Podmiotem lirycznym sonetu Czatyrdah, jak wynika z podpisu pod tytułem, jest Mirza, poznany przez czytelnika w utworze Widok gór ze stepów Kozłowa. W obu tych sonetach opisywanym, a jednocześnie skłaniającym do refleksji, obiektem jest szczyt górski Czatyrdah. W analizowanym sonecie Mickiewicz osiąga apogeum zachwytu nad tym fascynującym darem natury, czczonym nawet przez mieszkańców Krymu. Sonet Czatyrdah jest zbudowany jako rozległa apostrofa wschodniego przewodnika Mickiewicza do tytułowego szczytu. Można w niej z łatwością odnaleźć cechy modlitewne:
Drżąc muślimin całuje stopy twéj opoki,
Maszcie krymskiego statku, wielki Czatyrdahu!
O minarecie świata! o gór padyszachu!
Ty, nad skały poziomu uciekłszy w obłoki,
Siedzisz sobie pod bramą niebios, jak wysoki
Gabryjel, pilnujący edeńskiego gmachu.
Ciemny las twoim płaszczem, a janczary strachu
Twój turban z chmur haftują błyskawic potoki.
Wykrzyknienia z pierwszej strofy ułożone są w formie modlitwy chwalebnej. Zarówno Mirza jak i natura oddają cześć temu tajemniczemu, potężnemu szczytowi. Dominującym środkiem stylistycznym jest hiperbolizacja za pomocą uwznioślenia i apoteozy intrygującego wzniesienia. Czatyrdah ma znaczenie nie tylko lokalne, polityczne (padyszach to tytuł sułtana tureckiego), ale też uniwersalne, ogólnoświatowe. Pojawiają się leksemy kojarzone ze sferą sacrum (minaret to muzułmańska świątynia). Szczyt zostaje wyniesiony do rangi najważniejszej ze świątyń, nazwany minaretem świata. Gabriel to biblijny archanioł, do niego zostaje porównany Czatyrdah, którego lokalizacja i wysokość przypominają pilnowanie wejścia do „niebios”.
Orientalny, kwiecisty i pełen ekspresji język to cecha rozpoznawcza stylu Mirzy. Dla „tubylca” oddawanie czci górze jest całkiem naturalne i oczywiste, opisuje ją jak pomost łączący niebo i ziemię, dwie sfery przenikające się za pośrednictwem Czatyrdahu. Mimo to w dalszej części podmiot liryczny podkreśla rozdzielenie tego co ludzkie, od tego co reprezentuje góra. To swego rodzaju zarzut skierowany w jego stronę. Ten stojący na ziemi dar dla ludzkości nie jest w stanie być dla niej żadnym schronieniem czy opoką, wobec dotkliwej często „działalności” natury, wpływającej na człowieka choćby przez zmienne warunki atmosferyczne:
Nam czy słońce dopieka, czyli mgła ocienia,
Czy szarańcza plon zetnie, czy giaur pali domy, —
Czartydahu, ty zawsze głuchy, nieruchomy,
Między światem i niebem jak drogman stworzenia,
Podesławszy pod nogi ziemie, ludzi, gromy,
Słuchasz tylko, co mówi Bóg do przyrodzenia.
W tym fragmencie odnajdziemy nie tylko odrobinę zawodu, że góra, której oddaje się cześć, tak naprawdę nie jest pośrednikiem u Boga w sprawach ludzkich. Wyroki natury są niezmienne i niekiedy niekorzystne z punktu widzenia stworzenia. Podmiot liryczny mówi jednak o tym w zdaniach oznajmujących, jakby jednocześnie godził się z tym stanem rzeczy.
Zastanawiające jest jednak mieszanie porządków przez muzułmanina, jak sam przedstawia się Mirza. Wplata on w swoją wypowiedź elementy powszechne dla chrześcijaństwa i nie nazywa Boga imieniem Allah. Dlatego interpretatorzy upatrują się w tym sonecie naturalnego dla romantyków upodobania w egzotyce, a więc celowego zamiaru Mickiewicza, by połączyć obraz świata mu obcego, który go fascynuje, z elementami pochodzącymi z jego własnej kultury. Nie tworzy więc realistycznego obrazu religijności mieszkańców Krymu, jedynie uatrakcyjnia swoją opowieść poprzez dodanie orientalnych „elementów”.