Tren V tworzy rozbudowane porównanie, rozwinięte do samodzielnego obrazu wypełniającego cały utwór. Zestawia ono Urszulkę z młodym drzewem oliwnym. Ten kunsztowny środek stylistyczny ma proweniencję antyczną i jest nazywany porównaniem homeryckim – wywodzi się z eposu homeryckiego:
Jako oliwka mała pod wysokim sadem
Idzie z ziemie ku górze macierzyńskim szladem,
Jeszcze ani gałązek, ani listków rodząc,
Sama tylko dopiro szczupłym prątkiem wschodząc;
Tę, jesli ostre ciernie lub rodne pokrzywy
Uprzątając, sadownik podciął ukwapliwy,
Mdleje zaraz, a zbywszy siły przyrodzonej,
Upada przed nogami matki ulubionej.
Tak ci sie mej namilszej Orszuli dostało.
Omawiany utwór to wiersz stychiczny (bez podziału na strofy), zbudowany z czternastu wersów. Rymy układają się w pary aabbcc (są więc parzyste). Znajdują się tutaj przede wszystkim rymy dokładne (np. „rodząc” – „wschodząc”). Jednocześnie udało się Kochanowskiemu napisać ten tren wierszem sylabicznym – trzynastozgłoskowcem ze średniówką po siódmej sylabie (7+6). Jak w większości utworów z cyklu, tak i w Trenie V poeta stosuje przerzutnie. Przełamanie zdania, burzące porządek składniowy, wprowadzają niepokój.
Kontrast można zauważyć w tym trenie także na poziomie metafor: mała oliwka, czyli metafora Urszulki w zestawieniu z wysokim sadem, tj. społeczeństwem dorosłych osób; delikatna oliwka podcięta niesprawiedliwie razem z pokrzywami i kłującymi ostami (a więc dziewczynka zabrana z tego świata przedwcześnie, niemal przez pomyłkę).
Podmiot liryczny ucieka się też do wielu epitetów sprawiających, że obrazowanie staje się nieco drastyczne, a opisywany temat – przejmujący (np. „ostre ciernie”, „duch zaraźliwy”, „sroga śmierć”).
W Trenie V rozpacz ojca nie jest jeszcze tak egzaltowana jak w kilku następnych, niemniej jednak po rozbudowanym porównaniu, przywołaniu obrazu przyrody, zdecydowanie przejmujące i brutalne są kolejne zdania, wyjaśniające zbudowane przez poetę metafory:
Przed oczyma rodziców swoich rostąc, mało
Od ziemie sie co wznióswszy, duchem zaraźliwym
Srogiej śmierci otchniona, rodzicom troskliwym
U nóg martwa upadła […].
„Sroga śmierć” została tu upersonifikowana – przyszła jak intruz, zburzyła rodzicom spokój i zabrała całą radość życia. Tren zamyka pełna emocji apostrofa w formie pytania retorycznego, skierowanego do mitologicznej bogini śmierci, Persefony (znanej też pod imieniem Kory), która po porwaniu przez Hadesa z kwietnej łąki miała zostać jego żoną:
[…] O zła Persefono,
Mogłażeś tak wielu łzam dać upłynąć płono?
Pytanie pozostaje bez odpowiedzi, brzmi wręcz pretensjonalnie, gdyż jest opatrzone zwrotem
„zła Persefono”. Podmiot liryczny nie jest w stanie uwierzyć, że to tragiczne wydarzenie, jakim stała się dla niego śmierć dziecka, ma jakikolwiek sens.