Józef Czechowicz urodził się w 1903 roku w Lublinie, tamże zmarł w 1939 roku. Żył i tworzył w tak zwanym międzywojniu, czyli w okresie pomiędzy pierwszą, a drugą wojną światową. W roku 1920 zaciągnął się do armii i wyruszył na wojnę polsko – bolszewicką. Debiutował w 1923 roku na łamach pisma „Reflektor”. Był poetą należącym do Drugiej Awangardy, czyli grup poetyckich charakteryzujących się liryką wizjonerską i katastroficzną, której tematem często była wojna, piękno pejzażu, marzenia i sny. Dobrym przykładem takiej właśnie liryki jest utwór Czechowicza „Mały mit”, który pochodzi z wydanego w 1943 roku tomiku poezji „W błyskawicy”.
Mały mit – analiza i środki stylistyczne
Utwór należy do gatunku liryki do adresata. Odbiorcą tekstu jest zarówno sam podmiot liryczny, jak i jego syn. Wskazują na to licznie użyte czasowniki w drugiej osobie liczby pojedynczej. Autor określa swój wiersz mianem kołysanki, którą nuci swojemu syneczkowi, czyli samemu sobie z czasów dzieciństwa.
Wiersz nie posiada rymów, ani znaków interpunkcyjnych.Można go więc nazwać wierszem białym. Sama jego budowa jest nieregularna. Składa się z pięciu strof, które różnią się między sobą liczbą wersów i sylab. Pierwsza i druga zwrotka liczą po dziesięć wersów, trzecia zawiera cztery wersy, czwarta posiada wersów trzy, piąta, podobnie jak trzecia, ma ich cztery. Ilość sylab waha się od dwóch do jedenastu.
Warstwa stylistyczna wiersza jest dość rozbudowana. Odnaleźć można przede wszystkim epitety („kołysanka nieprawdziwa”, „parna osłoda nocy”, „czarne róże”). Autor zastosował także liczne apostrofy, czyli bezpośredni zwrot między innymi do osób, zwierząt, wartości, symboli, wydarzeń lub przedmiotów („uśnij syneczku”, „zasypią cię czarne róże”, „ciebie / nigdy nie było”). Są też metafory, czyli przenośnie („sen pod ciało podłoży się płomykiem”) i porównanie („dusi powolnie jak głaz / kołysanka nieprawdziwa”). Użyte zostały także personifikacje, czyli nadanie zwierzętom, przedmiotom i zdarzeniom cech ludzkich („głos idzie żałosną steczką”, „szyba się odzywa”) oraz powtórzenia (” syneczku syneczku”). Jest także oksymoron, czyli zestawienie pojęć o sprzecznym wobec siebie znaczeniu („tyle kochanej niemocy”).
Mały mit – interpretacja
Podmiot liryczny wiersza prowadzi w myślach rozmowę. Jednak niejasny stosunek osobowy sprawia ogromną trudność w rozszyfrowaniu tego, do kogo zwraca się osoba mówiąca w wierszu. Wersy mogą być głosem zarówno matki, która zwraca się do swojego syneczka, jak i owego syneczka, który rozmawia z samym sobą z dzieciństwa.
Autor nazywa swój utwór kołysanką, mówiąc wyraźnie „sobie nucę”. Kieruje ją początkowo właśnie do „syneczka”. Próbuje ukoić myśli i lęki adresata swoich słów. Jednak jest to dość nieudolne, gdyż cały przywołany przez niego obraz, nikogo nie pociesza, a wręcz przeciwnie, napawa jeszcze większym strachem. Nadchodzi noc i zbliża się czas snu. Autor opisuje to co widzi za oknem, używając słów kojarzących się bezpośrednio z wojną. Opisywany obraz napełnia pesymizmem i katastrofizmem. Chmury na niebie nazywa „obłokami aluminium”, gwiazdy to dla niego „miotacze ognia”, od wystrzałów których, aż drżą szyby w oknach. Nawet owa kołysanka „dusi jak gaz” bojowy. Wszystko to, to wspomnienia z okresu wojny, przypominające o przeżytej tragedii. Powodują one lęk i paraliż, który jednak jest dla podmiotu lirycznego swoistym chwilowym wybawieniem i poczuciem ulgi.
Osoba mówiąca w wierszu stara się przywołać sen, jednak on też nie jest gwarancją ucieczki od czarnych koszmarów. Kojarzy się jako zwiastun nieszczęść, jest niczym „wiosna zasadzka”, zasypuje jak „czarne róże”, będące symbolem żałoby i smutku. Można wywnioskować, że sen to dla autora swego rodzaju śmierć. Mimo, że stara się dodać otuchy poprzez przywołanie w pamięci radosnych chwil i „cacka” (czyli tego, czym jest tytułowy „mały mit”), to zaraz potem zostają one „zasypane niepamiętania kurzem”, wywołując jeszcze większe uczucie żalu i niepokoju. To uczucie towarzyszy autorowi przez cały utwór.
Puenta wiersza to ostateczne rozwiązanie zagadki na temat tego, do kogo zwraca się podmiot liryczny. Wskazują na to jasno ostatnie cztery wersy utworu. Ukazują one, że osoba mówiąca w wierszu, kieruje słowa do siebie samego. To właśnie siebie z dziecięcych lat nazywa „syneczkiem”. Stara się, za pomocą swojej kołysanki, uśpić dawne wspomnienia. Być może w ten sam sposób usypiała go matka, kiedy był małym chłopcem. Wszystko to jest jednak pozorne, gdyż jest to „kołysanka nieprawdziwa”. Pełno w niej nawiązań do wojny, strachu i smutku. Przywołane obrazy zniszczenia, śmierci i okrucieństwa nie są wstanie nikogo utulić czy uspokoić. Ostatecznie nie ma nawet kogo ukołysać do snu, ponieważ osoba, do której mówi podmiot liryczny nie istnieje. Świadczą o tym dwa ostatnie wersy „ciebie / nigdy nie było”. Całość utworu zostaje więc poddana w wątpliwość i staje się nierealna, urojona i jeszcze bardziej straszna. Odczuć można ogromny żal i pustkę, którą prawdopodobnie czuł także podmiot liryczny nucąc swoją piosenkę.