Jakiś czas temu wydarzyło się coś niesamowitego. W mojej szkole organizowany był coroczny konkurs na „dobrego przyjaciela”. Uczniowie wybierają spośród siebie najbardziej przyjazną i pomocną osobę. Plebiscyt obejmuje poszczególne klasy, roczniki oraz całą społeczność szkolną (wtedy mogą nimi zostać także pracownicy lub nauczyciele). Jury złożone z przedstawicieli samorządu i dyrekcji wyłonili w tym roku laureata wyróżnienia specjalnego na „przyjaciela mądrości”. Został nim — nie żartuję! – Lis, bohater lektury „Mały Książę” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Jak to możliwe? Zaraz się przekonacie.
Nauczycielka polskiego, pani Agnieszka zapowiedziała nam, że na czwartej lekcji z omawiania lektury francuskiego filozofa na zajęcia przyjdzie gość specjalny. Nie mieliśmy pojęcia, o kogo może chodzić. Zakładaliśmy, że może to być jakiś badacz literatury lub aktor, który grał jedną z postaci z „Małego Księcia” w teatrze lub filmie. Jednak prawda przerosła nasze wszelkie oczekiwania, ponieważ na lekcję przyszedł, jak żywy, prawdziwy bohater lektury. Nie wiem, czy większe zaskoczenie wywołała wśród klasy świadomość, że to postać z książki, która jakimś cudem jest teraz w naszej, niedużej szkole, czy to, że stało przed nami gadające zwierzę. Lis został od razu zasypany pytaniami.
- Czy Mały Książę naprawdę zakochał się w kwiatku? – zapytała Monika.
- Czy Mały Książę pochodził z asteroidy? Jak to możliwe, że tu przyjechał? – krzyknął ktoś z tyłu sali. W mojej opinii pytanie było lekko bezzasadne. Stoi właśnie przed nami gadający Lis, a ktoś zastanawia się, czy możliwa jest podróż z innej planety?
- Opowiedz nam jakąś mądrość życiową! – poprosił Adam z drugiej ławki.
- Dzieci, uspokójcie się! – powiedziała pani Agnieszka — Nasz gość nie będzie tu wiecznie, a wy nie dajecie mu dojść do głosu. Co to za maniery? – zrugała nas nauczycielka.
Doprowadziło to do delikatnego uspokojenia klasy, jednak dalej słychać było podekscytowane szepty krążące po sali. Dopiero gdy wszyscy całkowicie ucichli, delikatnie przeciągnął się, odchrząknął i zaczął mówić:
- Witajcie, drodzy ósmoklasiści. Przyszedłem do was, aby opisać wam, czym jest przyjaźń. Jak wiecie, lubię mówić w sposób filozoficzny i skomplikowany, dlatego zadawajcie pytania, ale nie tak, jak przed chwilą. Nie dało się was w żaden sposób zrozumieć.
Zwierzę zawiesiło głos i zaczęło uważnie przyglądać się zgromadzonym uczniom. Z zaciekawieniem patrzył na ich przerażone, ale i bardzo podekscytowane twarze, które uważnie oglądały i podążały wzrokiem za Lisem. Tymczasem on kontynuował — Przyjaźń, moje drogie dzieci to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie mogą spotkać człowieka, lub zwierzę. Wiążę się z tym jednak duża odpowiedzialność, której nie można lekceważyć. Jeśli zaangażujecie się w jakąś relację, zerwanie jej tak po prostu — z dnia na dzień, bo kogoś polubiliście bardziej, jest całkowicie nieodpowiednie. Dlaczego?
- Bo jeśli się kogoś oswoi, bierze się za niego odpowiedzialność — powiedziałem dumnie.
- Dokładnie tak — pochwalił mnie Lis, a pani Agnieszka patrzyła z uznaniem. Po chwili kontynuował — Dlatego właśnie tak ważne jest, by nie zrywać kontaktu. Jeśli tak zrobicie, skazujecie kogoś na cierpienie. To jeden z powodów, dla których Mały Książę, choć było mu dobrze na Ziemi, zwiedzając i poznając świat, postanowił wrócić do Róży.
- Lisie, pozwolisz — wtrąciła się nauczycielka, po czym po jego kiwnięciu głową zapytała — skąd pochodził Mały Książę?
- Z planety B-612 – powiedzieliśmy niemal chórem. Na twarzy Pani Agnieszki malowała się duma i uznanie.
Dwugodzinne dywagacje Lisa na temat przyjaźni ogromnie zapadły w pamięć całej klasie. Miało ono miejsce w styczniu, ale wszyscy żyli nim i rozmawiali o tak niezwykłym wydarzeniu do samego końca roku. Dlatego, gdy w czerwcu trwał konkurs na „Dobrego Przyjaciela”, wielu ósmoklasistów, zamiast wpisywać imiona kolegów i koleżanek, na karcie do głosowania umieszczało Lisa. Przewodnicząca samorządu mówiła, że wygrał on w naszym roczniku taką przewagą głosów, że dyrekcja nie mogła przejść koło tego obojętnie.
Ostatniego dnia roku, podczas zakończenia, Lis znów zaszczycił nas swoją obecnością, tym razem na specjalne zaproszenie pani dyrektor. Usiadł na honorowym miejscu, co spotkało się ze zdziwieniem licznie zgromadzonych rodziców. Gdy doszło do wyników konkursu, pani dyrektor powiedziała:
- Tegoroczny plebiscyt zakończył się inaczej, niż się tego spodziewaliśmy. Jednak, wsłuchując się w głosy społeczności szkolnej, pragniemy wręczyć Panu Lisowi wyróżnienie w konkursie „Dobrego przyjaciela”, nazwane specjalnie dla na tę okazję „Przyjacielem Mądrości”. Za pokazanie naszym uczniom, czym jest przyjaźń.
I w ten oto sposób bohater „Małego Księcia” został odznaczony w naszym szkolnym konkursie. Niesamowita historia!