Lament – interpretacja

Lament to kolejny utwór, pochodzący ze słynnego tomu Niepokój, wydanego w 1947 roku. Tytuł nakierowuje automatycznie na żałobny, smutny charakter wiersza. Mamy w pamięci Żale Matki boskiej pod krzyżem, zwane również Lamentem świętokrzyskim, pamiętamy siłę emocji, żar zrozpaczonej Matki, będącej podmiotem lirycznym. Lament Różewicza zaczyna się dość przewidywalnie – niezidentyfikowany na razie pierwszoosobowy podmiot liryczny zwraca się do zbiorowego adresata:

Zwracam się do was kapłani

nauczyciele sędziowie artyści

szewcy lekarze referenci

i do ciebie mój ojcze

Wysłuchajcie mnie.

O zwrócenie uwagi na słowa, które za chwilę padną, proszeni są przedstawiciele różnych grup społecznych i zawodów. Wśród przedstawicieli oświaty, medycyny, rzemiosła i prawa pojawia się też proszony o wysłuchanie, wyróżniony w oddzielnym wersie ojciec. Jest to tajemnicza figura i w wielu interpretacjach, możemy spotkać się z hipotezą, że jest to zwrot do Boga – poszukiwanego przed Różewicza w Ocalonym „nauczyciela i mistrza”, zapisywanego jednak zawsze małą literą, jak również w przypadku utworu Bez („życie bez boga jest możliwe, / życie bez boga jest niemożliwe”). W drugiej z pięciu części utworu podmiot mówi o sobie:

Nie jestem młody

niech was smukłość mego ciała

nie zwodzi

ani tkliwa biel szyi

ani jasność otwartego czoła

ani puch nad słodką wargą

ni śmiech cherubiński

ni krok elastyczny

Ta strofa opisuje osobę mówiącą pod kątem jej fizycznych cech. Wszystkie przeczą stanowczemu stwierdzeniu zawartemu w pierwszym wersie. Biologiczna młodość podmiotu to tylko mylące pozory. Przypuszcza, że jego wygląd zewnętrzny kojarzy się ludziom wręcz z dziecięcą niewinnością, stąd epitety „cherubiński śmiech” czy „słodka warga”. Również barwy – biel i jasność, kulturowo kojarzone są z czymś dobrym – aniołowie są zawsze w bieli, a ciemność i czerń to symbole zła. Pomimo wielu rzeczy, które na pierwszy rzut oka wskazują, że podmiot liryczny, do dobry, zupełnie niewinny człowiek, on drugi raz, rozpoczynają trzecią część utworu podkreśla „nie jestem młody”. Pozwala to przypuszczać, że jest mimo młodego wieku człowiekiem, który wiele doświadczył. Młodość jest najczęściej równoznaczna z niedojrzałością, lekkomyślnością, niepowagą. Czytelnik zaczyna się zatem domyślać, że komunikat pochodzi od kogoś, kto mentalnie przekroczył już ten próg, mówi z pozycji osoby, która wiele przeżyła. W kolejnych wersach podmiot niejako apeluje o to, żeby mimo wszystko mu nie współczuć, nie okazywać litości:

Nie jestem młody

niech was moja niewinność

nie wzrusza

ani moja czystość

ani moja słabość

kruchość i prostota

Autor buduje napięcie, powoli zaczynamy się domyślać, że podmiot ma do zakomunikowania coś poważnego. W istocie czwarta część utworu przynosi wstrząsające wyznanie:

mam lat dwadzieścia

jestem mordercą

jestem narzędziem

tak ślepym jak miecz

w dłoni kata

zamordowałem człowieka

i czerwonymi palcami

gładziłem białe piersi kobiet.

Dwudziestoletni chłopak jednocześnie przyznaje się do winy i bezwzględnie oskarża siebie. Zobrazowanie własnych rąk podkreśla zbrodniczość czynu – przywołanie aktu miłosnego obok morderstwa, to silny kontrast, mający podkreślić wagę winy człowieka, który jednocześnie kochał i zabijał. Z drugiej jednak strony podmiot nazywa siebie narzędziem i porównuje się do przedmiotu w dłoni oprawcy – pozwala nam to sądzić, że w jakiś sensie nie jest on w pełni winny, bo jako przedmiot, nie mógł bowiem kierować sobą. Ktoś inny miał go w garści.

„Okaleczony” młody mężczyzna przedstawia, jak traumatyczne wspomnienia ma za sobą, oczywistym jest, że chodzi o czas II wojny światowej („przez sześć lat / buchał z nozdrza opar krwi”). Czas wojny i okupacji uniemożliwił dostrzeganie dobra, piękna, harmonii natury, których symbolami są tu niebo róża oraz ptaki, gniazda i drzewa. Podmiot liryczny nie zetknął się również z nikim, kto przywróciłby mu nadzieję w człowieczeństwo – nie spotkał się z moralną ani duchową stroną człowieka, której symbolem jest w wierszu święty Franciszek,  nie miał też szansy zobaczyć szlachetnej waleczności i bohaterstwa, symbolizowanego przez bohaterów Iliady – Achillesa i Hektora.

Dwudziestolatek kończy swój „lament” odwróconym Credo – wyznaniem niewiary:

Nie wierzę w przemianę wody w wino

nie wierzę w grzechów odpuszczenie

nie wierzę w ciała zmartwychwstanie

Człowiek, który sam dopuścił się przekroczenia ważnego przykazania dekalogu i dopuścił się zabójstwa, bo prawdopodobnie nie miał innego wyjścia, kwestionuje wiarę chrześcijańską. Nie wierzy w cuda, ani odpuszczenie grzechów, a więc w przebaczenie. Jest więc przekonany, że zbrodnie, które widział na własne oczy nie są „zmywalne”, po takich doświadczeniach nie da się po prostu wyznać win, żalu i zdjąć z sumienia wyrzutów. Podmiot wyraźnie stracił oparcie w nienaruszalnym chrześcijańskim porządku świata, z drugiej jednak strony fakt nazwania utworu lamentem i zwrócenia się m.in. do kapłanów, wymienionych jako pierwszych, rysuje charakterystyczną dla Różewicza dwuznaczność. Utwór pozostawia możliwość interpretowania go jako potrzeby wyznania win w celu doznania oczyszczenia, bycia wysłuchanym i zrozumianym. Poszukiwania nadziei w sytuacji ogromnego zranienia i braku perspektywy na nadzieję. Być może właśnie wśród ludzi – autorytetów i ludzi prostych, podmiot liryczny szuka pomocy i stanowczo podkreśla „nie wierzę”, po to, by wywołać w nich jakąś reakcję, zmusić do odpowiedzi, być może do wyjaśnień. Stawiając siebie w roli dziecka, zwracającego się do ojca, budzi współczucie, ale i znajduje się w roli kogoś, komu potrzebny jest autorytet.

Ciekawy kontekst pokoleniowy, szeroko pokazujący także jak wiele zmieniło się w tematyce poetyckiej w czasie pierwszej połowy XX wieku, zarysowuje Jacek Kopciński: „W wierszach młodego Różewicza ze zgliszcz II wojny światowej człowiek połowy XX wieku wychodzi z utrwalonym obrazem degradacji ludzkości i z poczuciem całkowitej klęski moralnej. Jakże jego świadomość różni się od tej, którą trzydzieści lat wcześniej  – po I wojnie światowej – przedstawił inny młody poeta-żołnierz, Guillaume Apollinaire. U Apollinaire’a widać wiarę w niczym nieograniczoną, bujną, wiodącą ku dobru i pięknu wyobraźnię człowieka nowoczesnego, który nie ufa już dawnym mistrzom i ich porządkowi (moralnemu, estetycznemu, społecznemu). U Różewicza – przerażenie, wstrząs, oskarżenie, rozpaczliwe wołanie o ład i sens w świecie, który zatracił wszelką miarę i runął w gruzach. Wielka przygoda, zapowiadana przez poetów awangardowych, zakończyła się powszechną rzezią.” [J. Kopciński, Przeszłość to dziś, Stentor, Warszawa 2008, s.125.]

Dodaj komentarz