Jedną z najważniejszych umiejętności człowieka jako istoty społecznej, jest empatia. Zdolność wczucia się w położenie innego przedstawiciela swojej grupy pozwala na zachowanie więzi, budowę silniejszych zażyłości oraz wzajemną pomoc. Takie rozumienie współczucia może być dla wielu odbiorców podejściem zbyt darwinowskim, niemniej tłumaczy biologiczną potrzebę ustosunkowania do cierpienia bliźniego. Innym silnym instynktem każdego żywego stworzenia jest egoizm. Służy on zachowaniu własnego istnienia, nawet jeżeli w grę wchodzi poświęcenie innych. Dlatego w obliczu cierpienia innych człowiek może podjąć jedynie dwie postawy: zaangażować się lub też pozostać obojętnym. Aby udowodnić tę tezę, praca ta sięgnie do trzech dzieł literatury, jako najszerszego zapisu ludzkiego poglądu na rzeczywistość i siebie samego. Będą to kolejno: Biblia, Dżuma Alberta Camusa i Ludzie bezdomni Stefana Żeromskiego.
Ewangelia wg św. Łukasza zawiera przypowieść Jezusa o miłosiernym Samarytaninie. Rzecz jasna musiała się ona pojawić w pracy o takim temacie, przedstawia bowiem obie możliwości postępowania wobec cierpienia innego człowieka. Umierająca ofiara ataku zbójców zostaje zignorowana przez kapłana oraz lewitę, pomocy udziela mu zaś Samarytanin. Tutaj należy wytłumaczyć kilka niejasnych już dzisiaj faktów. Dwaj pierwsi przedstawiciele społeczeństwa Izraela byli w nim wysoko postawieni z racji wielkiej wagi religii pośród Żydów. Stary Testament nakazywał im pomoc, zabraniała jednak przy tym dotykania ciała zmarłego pod groźbą nieczystości. Kierował wiec nimi nie tylko brak współczucia, ale również wybiórcze traktowanie zasad religii mojżeszowej. Samarytanin zaś to członek pogardzanej przez Żydów grupy etnicznej, odrzuconej ze względu na nieortodoksyjne praktyki religijne. Człowiek ten jednak swoisty parias i margines społeczny, ma w sobie miłosierdzie dla ofiary ataku. Kryje się za nim postać Jezusa, który koniec przypowieści czyni nakazem miłosierdzia podobnego swojemu. Widzimy więc, że już w starożytności człowiek miał jedynie binarny wybór działania wobec cierpienia bliźniego. Brak empatii został przy tym przez Jezusa stanowczo potępiony, jako zachowanie niegodne.
Dżuma Alberta Camusa to powieść paraboliczna, okrywająca za historią zarazy ostrzeżenie przed raczkującym w społeczeństwie totalitaryzmem. W przedstawionym powyżej fragmencie dochodzi do rozmowy między doktorem Rieux, Tarrou a dziennikarzem Rambertem. Ten ostatni postanawia pozostać w obrębie zadżumionego miasta i pomagać jego mieszkańcom. Wcześniej pragnął jednak opuścić metropolię, by spotkać się z ukochaną. Dochodzi między nimi do ciekawej konfrontacji zmieniających się poglądów, swoistego przemyślenia wartości. Rambert oraz Rieux uważają bowiem iż dla miłości warto poświecić wszystko. Obaj jednak z jakiegoś powodu nie opuszczają miasta dla swoich partnerek. Miłość nie staje się dla nich mniej ważna, nadal stanowi wartość najwyższą, którą jednak poświęcają. To przykład prometeizmu, oddania się dla sprawy dobrobytu ludzkości całym sercem. Jak wiemy, gdyby nie Rieux miasto zapewne padłoby pod naporem choroby. Z treści dzieła pamiętamy też strach, który wywołał zamykanie się ludzi w domach i brak samopomocy. Po raz kolejny więc następuje zestawienie dwóch sposobów reakcji, empatii oraz egoizmu wywołanego strachem. Są to bowiem jedyne dwie możliwe reakcje. Postawa Rieux oraz Ramberta pokazują jedynie, iż współczucie może być na swój sposób stopniowane. Tarrou oraz wielu innych ludzi służy miastu, tamtych dwóch wyraźnie jednak robi coś znacznie ważniejszego. Poświęca własne dobro dla przetrwania całej społeczności, dokonuje aktu prometejskiego. Mogliby przecież jedynie poprzestać na bezpiecznym minimum, Rambert zaś pomógłby, nagłaśniając sprawę spoza murów miasta. Dla nich jednak nie istnieją półśrodki, oddają się sprawie całkowicie. Dżuma udowadnia również wartość empatii dla przetrwania społeczności. Gdyby nie ludzie zdolni nieść pomoc chorym, dżuma zabiłaby Oran. Tak więc okazuje się ona zarazem moralna oraz praktyczna dla człowieka.
Tomasz Judym to również przedstawiciel postawy prometejskiej. W Ludziach bezdomnych porzuca możliwość szczęśliwego życia z Joanną Podborską dla możliwości pełnego poświęcenia pracy społecznej. Wyciągnięcie wniosków z dzieła Żeromskiego mogłoby powielić jedynie to, co ukazane zostało u Camusa. Niemniej pisarz poświęca tutaj pewne miejsce dla kontrastu Judyma oraz starych lekarzy. Bezwzględni medycy wykorzystują swoją wiedzę by zdobywać zamożnych pacjentów, zaś biednym nie chcą nawet pomóc w poprawie warunków do życia. Rzecz jasna obojętność w takie sytuacji to nic godnego pochwały, lepsza byłaby jednak od ich skrajnego egoizmu. Zdają się bowiem celowo „leczyć” a nie zapobiegać, ponieważ to przynosi im profit. Judym zaś pragnie swoją wiedzą służyć innym, szczególnie biednym. Jest wytworem idei pozytywistycznych, pragnących polepszenia warunków społecznych dla dobra wszystkich beneficjentów. Niestety, ponosi porażkę w konfrontacji z establishmentem. To kolejna ciekawostka dotycząca wiecznego dualizmu egoizm-empatia. Ci, którym zależy tylko na sobie, nigdy nie mogą ścierpieć tych, którzy dbają o innych. Jest tak z powodu braku możliwości wybrania trzeciej opcji.
Być może przedstawione we wstępie podejście do kwestii egoizmu i altruizmu wyda się wielu czytelnikom powyższej pracy mało humanistyczne. Człowiek przecież to nie tylko podlegające instynktom ciało a jego połączenie z umysłem i duchem. Istotnie, miłosierdzie oraz jego brak nie da się zamknąć jedynie w behawiorystycznej obserwacji gatunku homo sapiens. Niemniej, mimo wszystkich moralnych argumentów przemawiających za postawą współczującą, to właśnie darwinizm najbardziej ją promuje. Dzięki trzymaniu się razem i opiece grupa ma większe szanse. Można to zauważyć na przykładzie wspólnot pierwotnych. Przetrwały wszak tylko te, gdzie wszyscy obdarzali bliźnich troską. Przykład Dżumy pokazuje, jak istotne staje się to w obliczu sytuacji krytycznej. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie obnaża z kolei miałkość egoizmu pod względem moralnym. Tak więc wynika z tego następująca konkluzja: współczucie zapewnia istnienie społeczności, zaś egoizm z odwrotnego powodu pozostaje moralnie naganny. Warto się nad tym zastanowić szczególnie teraz, gdy obie te postawy zdają się wyradzać do swoich najbardziej skrajnych karykatur.