozpaczy wyruszyły w poszukiwaniu miejsca, w którym mogłyby dokonać swojego żywota. Na niebezpieczeństwo tej wędrówki wskazują widziane przez nie przestrzenie: piaszczysta pustynia i przerażająca dal:
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze…
W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą…
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich młodem…
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy… Rozpacz tak płacze…
Zwrotkę tę kończy motyw płaczu, którego podmiotem jest uosobiona rozpacz. Refren utwierdza w obserwatorze przekonanie o tym, że jesienna pora się nie zmieni.
Druga strofa przedstawia przygnębienie „ja” lirycznego. Jego przykry stan uczuciowy spowodowany jest nagłym odejściem kogoś bliskiego. Rozchwianie emocjonalne utrudnia mu przypomnienie sobie bliżej tych okoliczności. Podmiot mówiący przytacza także inne przytłaczające fakty ze swojego życia: ktoś go kochał, lecz on sam nie zdobył się na wzajemność, krzywdząc osobę, która darzyła go miłością. Bohater Deszczu jesiennego jest teraz samotny, ale godzi się na swój los. Postawa ta ilustruje charakterystyczne dla dekadentów wycofanie z życia. Podmiot liryczny wspomina też o śmierci nędzarza i pożarze, w którym spaliły się dzieci:
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny…
Kto? Nie wiem… Ktoś odszedł i jestem samotny…
Ktoś umarł… Kto? Próżno w pamięci swej grzebię…
Ktoś drogi… wszak byłem na jakimś pogrzebie…
Tak… Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno…
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną…
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą…
Spaliły się dzieci… Jak ludzie w krąg płaczą…
Strofę tę, podobnie jak we wcześniejszym przypadku, zamyka motyw płaczu. Następujący po niej refren jest kolejnym potwierdzeniem pesymistycznego nastroju „ja” lirycznego i niemożności jego przezwyciężenia.
Trzecią zwrotkę wypełniają przerażające wizje: oto szatan zmienił ogród bohatera wiersza w straszną, okropną pustelnię, wszystko w nim niszcząc. Jednak zło, którego dokonał, poraziło go i opadł bez sił. Przedstawiona w ten sposób przyroda jest odbiciem stanu duszy poety – to kolejny przykład psychizacji pejzażu:
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię…
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia…
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze…
Zacytowaną zwrotkę, podobnie jak dwie poprzednie i refren, kończy motyw płaczu. Ilustruje go interesujący oksymoron, płomienne łzy, który z niezwykłą wyrazistością oddaje siłę rozpaczy i jest arcytrafny w odniesieniu do opisu doświadczeń szatana, częstokroć ukazywanego na kartach literatury w przestrzeni czeluści piekielnej. Przymiotnik płomienny może określać zarówno coś palącego się płomieniem, jak i osobę oddającą się czemuś z zapałem, zapamiętaną w wykonywanej czynności.
Po ostatniej strofie utworu następuje refren, który, rozpoczynając i kończąc wiersz, stanowi jego klamrę kompozycyjną. Zabieg ten sugeruje, że deszczowa pogoda i towarzysząca jej melancholia nie mają początku ani końca, będą trwać w nieskończoność.
Deszcz jesienny Staffa, jako wyraz uczuć „ja” lirycznego, bogaty jest także w walory muzyczne i plastyczne. Zjawisko to określa się mianem synestezji.
Na muzyczność wiersza, prócz sylabotonizmu i występowania refrenu, wpływa także szereg innych zabiegów. Mamy tu liczne onomatopeje, czyli wyrazy dźwiękonaśladowcze (jęk, dzwoni, pluszcze, tłuką).
Pojawia się tutaj instrumentacja głoskowa (powtarzanie określonych głosek dla uzyskania efektów brzmieniowych) – np. w pierwszym wersie czterokrotnie powtórzona została głoska „e”, trzykrotnie „o” i „sz”, dwukrotnie „cz” i „dz”. Tego rodzaju powtarzalności można dopatrzyć się w całym utworze. Wiersz rytmizuje powtarzanie głosek w sylabach, na które pada akcent – np. w szeregu przymiotników jesienny, niezmienny znajduje się on na przedostatniej sylabie, w której powtarza się głoska „e”. Ponadto melodię tworzą różnego rodzaju powtórzenia: liczne anafory (anafora to powtórzenie tego samego wyrazu w kolejnych wersach utworu, w Deszczu jesiennym następujące po sobie wersy rozpoczynają się od wyrażenia w dal oraz słowa ktoś) i aliteracje (aliteracja to powtórzenie tych samych liter na początku kolejnych wyrazów, np. szatan szedł smutny śmiertelnie). W utworze obecne są również powtórzenia związków wyrazów, a nawet całych zdań. Co więcej, efekt powtarzalności wzmacnia to, że w refrenie utworu występują wypowiedzenia złożone współrzędnie o stałym miejscu orzeczenia i podmiotu, łączone najczęściej za pomocą spójnika „i” (składnia polisyndetyczna). Trzeba też wspomnieć o tym, że rytmikę wiersza buduje często stosowany w wypowiedzi podmiotu lirycznego szyk przestawny, zwłaszcza pojawianie się przymiotników po rzeczownikach, np. deszcz jesienny. Sformułowanie to, współtworząc warstwę brzmieniową wiersza, staje się bardziej uroczyste niż potoczne jesienny deszcz.
Drugim po melodyjności elementem nastrojowym w wierszu jest kolor. Już sam wybór tematu utworu i pora roku, jesień, przywodzi na myśl ciemne barwy. Tonację tę wzmacnia aura zbliżającego się końca dnia. Koloryt przestrzeni wypełnionej szarością określają epitety: szary, chmurny, piaszczysty, ciemny, mglisty, czarny, słotny. Gamę tego koloru budują także inne nacechowane emocjonalnie wyrazy, współtworzące szarość w sposób dosłowny i przenośny: jęk, płacz, cień, mrok, popiół, żałoba, grób, życie tułacze. Jednoznacznie odnoszą się one do nastroju przygnębienia. Wszystkie przywołane w wierszu obrazy utrzymane są w ciemnej tonacji kolorystycznej i składają się na pesymistyczny nastrój utworu (np. snów mary, smutne szatany). Oddziałują one nie tylko swoim wyglądem, lecz także kolorem i atmosferą, którą wprowadzają: nie zostały bliżej opisane, a jedynie przywołane. Łączy je ten sam klimat. Stają się metaforą stanu duszy podmiotu lirycznego, który dotkliwie odczuwa przygnębienie, nie widząc perspektyw na zmianę swojej sytuacji.
(z tomu Dzień duszy, 1903)