Pewnego słonecznego dnia, kiedy pracowałem w ogrodzie, przyszedł do mnie mój stary przyjaciel Gandalf. Dawno się nie widzieliśmy, więc ucieszyłem się z jego wizyty. Uścisnęliśmy się mocno na powitanie i weszliśmy do środka, by przy herbacie i ciastku porozmawiać o tym, co u nas słychać.
Gandalf opowiadał, że przewodzi teraz grupą krasnoludów, która chce odzyskać skarb swoich przodków. Bardzo zainteresowałem się tą historią i poprosiłem, by opowiedział mi więcej.
– To bardzo niebezpieczna misja. – powiedział czarodziej – Skarbu strzeże smok, a my nie wiemy jeszcze, jak go pokonać. Jest z nami jeden mały hobbit, który odgrywa kluczową rolę w zespole, ale nie bardzo chce z nami współpracować. Przychodzę do ciebie, ponieważ musisz nam pomóc.
Zdziwiłem się, ponieważ nie sądziłem, czy jestem jakkolwiek przydatny Gandalfowi i jego ekipie. Nie mam żadnego talentu, który mógłby się przydać w misji odzyskiwania skarbu. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, więc skinąłem głową i poprosiłem, by czarodziej kontynuował wypowiedź.
– Wiem, co myślisz. Może niekoniecznie widzisz się w naszej grupie, ale jesteś jedyną osobą, która może namówić hobbita, by zaczął z nami współpracować. Jesteśmy dopiero na początku wyprawy, a on jest uparty i nic mu się nie podoba. Robi wszystko, by jak najszybciej wrócić do domu. Nie możemy na to pozwolić.
– Ale co ja mam zrobić? – spytałem.
– Porozmawiaj z nim, proszę. Namów go jakoś do tego, by przestał się stawiać, a zaczął współpracować. On doskonale wie, że nie robi tego za darmo. Czeka go nagroda na samym końcu tej przygody. Proszę, ty potrafisz rozmawiać z innymi, potrafisz do nich przemówić. – poprosił Gandalf
Zgodziłem się. Nie wiedziałem, czy robię to ze względu na przyjaźń z Gandalfem, czy po prostu chciałem porozmawiać z tym hobbitem i poznać go. Umówiłem się z czarodziejem, że przyprowadzi hobbita następnego dnia do mnie do domu.
Całą noc nie spałem, myśląc, co mogę powiedzieć. Nie wiedziałem, jak namówić go, by współpracował z krasnalami i Gandalfem. Chciałem poznać jego motywacje i przemyślenia, które towarzyszą mu w czasie tej wyprawy. Żaden ze mnie psycholog, jednak w ten sposób prościej będzie mi dotrzeć do niego i cokolwiek zdziałać.
Następnego dnia Gandalf przyszedł wraz z hobbitem. Był niewysoki, włochaty i nosił kamizelkę. Przedstawił się jako Bilbo Baggins. Czarodziej zostawił nas samych, byśmy mogli spokojnie porozmawiać.
Przedstawiłem hobbitowi problem, z jakim zgłosił się do mnie Gandalf. Bilbo doskonale wiedział, o czym mówię – był świadomy swojej upartości i nieposłuszności względem krasnali. Wydawało się, że robi to z premedytacją. Spytałem więc o jego przemyślenia na temat całej wyprawy.
– Jak myślisz? – zapytał mnie Bilbo – Boję się. Po prostu się boję. Wyobraź sobie, że pewnego dnia przychodzi do ciebie grupa nieznajomych osób i mówi, byś poszedł z nimi odnaleźć skarb i wyrwać go z łap wielkiego smoka. Nie powiedzieli mi tylko, w którym momencie tej historii umieram. Nie chcę tego. Przygody to nie jest moja bajka. Prowadziłem spokojne, uporządkowane życie, do którego chcę wrócić. Dziwisz się, że się buntuję? Skoro nie słuchali mnie, kiedy mówiłem, że nie chcę iść z nimi, to robię wszystko, by sami mnie wyrzucili z grupy.
Doskonale rozumiałem Bilbo, ponieważ z Gandalfem poznaliśmy się w bardzo podobny sposób. Przyszedł do mnie ze swoimi przyjaciółmi i zaproponował udział w misji znalezienia porwanego następcy władcy Królestwa Cieni. Zgodziłem się, jednak pamiętam swój strach, kiedy wpadłem w pierwsze niebezpieczeństwo.
– Łatwo mi cię zrozumieć. – odpowiedziałem i opowiedziałem hobbitowi całą moją historię z Gandalfem – Ale powiem ci jedno. Gandalf nigdy nie pozwoli na to, by coś ci się stało. Nawet wtedy, gdy wpadniesz w najgorsze tarapaty, on przybędzie znikąd i ci pomoże. A jeśli nie on, to wiedza, którą ci przekazał. Jeśli Gandalf wybrał cię na jedną z najważniejszych osób w grupie, to nie był to przypadek, a przeznaczenie. On doskonale wie, co robi i bierze pełną odpowiedzialność za współtowarzyszy. Zaufaj mu, a nic ci się nie stanie.
Bilbo nie wydawał się zbytnio przekonany, ale słuchał uważnie. Chwilę się spierał i polemizował, jednak na końcu rozmowy obiecał, że postara się być mniej upartym i zaufać czarodziejowi.
Miałem nadzieję, że ta rozmowa przyniosła jakiś skutek. Gandalf nie przybywał i nie informował o dalszych losach grupy. Szybko więc zapomniałem o tym, że rozmawiałem z Bilbo. Zajmowałem się dalej swoim ogrodem, sprzątałem w domu i pomagałem przyjaciołom.
Pół roku później Gandalf zawitał do mnie ponownie. Usiedliśmy przy herbacie, a on opowiadał o wyprawie po skarb krasnoludów. Wielu z nich zginęło, co sprawiło, że bardzo posmutniałem. Nie wiedziałem jednak, czy finalnie udało im się odzyskać to, co najcenniejsze.
– Proszę. – powiedział Gandalf, dając mi złotą monetę do ręki.
– Co to jest? – spytałem, obracając monetę w ręku.
– To nagroda za rozmowę z Bilbo. Zmienił się po tym, jak go przekonałeś. To on odzyskał ten skarb. A to jego mała część, którą prosił, by ci podarować w jego imieniu.
Uśmiechnąłem się do monety i oglądałem ją z każdej strony. To było niesamowite uczucie wiedzieć, że pomogło się w tak ważnej sprawie. Chciałem porozmawiać jeszcze z Gandalfem i wypytać go o szczegóły wyprawy, ale nagle zadzwonił budzik. Cały mój pobyt w Śródziemiu był jedynie pięknym snem.