Miasto to dość wyjątkowa przestrzeń, w odróżnieniu od terenów wiejskich, całkowicie stworzona przez człowieka i dla człowieka. Z tego powodu i przez brak pewnej dozy naturalności oraz możliwości bezpośredniego obcowania z przyrodą nie ma zbyt pochlebnej opinii w literaturze, która często wynosi na piedestał naturalizm. Znajdziemy zatem mnóstwo opisów prezentujących miasta w ciemnych i niemal brudnych barwach. Nie jest to jednak zbyt obiektywne – w końcu dzisiejsze przestrzenie różnią się diametralnie od tych kojarzonych z czasem m.in. rewolucji przemysłowej. Obecne miasta często pełne są zieleni, a po opuszczeniu ich centrum poczuć możemy prawdziwą wolność, spacerując po parkowych alejkach oraz słuchając śpiewu ptaków czy obserwując krzątające się po rabatkach zapylacze. W związku z powyższym uważam, że przestrzeń miejska może być przyjazna i sprzyjająca człowiekowi jeśli tylko odnajdziemy w niej fragment dla siebie, a także nie damy się pochłonąć wszechogarniającemu hałasowi oraz pogoni za pieniędzmi i karierą.
Pozytywny i swojski obraz miasta możemy odnaleźć w baśni „Królowa śniegu” Hansa Christiana Andersena. Opisana tam przestrzeń mimo swej skromności oraz zatłoczenia – „W tym mieście było tyle ludzi, że nie mógł każdy dla siebie mieć osobnego domku, a cóż dopiero myśleć o własnym ogródku” – sprawiała wrażenie przyjemnej i spokojnej. Jak podaje autor każdy dom posiadał własną namiastkę ogrodu w doniczce na dachu, a podczas ciepłych słonecznych dni dzieci przystępowały do wspólnej, wesołej zabawy. Miasto przedstawione jest zatem w baśni jako pewnego rodzaju ostoja i bezpieczeństwo, które współtworzy jego zgrana społeczność, a to za bramami czai się niebezpieczeństwo i zagrożenie – choćby w postaci tytułowej Królowej śniegu, która stanowi uosobienie zagrożenia.
W „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta obraz miasta prezentuje się już zupełnie odmiennie. Znika swojego rodzaju baśniowość opisanej przestrzeni, a zastępuje ją pełna chciwości i niezdrowych ambicji Łódź. Tytuł utworu ma formę ironii – miasto do którego mieszkańcy okolicznych wiosek podążają pełni nadziei, niczym Izraelici pod przywództwem Mojżesza, okazuje się brudną, pełną zawiści, zazdrości i wyzysku krainą, osnutą czarnym dymem z kominów fabrycznych. Czytając smutne opisy, w głowie powstaje nam wizja prawdziwej apokalipsy i źródła zła odnajdowanego w miastach, w kontraście do spokojnej i nieszkodliwej wsi. Czy jest tak jednak w istocie? Zazwyczaj ludzie szczęśliwi nie udają się w nieznane, wystawiając się na wiele zagrożeń w poszukiwaniu miejsca dla siebie. W związku z powyższym możemy dojść do wniosku, iż nie tylko miasto spod pióra Żeromskiego przypomina koszmar, a cały wykreowany świat. Zatem metropolia wciąż może być postrzegana jako iskierka szansy oraz możliwość zdobycia środków do życia w beznadziei dręczącej ludzkość.
Wizerunek miasta możemy odnaleźć także w utworze „Do krytyków” Juliana Tuwima. Nie jest to bezpośrednia charakterystyka, pochwała ani krytyka miast, a raczej bezpośredni zwrot i może rodzaj żartu z krytyków dzieł autora lecz z pewnością mogę odnieść go także do poruszanego w rozprawce tematu. Przede wszystkim podmiot liryczny opisuje w nim jazdę na przedniej platformie tramwaju – beztroską, radosną, pełną prostej zabawy. Pokazuje tym samym, że w mieście także można całym sobą chłonąć piękno wiosny i wybuchającego w głowie maja. Bardzo często zdajemy się gloryfikować przemiany w przyrodzie dostrzegana na wsiach z biegiem pór roku, zapominając tym samym podobnych radościach jakie może dostarczyć nam także miasto i występująca w nim przyroda. Ujmując to słowami Juliana Tuwima – „A drzewa w porywie natchnienia zaleją wiosenną wonią„.
Negatywnie przedstawia miasto także Franz Kafka w książce „Proces”. Autor opisuje je jako rodzaj więzienia – labirynt ciasnych przejść które mimo pozornej ich znajomości wciąż wydają się obce. Miasto, które prawdopodobnie funkcjonuje jako stolica jakiegoś państwa, w procesie ukazane jest w nieco przygaszonym świetle, skryte pod grubą warstwą mgły, która dodatkowo wzmacnia atmosferę strachu, niepokoju czy nawet zagrożenia panujących na jego ulicach. Główny bohater – Józef K. – krąży po miejscach postawionych w zupełnej opozycji do tych, które kojarzą nam się z poczuciem bezpieczeństwa i wolności. Zamiast pięknych kolorowych obrazków autor serwuje nam obdrapane kamienice i wąskie przejścia pogłębiające uczucie klaustrofobii. Nie jest to z pewnością przestrzeń, którą ktokolwiek z nas wybrałby dobrowolnie do życia.
Podsumowując wszystkie przytoczone przykłady z utworów literackich mogę stwierdzić, że miasto, mimo wszelkich przeciwności, może stać się przestrzenią przyjazną człowiekowi i dającą mu szansę na szczęśliwe, bezpieczne życie. Wiele dzieł powstawało w czasach gdy miasta przypominały bardziej zamknięte „klatki” w których robotnicy okolicznych fabryk i liczne grupy urzędników próbowali wspólnie przetrwać, pracując na byt swojej rodziny. W dzisiejszych czasach w miastach możemy zaznać o wiele więcej radości, wygód czy nawet kontaktu z naturą. Powoli zaczynają przypominać one plamy zieleni poprzecinane sklepami, firmami i innymi budynkami użyteczności publicznej nie zaś brudne, szare blokowiska z wielkiej płyty. Współcześnie miasta gromadzą w sobie różnorodne osobowości, którym starają się zapewnić nie tylko byt ale i rozrywki – od najprostszych po bardziej ambitne. Oprócz typowej infrastruktury przydatnej w codzienności możemy znaleźć w nich także kina, teatry, parki, kawiarnie, muzea czy nawet ogrody na dachu oraz ogrody zoologiczne. Dodatkowo, rozrywki te stają się coraz bardziej dostępne dla różnorodnych warstw społecznych, nie zaś samej „elity”, co tylko wzmaga ich atrakcyjność. Miasta nie są już punktem głównym produkcji a przede wszystkim różnorodnym i bogatym miejscem do życia dla każdego, kto chce odnaleźć w nim kawałek dla siebie. Jeśli nawet obecnie nie czujemy sympatii do miast warto pamiętać, że tak naprawdę widok ich ostatecznego kształtu jest wciąż przed nami, jak pisał Tadeusz Peiper – „(…) w całym kosmosie nie ma rzeczy tak zmiennej jak miasto, a rzecz tak zmienna nigdy nie da się ująć ostatecznie.”. Z tego powodu uważam, że możemy określać je mianem przestrzeni przyjaznej człowiekowi.