Człowiek potrafi poświęcić wiele dla własnych przekonań. Wzniosłe idee potrafią przysłonić własny interes i dobro, by przekonać kogoś lub utwierdzić się w danym przekonaniu. Wartością taką może być miłość, wolność, rodzina czy wyznawana religia. Taki czyn zostanie najczęściej doceniony z perspektywy czasu. Cena, jaką może ponieść człowiek za poświęcenie, najczęściej jest wysoka, zwłaszcza gdy chce się w ten sposób ochronić bliskich lub walczyć o ideały.
W różnych epokach wartości różnią się od siebie. Dla ludzi żyjących pod zaborami priorytetem była wolność i odzyskanie niepodległości. Chcieli odzyskać swój kraj i swobodnie działać w ramach własnego państwa. Osoby gotowe do walki o wolność często spotykały represje, również te bardzo traumatyczne. Głównie spotkały one osoby żyjące w zaborze rosyjskim. Adam Mickiewicz w dramacie romantycznym „Dziady” części trzeciej dedykuje torturowanym przyjaciołom z Wilna. Towarzystwo filomatów i filaretów było wielokrotnie prześladowane, a uczestnicy w większości zostali skazani na więzienie lub zesłani na Sybir. Wiele osób przetrzymywano i torturowano w oczekiwaniu na proces. W załączonym fragmencie wieszcz narodowy opisuje historię Cichowskiego, opowiadaną przez Adolfa. Carskie prześladowanie zmieniła tego młodego człowieka pełnego życiowej energii w osobę przerażoną i ciągle zestresowaną. Tortury rosyjskie takie jak wybudzanie w nocy, by nie mógł spać, niedawanie jedzenia lub żywności zepsutej. Chcieli w ten sposób złamać jego ducha, by wydał swoich wspólników, on jednak tego nie zrobił. Gdy został wypuszczony (choć przez lata rodzinie mówiono, że nie żyje) nie potrafił normalnie funkcjonować. Jego życie było ciągłym strachem, że znów zostanie zamknięty, nie umiał przez lata zasnąć i odpocząć. Walka o wolność zniszczyła go, poświęcił na to swoje zdrowie, a przez taką zmianę można uznać, że nawet życie. Jego bohaterstwo i patriotyzm zostaje docenione również przez mu współczesnych, czego świadectwem jest opowieść Adolfa streszczającego losy innym młodym w salonie warszawskim towarzystwu przy drzwiach. Reprezentują oni postawy pozytywne w społeczeństwie polskim podczas zaborów.
Ludzie poświęcający swoje życie, zdrowie czy nawet czas i energię na konkretne cele potrzebują, by miało to jakiś sens. Wiara w założenia pozwala wytrzymać więcej, stąd mickiewiczowska wizja polskiego mesjanizmu. Autor zastosował analogię do Chrystusa, który cierpiał za grzechy świata (tak samo Polacy cierpią za inne narody), aby zmartwychwstać. Dzięki temu działacze, jak również zwykli obywatele czuli, że ich ból ma sens. Pierwsza scena trzeciej części „Dziadów” ukazuje kilka takich postaw martyrologii Polaków. Widać to w samym zachowaniu więźniów, gdzie zastanawiają się, kto poświęci się za resztę, by zostali puszczeni wolno. Jan Sobolewski relacjonuje przejście między posterunkami carskiej policji. Widział tam wielu Polaków, którzy ukazują dramat sytuacji pod butem cara. W wieczór Bożego Narodzenia przytacza pozostałym więźniom obrazy, które zrobiły na nim ogromne wrażenie. Byli to młodzi chłopcy, właściwie dzieci (najmłodszy 10 lat), których traktowano w ten sam sposób, jak dorosłych. Jeden skarżył się, że nie może podnieść łańcuchów, które powinien założyć. Są one dostosowane do dorosłego człowieka, a nie dziecka. One również ponoszą wysoki koszt walki o wolność. Mniej dramatyczna, lecz równie poruszająca okazuje się historia Janczewskiego. Jan znał go sprzed czasów więziennych i mieli dobry kontakt. Widział w nim, podobnie jak w przypadku Cichowskiego, młodego, silnego człowieka. Pobyt w rosyjskim więzieniu zmienił go diametralnie. Ciężko uwierzyć mu, że to ta sama osoba, nie chciał uwierzyć, że to on. Zmizerniał, schudł, zapadły mu się policzki. Wyglądał dużo starzej, jednak zmężniał i wyszlachetniał. Poświęcenie dodało mu sił, przez co nawet wywóz na Syberię starał się brać na spokojnie, pocieszał innych patrzących na jego cierpienie. Można uznać to za nawiązanie do drogi krzyżowej Chrystusa, który pocieszał niewiasty płaczące nad nim. Przemawia za tym idea mesjanistyczna, jaką próbował przekazać Mickiewicz w „Dziadach”.
Człowiek dążący do celu nie musi mieć szlachetnych pobudek. Wtedy również poświęca coś w imię swoich ideałów, jednak ciężko oceniać to pozytywnie. Lady Makbet, bohaterka dramatu Williama Szekspira „Makbet”, aby zdobyć władzę, potrafiła dokonać wszystkiego. Namówiła męża do zabójstwa aktualnego króla, Duncana oraz pomogła w zaplanowaniu i wykonaniu morderstwa. Dla niej moralność nie istniała, najważniejsza była władza. Koniec końców poczucie winy doprowadziło ją do szaleństwa, choroby psychicznej. Można więc uznać ją za antybohatera, który również może poświęcić wiele, lecz jego cele niekoniecznie są pozytywne.
Chęć obrony swojego zdania potrafi skłonić człowieka do poświęceń, na które nigdy by się nie zdecydował. Można zdecydować się na kroki niebezpieczne i ryzykowne, by osiągnąć swój cel. Nie zawsze jest on niestety pozytywny, jednak najczęściej bohaterom literackim, podobnie jak ludziom, przyświecają szlachetne idee.