Rok 1984 George’a Orwella to straszliwa wizja tego, do czego mogą doprowadzić rządy totalitarne. Autor pisał swój utwór tuż po II wojnie światowej jako przestrogę przed dominacją Związku Radzieckiego w Europie i na świecie. W swoich przewidywaniach nie pomylił się bardzo, ponieważ nawet współcześnie istnieją jeszcze kraje, których obywatele muszą cierpieć przez totalitarne i tyraniczne zapędy władzy, a o wolności w naszym tego słowa rozumieniu dawno nikt nawet nie pamięta. To nadal jedna z najistotniejszych lektur naszych czasów, choć te słowa brzmią złowieszczo.
Główny bohater powieści autorstwa George’a Orwella, pt. Rok 1984, Winston Smith, to mieszkaniec Oceanii, państwa totalitarnego, które zarządzane jest przez Wielkiego Brata i jego Partię. Oceania ma być teoretycznie państwem doskonałym, pozbawionym wad, obdarzonym za to mnóstwem zalet, które niedosiężne są dla krajów nie-totalitarnych. Jest to jednak tylko propaganda. Obywatele bowiem nie są szczęśliwi, a to właśnie jest miernik „doskonałości” danego systemu politycznego. Jeśli zaś obywatele odczuwają szczęście i rzeczywiście stoją murem za Partią, jest to efekt tak dogłębnego prania mózgu i działania propagandy, że zmienia ono osobowość człowieka.
Oczami Smitha widzimy wszystkie okropieństwa, jakich dopuszcza się władza totalitarna. Kłamie ona ludziom w żywe oczy i sprawia, że przeciętny człowiek przestaje rozumieć rzeczywistość, której w ciągu jednej sekundy rozpoczynają się i kończą wojny, zmieniają sojusze polityczne czy też ulubieńcy władzy stają się zdrajcami, a zdrajcy ulubieńcami. Liczy się władza, a nie obywatele, co jest wręcz odwrotnością definicji doskonałości państwa.
System polityczny Oceanii oparty jest na kłamstwie, strachu, działaniu policji politycznej oraz stałej, nieludzkiej jeśli chodzi o rozmiar kontroli i inwigilacji jej mieszkańców. Inwigilacja ta obejmuje nie tylko życie zawodowe i prywatne, lecz także myśli, uczucia i emocje każdego człowieka.
O tym, że zbudowanie doskonałego państwa nie jest możliwe, czytelnicy mogli się przekonać już kilka wieków wcześniej, przy lekturze Utopii Tomasza Morusa. Ów renesansowy autor w swoim dziele starał się przedstawić wizję państwa doskonałego, które oparte byłoby na równości oraz sprawiedliwości społecznej. Monarcha musiałby cieszyć się sympatią poddanych, większość obywateli zajmowałaby się rolnictwem, jednak czas pracy byłby stosunkowo niedługi.
Obrazek taki wygląda bardzo kusząco z pozoru, jednak jest on w gruncie rzeczy bardzo zniewalający, ponieważ nie bierze pod uwagę ludzi, którzy chcą żyć inaczej, niż przewiduje to regulamin. Każdy człowiek, który wyłamałby się z systemu, zachwiałby nim, co znaczy, że system sam z siebie nie jest zbyt stabilny. Wizja Tomasza Morusa jest utopią nie tylko z tytułu, lecz także z pragmatycznego i dosłownego punktu widzenia, ponieważ nie da się jej osiągnąć, a próby spełnienia dosłownego wszystkich wytycznych z tej pozycji mogłoby się skończyć bardzo źle dla zwykłych ludzi, którzy po prostu pragną spokojnie i sprawiedliwie pracować i żyć.