Wyobraź sobie, że spotkałeś bohatera jednej z lektur obowiązkowych. Podczas Waszej wspólnej przygody dokonał on czynu godnego podziwu. Napisz o tym opowiadanie. Wypracowanie powinno dowodzić, że dobrze znasz wybranego bohatera.

W przytulnej karczmie w Shire spotkałam Bilbo Bagginsa. Niedawno wrócił z tej wyprawy z krasnoludami, więc wszyscy zamęczali go prośbami o opowieści, kiedy on próbował jedynie odpocząć nad kuflem pełnym pienistego piwa. Widać było, że go to irytowało. Pozostałam chyba jedyną osobą, która do niego nie podeszła, by po raz kolejny zapytać, co czuł, kiedy stanął oko w oko ze Smaugiem. Skupiłam się przede wszystkim na swoim talerzu.

Może właśnie z tego powodu Bilbo w pewnym momencie opędził się od otaczającego go tłumu i przysiadł się do mojego stolika. Zdziwiło mnie to bardzo, ale nie skomentowałam. To on przyszedł do mnie, zatem czekałam, aż hobbit się odezwie.

– Widzę, że ciebie nie interesują opowieści o smoku – zagaił Bilbo swobodnym tonem.

– Interesują – odparłam. – Ale widzę, że ciebie nie interesuje ich ciągłe powtarzanie.

– Ha! Masz rację – zaśmiał się on. – Zdecydowanie wolałbym się udać na jakąś krótką wyprawę i uwolnić od wszystkich krewnych i sąsiadów, którzy ciągle od nowa chcą słuchać tego samego. A ty? Chcesz gdzieś wyruszyć? – zapytał nagle i spojrzał na mnie uważnie.

Przez chwilę zastanawiałam się nad tą propozycją. Nie miałam planów i włóczyłam się po tej krainie, ciesząc się jej pięknem. Taka podróż z doświadczonym hobbitem mogła być ciekawym doświadczeniem.

– Chcę – oświadczyłam zatem. – Masz jakiś plan?

– Absolutnie nie – odparł Bilbo. – Wstajemy, wychodzimy i idziemy, gdzie nas oczy poniosą. 

– Brzmi dobrze – zgodziłam się. – Daj mi tylko dokończyć ten gulasz.

Kiedy zjadłam, to postąpiliśmy dokładnie tak, jak zapowiedział Bilbo. Wstaliśmy, wyszliśmy z budynku i ruszyliśmy przed siebie wąską ścieżką, która skrywała się w łące. Wędrowaliśmy tak, gawędząc o wszystkim i o niczym. Szliśmy tak spokojnie, a ścieżka nas prowadziła, wijąc się wśród łąk, lasów i innych miejsc, które sprawiały, że Shire jest tak piękne. Wydawało się, że nic nie zakłóci nam tego wspaniałego przeżycia.

Ścieżka jednak ostatecznie doprowadziła nas do miejsca, w którym się rozwidlała. Jeżeli chcieliśmy podążać nią dalej, musieliśmy się zdecydować, w którą stronę skręcić. Nie znałam terenu, zatem bezradnie przysiadłam na trawie obok niewielkiego płotu. Obok ścieżki ktoś postawił drogowskaz, ale napisy na nim już dawno wyblakły i zniknęły. Nie mieliśmy zatem kompletnie pojęcia, gdzie się udać.

Sytuacja mnie przytłoczyła, ale Biblo nie wydawał się zmartwiony. Stanął na rozwidleniu, wyraźnie zastanawiając się, gdzie dalej iść. Spojrzał na słońce i chmury, powąchał wiatr i tkwił w zadumie przez dłuższą chwilę. Ja zaś w tym czasie planowałam powrót do wioski hobbitów, nocleg w karczmie, a potem udanie się w drogę powrotną do domu. 

Biblo jednak zaskoczył mnie, ponieważ oznajmił, że koniecznie musimy iść lewą ścieżką. Nie czekał nawet, aż wstanę i od razu ruszył we wskazanym kierunku. Nie miałam pojęcia, na jakiej podstawie podjął tę decyzję, ale z jakiegoś powodu postanowiłam zaufać temu sympatycznemu hobbitowi.

Znów wędrowaliśmy, tym razem zagłębiając się w las. Zostawiliśmy za sobą słońce i błękitne niebo, a także zielone łąki i pastwiska. Drzewa rosły tu wysoko, a wszędzie panował półmrok. Paprocie szeleściły i niekiedy wydawało mi się, że słyszę coś dziwnego. Jednak Bilbo wciąż podążał naprzód, pogwizdując wesoło pod nosem.

Wędrówka przez las zajęła nam chyba około dwóch godzin, czego miałam serdecznie dość. Kiedy jednak chciałam się zatrzymać, zaprotestować i zapytać, dokąd w ogóle idziemy, wyszliśmy nagle na leśną, piękną polanę, porośniętą kolorowymi kwiatami. Jednak nie to było tam najbardziej niezwykłe. Okazało się bowiem, że rozbiły tam obóz elfy, które Bilbo doskonale znał. Natychmiast udał się, by się z nimi przywitać.

Dzięki odwadze i sprytowi Bilba trafiliśmy na przyjazne nam elfy, które natychmiast zaprosiły nas do swojego ogniska i poczęstowały strawą. Wieczór spędziliśmy w ich gronie, ciesząc się niezwykłym towarzystwem i ciekawymi opowieściami. Rano ruszyliśmy wszyscy razem, a elfy przeprowadziły nas przez las na swoje ziemie, które pozwoliły nam zwiedzać. Była to naprawdę niezwykła wyprawa, która wydarzyła się bez zapowiedzi czy konkretnego planu. a wszystko to dlatego, że w karczmie nie zapytałam hobbita Bilba o jego spotkanie ze Smaugiem. Wydawało mi się to wtedy jedną z najpiękniejszych rzeczy w moim życiu, zapamiętałam tę podróż na zawsze.