Tren VII, podobnie jak kolejny, Tren VIII, pokazuje, jak w ojcu, opłakującym przedwczesną śmierć córki, narasta rozpacz. Nie ma ona granic, wydaje się niemożliwa do udźwignięcia czy wyciszenia.
Nie da się w tym fragmencie cyklu znaleźć żadnego śladu pociechy bądź nadziei na lepsze jutro. Wręcz przeciwnie – wszystkie rzeczy w otoczeniu ojca-poety zaczynają mu sprawiać coraz większy ból. Ich obecność doskwiera z prostego powodu – były to przedmioty, wśród których żyła mała Urszulka. I to one są pierwszym adresatem apostrofy otwierającej Tren VII:
Nieszczesne ochędóstwo, żałosne ubiory
Mojej namilszej cory,
Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie?
Żalu mi przydajecie.
Już ona członeczków swych wami nie odzieje,
Nie masz, nie masz nadzieje.
Podmiot liryczny kieruje swój lament do przestrzeni wokół niego, jednak w gruncie rzeczy rozmawia w ten sposób z samym sobą. Przeżyte doświadczenia skłaniają go do refleksji o rozstaniu z córką. Każda drobna rzecz – dziecięce ubranka, ozdoby – przywołuje na myśl dziewczynkę. Złamany bólem ojciec zastanawia się nad życiem, jakiego nie było dane doświadczyć Urszulce.
Kieruje swoje kolejne słowa do niej, opowiadając o przyszłości, którą mogłaby przeżyć – ślub, miłość, realizowanie się w roli żony i matki. Tymczasem zamiast tego spotkała ją śmierć:
Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany.
Już letniczek pisany
I uploteczki wniwecz, i paski złocone,
Matczyne dary płone.
Nie do takiej łóżnice, moja dziewko droga,
Miała cię mać uboga
Doprowadzić, nie takąć dać obiecowała
Wyprawę, jakąć dała.
Giezłeczkoć tylko dała a lichą tkaneczkę,
Ociec ziemie bryłeczkę
W główki włożył. Niestetyż, i posag i ona
W jednej skrzynce zamkniona.
Wyeksponowanie rzeczy należących do zmarłej i porównanie śmierci do snu składają się na konstrukcję tego obrazu. Szczególnie wyróżniającym się środkiem stylistycznym jest też kontrast, jaki powstał przez zestawienie planów rodziców wobec Urszulki i przedmiotów, które chcieliby jej dać w przyszłości, z brutalnym obrazem bryły ziemi przysypującej jej trumnę. Ten rozdźwięk oddaje poczucie bezsilności ojca i matki w obliczu tragicznego wydarzenia. Wyraża też ich poczucie krzywdy. Powtórzenie „nie masz, nie masz nadzieje” podkreśla nieodwracalność śmierci i wybrzmiewa jak lament.
Na szczególną uwagę zasługuje wyrafinowany język, jakim Kochanowski oddaje tak silne emocje. Czułe epitety i liczne zdrobnienia budują silny przekaz emocjonalny, oddają lepiej uczucie miłości rodziców do dziecka (np. „najmilszej cory”, „matczyne dary płone”, „dziewko droga”, „mać uboga”, „lichą tkaneczkę”, „ziemie bryłeczkę”, „członeczków”, „główki”).
Budowa wiersza wpływa na wywoływanie emocji u odbiorcy. Mimo że utwór jest sylabiczny, z rymami dokładnymi, żeńskimi, o układzie aabbcc, to trzynastozgłoskowiec ze średniówką po 7 sylabie przeplata się z wersami siedmiozgłoskowymi, co zaburza spokojną, rytmiczną lekturę. Przyczyniają się do tego także przerzutnie, które dynamizują utwór, pozwalają lepiej oddawać siłę emocji, sprawiają czasem wrażenie urywanego, szybkiego oddechu bohatera lirycznego-ojca.