„Kamizelka” to nowela Bolesława Prusa, która została wydana w 1882 roku. Jest uznawana za arcydzieło polskiej nowelistyki. Opowiada o życiu niezbyt zamożnych mieszkańców Warszawy.
Krótkie streszczenie utworu
Tytułowa kamizelka należała do młodego małżeństwa, które wprowadziło się do kamienicy na początku kwietnia. Pani była nauczycielką, a pan urzędnikiem. Żona była szczupła, a jej pasją było krawiectwo. Mąż wiecznie pracował i miał większą posturę. Pewnego dnia mężczyzna zachorował na gruźlicę. Gdy chudł ze względu na chorobę, przesuwał pasek kamizelki o jedną sprzączkę, by żona się nie martwiła. Jednak żona skracała długość paska, by mężowi dodać nadziei. Małżeństwo wzajemnie się oszukiwało, jednak robiło to z miłości i dobrego serca. Mąż niestety zmarł.
„Kamizelka” jako historia o miłości
Nowela „Kamizelka” opowiada o miłości między Panią a Panem. Małżonkowie żywią do siebie wielkie uczucie, które nie opuszcza ich ani na chwilę. Opowieść pokazuje, że mimo bólu, choroby czy cierpienia, miłość znajdzie swoje miejsce i jest na nią czas. Mąż i żona chcą celebrować wspólne życie i starają się razem spędzać każdą chwilę, jaka jest im dana. Chodzą na spacery, dużo rozmawiają, wspólnie piją kawę każdego poranka, śmieją się i cieszą swoim towarzystwem. Nie zważają na chorobę Pana, starają się nie przejmować tym, że mąż nie ma już tyle sił. Robią wszystko, co tylko mogą, by wzajemnie pokazać sobie swoją miłość.
Przed chorobą Pana małżeństwo ciężko pracowało, by nie musieć martwić się o podstawowe sprawy i potrzeby. Pan chciał, by jego małżonka miała wszystko, a Pani robiła, co tylko mogła, by mężowi nigdy niczego nie brakowało. Dlatego pracowali po wiele godzin, on w urzędzie, ona w szkole. Czas wolny spędzali wspólnie – Pani szyła, a Pan uzupełniał urzędową dokumentację. Dbali o siebie z miłości – chociaż byli ubodzy, chcieli, by ich życie było godne i szczęśliwe.
Oboje żyli spokojnie, a ich życie było uporządkowane i nie było w nim miejsca na nieprzemyślane, spontaniczne decyzje. Najważniejszą wartością była dla nich miłość – celem ich pracy było głównie uszczęśliwienie drugiej połówki. Znajdowali radość w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji i dostrzegali pozytywy tam, gdzie pozornie ich nie było.
Lipcowego dnia Pan przeziębił się. Wydawało się, że nieznacznie. Jednak konsekwencją tego był silny krwotok i omdlenie. Była to gruźlica – choroba wtedy nieuleczalna. Małżeństwo wiedziało, że ich wspólny czas się kończy, więc spędzali ze sobą jeszcze więcej czasu, każdą możliwą chwilę. Pan zrezygnował z pracy, a Pani starała się być przy mężu przez cały czas.
Wzajemnie się sobą opiekowali. Pani starała się robić wszystko, by Pan chociaż trochę czuł się lepiej. Podnosiła go na duchu na tyle, na ile była w stanie. Mąż starał się ją wspierać dobrym słowem i dawał otuchę, że poradzi sobie ze wszystkim, co tylko ją napotka.
Małżonkowie oszukiwali się wzajemnie, by tylko to drugie nie myślało o najgorszym. Oboje manipulowali zniszczoną kamizelką Pana. On przesuwał sprzączkę każdego dnia, by żona była spokojniejsza i nie martwiła się o nagły spadek wagi męża. Jednak ona codziennie pasek skracała, aby mąż nie przestraszył się, że jego ciało odmawia posłuszeństwa i jest coraz słabsze.
Niestety, mężczyzna zmarł pewnej chłodnej, październikowej nocy. Kobieta, pogrążona w żałobie, nie wiedziała, co ma zrobić. Młoda wdowa kilka dni po pogrzebie męża wyjechała z Warszawy, ponieważ nie miała siły, by zostać w mieście, które zwiedzała z mężem podczas niedzielnych spacerów. Sprzedała mieszkanko, w którym mieszkała z mężem przez ostatnie pół roku. Miała nadzieję, że chociaż na ulicy spotka kogokolwiek, kto oderwie jej myśli od rozpaczy. Myliła się – wychodząc z kamienicy nie spotkała nikogo na pobliskich ulicach. Jedynie liście, które były rozwiewane przez wiatr. Żona nie wyobrażała sobie życia bez męża i nie wiedziała, jak ono będzie wyglądać dalej, bez niego. Można odnieść wrażenie, że Pani po śmierci kochała Pana jeszcze mocniej niż przed jego odejściem.