Synkretyczny indywidualista. Bohater liryczny Mikołaja Sępa Szarzyńskiego

      Jeśli osiągnięciem w poezji polskiego renesansu było skonstruowanie i wyodrębnienie samodzielnego podmiotu lirycznego, to Sęp doprowadził to do mistrzowskiej skrajności[1]. U Kochanowskiego poetyckie „ja” jest zdystansowane wobec przedstawionego świata, a liryka bezpośrednia przypomina pośrednią.

      U Szarzyńskiego zaś podmiot liryczny to indywidualista, w dodatku prezentujący ultrasubiektywny – jak na odrodzenie – stosunek do rzeczywistości. U podstaw wykreowania takiej osoby mówiącej leży tradycja renesansowego humanizmu[2]. Andrzej Borowski nazywa Rytmy jednym z najbardziej zindywidualizowanych w świadomości odbiorczej tekstów literatury staropolskiej[3].

Większość prac poświęconych twórczości autora Sonetów powstało po opublikowaniu przez Jana Błońskiego słynnej monografii zatytułowanej Mikołaj Sęp Szarzyński a początki polskiego baroku (w 1967 r.). W tym czasie zadomowił się u nas strukturalizm w metodologii badań literackich, za sprawą którego zaczęto m.in. odgraniczać autora od dzieła. Dlatego też w większości prac dotyczących Rytmów czytamy o przeżyciach podmiotu lirycznego, Sępowym bohaterze, nie zaś o Sępie. Takie podejście badaczy jest słuszne, bezpieczne i wyklucza nadinterpretacje. Bez wątpienia, sprawdza się w przypadku większości analizowanych tekstów, niezależnie od epoki. Ale czy na pewno w przypadku Szarzyńskiego?

Według Andrzeja Borowskiego Rytmy abo wiersze polskie to „autoportret liryczny” samego Sępa[4]. Ponadto badacz ten uważa, że Szarzyński w swoich utworach prezentuje się daleko bardziej wyraziście niż wskazuje na to jego biografia:

Niepowtarzalny język poetycki, zwłaszcza sonetów i pieśni Sępowych, stworzył tak sugestywny i nacechowany obraz podmiotu lirycznego, iż w zestawieniu z nim zarys historycznej postaci autora, dającej się zrekonstruować przy pomocy kilku zaledwie dat i innych szczegółów, przedstawia się wyjątkowo tajemniczo i niewyraziście[5].

Według niego poezja Sępa stanowi ważkie uzupełnienie dwoistego autoportretu poety. Borowski nazywa go „autoportretem dynamicznym”[6], ponieważ bohater liryczny Szarzyńskiego znajduje się w ciągłej przemianie i rozwoju.

Autor artykułu zatytułowanego „Rytmy” Mikołaja Sępa Szarzyńskiego jako autoportret liryczny odnalazł w książce Aleksandra Wallisa ciekawy fragment, który, choć nie dotyczy Sępowej poezji, znakomicie opisuje Sępowego bohatera:

[…] wyziera [z tego autoportretu – A. B.] niepewność i niepokój, ciekawość świata i głód życia, nade wszystko zaś pragnienie poznania samego siebie i przeniknięcia swej przyszłości. Oczy z natężeniem patrzą przed siebie, nie w dal, lecz w swe własne odbicie w lustrze, pragnąc znaleźć w nim odpowiedź na dręczące pytania: kim jestem? co ze mnie będzie? Usta rozchylają się z lekka, jakby spragnione[7].

Podobnie jak Borowski myśli Janusz Stanisław Pasierb, kładąc jednak nacisk na paradoks: Szarzyński, artysta bez biografii, zarazem staje się pierwszym osobistym poetą polskim[8]! Urok jego poezji odnajduje on w szczerości wyznania, która brzmi dla nas zatrważająco współcześnie, chociaż pochodzi z czasów, kiedy język polski wydawał się zbyt chropawy i nieporadny, by użyć go do wypowiedzenia tak intymnych zwierzeń. Szarzyński dowiódł, że w rękach utalentowanego artysty okazał się on mimo wszystko poddawalną kształtowaniu materią.

Skąd taka siła oddziaływania u staropolskiego poety? Janusz Stanisław Gruchała tłumaczy to tym, że antropologia Sępa oparta jest na tych samych, lecz ukazanych w rozmaitych ujęciach motywach, i właśnie dlatego tak silnie przemawia do odbiorcy mocą swojego autentyzmu, głębią doświadczenia nieprzeciętnej jednostki[9].

 Podążając za Borowskim i Pasierbem, można wypowiedzieć nieco odważniejszą tezę: bohater liryczny Rytmów to porte-parole, a może nawet alter ego samego Mikołaja Sępa! Możemy uzurpować sobie prawo do takiego stwierdzenia, ponieważ obcujemy z poezją religijną – wielu badaczy tego rodzaju literatury uważa, że tworzy ją paradygmat zbyt poważny na to, by wśród elementów jej świata przedstawionego umieszczać fikcyjną osobę mówiącą.

Co więcej, nawet bez tej optyki wiersze Szarzyńskiego mogą być wyrazem jego osobistych przeżyć. Wszakże w okresie renesansu poezja często miała intymny charakter i była pisana „do szuflady” – dla przyjaciół i znajomych, krążyła w rękopisach, czego najlepszym przykładem są Fraszki Kochanowskiego, a w mniejszym stopniu także teksty Sępa. Zwłaszcza że nie posiadamy pewności co do tego, czy autor Sonetów chciał wydać za życia swoje poezje

Bohater liryczny Szarzyńskiego nie jest zdystansowanym obserwatorem uporządkowanego świata, lecz w nim uczestniczy, na własnej skórze odczuwając jego chaotyczność.

Nie patrzy na rzeczywistość z beznamiętnej perspektywy, lecz jest uwikłany w jej konstruowanie. Odtwarza nie tezy teologiczne, lecz indywidualne nastroje[10]. Czyni to w sposób zdumiewający, ponieważ łączy ton spowiedzi z dużym dystansem do siebie i swoich czynów[11]. Wartka akcja rozgrywa się tu – paradoksalnie – na przestrzeni monologu, w którym ścierają się dwa przeciwstawne akty woli. Monolog zatem stanowi tutaj komponent akcjotwórczy, silnie zaakcentowany nerw dramatyczny.

Sępowy bohater to samotnik, borykający się w pojedynkę z własnym losem, zdający sobie sprawę ze swojej samotności i z tego, że nie zdoła jej przezwyciężyć. Zawsze bowiem jest tak, że poważne problemy (nie tylko w sztuce) trzeba rozwiązać indywidualnie. Czuje się on zlepkiem ludzi przechodzących przez jego wnętrze. „Ja” liryczne Szarzyńskiego nie jest jednolite i jednorodne, a nawet rozdarte. Jest natomiast trwale na dwie cząstki: ziemską i Boską.

Istnienie naszego bohatera jest niepełne, wybrakowane, ułomne, kalekie. Ukazany zostaje on w całej swojej lichocie i prawdzie ludzkiej. Lękliwie zajmuje się sobą, a presja uczuciowa umożliwia mu jeszcze pełniejszą eksplorację siebie. Stąd nie potrafi on wyrwać się z błędnego koła własnej wrażliwości. Ma w sobie wiele renesansowej mądrości, tyle że pogłębionej o wiedzę o człowieku, jaką przyniosły dopiero następne stulecia.

Siła wyznania jest tu tak duża, że każdy, kto przeczyta liryki religijne zawarte  w Rytmach, będzie uważać, że wypowiada się w nich sam Szarzyński i prawdopodobnie będzie mieć rację. W utworach tych głos zabiera nie tylko podmiot liryczny, lecz także sam autor, który chce się podzielić z nami swoimi przeżyciami religijnymi i wyjawić istotne prawdy o życiu.

Wiersze Sępa ukazują człowieka stojącego sam na sam wobec spraw ostatecznych, uwikłanego w targające nim namiętności, ostentacyjnie dystansującego się od świata i ludzi, samotnego i cierpiącego – przecież przypomina to romantyczną koncepcję jednostki, która w literaturze polskiej ukształtowała się ponad dwieście lat później!

Tę właściwość liryki Szarzyńskiego zauważył Julian Krzyżanowski, lecz ograniczył się tylko do lakonicznego napomknienia, że romantyczna u Sępa jest szczerość w odtwarzaniu stanów emocjonalnych[12]. Należy jednak obok tego postawić pewne zastrzeżenie: owszem, mamy tu do czynienia z ekspresywną projekcją duszy artysty, ale została ona specyficznie ukształtowana. Bohater liryczny Szarzyńskiego jest manifestacyjnie indywidualny, ale i nieostentacyjnie pokorny[13]. Bardzo daleko mu do wyniosłości ogółu artystów.

Błoński nazywa Sępa „kronikarzem własnej duszy”[14], dostrzegając w Rytmach nastrój osobistego dziennika. „[Szarzyński to – A. S.] pamiętnikarz i analista własnej psychiki, własnego wewnętrznego życia: poezja to osobista i nieosobista jednocześnie, zależnie od punktu, z jakiego spojrzeć”[15]. Przedstawia bowiem moralne „ja”, wspólne wszystkim ludziom, jednocześnie stając się uczestnikiem przedstawionego dramatu i eksponując indywidualne przeżycia. O wiele bardziej niż nieporządek świata niepokoi go niepewność własnego wnętrza. Uogólnienia tworzone są więc przy tym mimochodem, pozostają w służbie jednostkowego losu i cierpienia.

Bohater Szarzyńskiego, zgłębiając własne przeżycia, przekracza krytyczny punkt ich głębi i wchodzi w sferę ostatecznych zagadnień ludzkiego życia. Dno duszy, które obnaża, rozsnuwa się i ukazuje gwiaździsty firmament. Jego doświadczenia przestają być sprawą wiary fikcyjnej osoby mówiącej i stają się sprawą każdego człowieka, która toczy się przed najwyższym, Bożym Trybunałem.

Przytoczmy jeszcze dwie ciekawe myśli Błońskiego na temat twórczości Sępa:

„Rytmy” to duchowy pamiętnik człowieka, który nie umie sobie ze sobą poradzić – może dlatego, że stawia własnej duszy niezwykłe wymagania?[16]

Szarzyński nie jest filozofem; nie jest też zapewne oryginalnym teologiem; jest filozofem serca, teologiem wewnętrznego przeświadczenia, które – dzięki szczerości i żarliwości wysłowienia – nabywa siły i oczywistości sylogizmu[17].

Jak widać, Sęp posiadł uwodzicielską sztukę, magię zjednywania, przeciągania na swoją stronę, przekupywania dusz, którą spośród wszystkich reprezentantów ludzkości mają tylko poeci. Co więcej i ciekawiej, udało mu się pogodzić dwa sprzeczne impulsy – szczerość wyznania i sztuczność formy poetyckiej. Na tym właśnie polega wielka literatura: podmiot liryczny mówi o sobie, ale jednocześnie wychodzi poza jedynie własne doświadczenie i tworzy figurę uniwersalnego „ja”, które przemawia nie tylko we własnym imieniu.


[1] Por. J. Ziomek, Mikołaj Sęp Szarzyński [w:] idem, Renesans, Warszawa 2006, s. 340.

[2] Por. ibidem, s. 344.

[3] Zob. A. Borowski, „Rytmy” Mikołaja Sępa Szarzyńskiego jako autoportret liryczny, „Pamiętnik Literacki” 1983, R. 74, nr 3, s. 3.

[4] Zob. ibidem, s. 3-30.

[5] Ibidem, s. 3.

[6] Zob. ibidem, s. 15.

[7] A. Wallis, Autoportret, Warszawa 1964, s. 71. Cyt. za ibidem, s. 16.

[8] Zob. J.S. Pasierb, Mikołaj Sęp Szarzyński, „Znak” 1967, nr 7-8, s. 967.

[9] Por. J.S. Gruchała, Mikołaj Sęp Szarzyński – „Rytmy” [w:] Lektury polonistyczne: średniowiecze, renesans, barok, red. idem i A. Borowski, t. 1, Kraków 1997, s. 208.

[10] Por. J. Ziomek, op. cit., s. 338.

[11] Por. J.S. Gruchała, op. cit., s. 208.

[12] Zob. J. Krzyżanowski, Renesans Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, „Miesięcznik Literacki” 1968, nr 4, s. 53.

[13] Por. D. Śnieżko, Mikołaj Sęp Szarzyński, Poznań 1996, s. 97.

[14] J. Błoński, Mikołaj Sęp Szarzyński a początki polskiego baroku, wyd. 2 popr., Kraków 2001, s. 55.

[15] Ibidem, s. 228.

[16] Ibidem, s. 104.

[17] Ibidem, s. 162.

Dodaj komentarz