Syzyfowe prace Stefana Żeromskiego stanowią obraz nie tylko dorastania i tworzenia się narodowej tożsamości młodego człowieka okresu po powstaniu listopadowym. To przede wszystkim opis perfidii systemu rusyfikacji polskich uczniów przez carskiego zaborcę. Był on niezwykle skomplikowany, przemyślany z pełną premedytacją i wykorzystujący wiele z niższych ludzkich pobudek. Jak jednak pokazuje to Żeromski, cała potęga systemu rusyfikacji ostatecznie nie odnosiła skutków, a często powodowała wręcz odwrotną reakcję. Była więc w istocie „pracą syzyfową”, ciężką, ale bez często nieefektywną.
Szkółka elementarna w Owczarach
W szkółce na terenie Owczar obowiązywała nauko jeżyka rosyjskiego w dziedzinach literatury i gramatyki. Miało to na celu zruszczenie najniższych warstw społecznych, czyli chłopów. Przywiązani znajomością kultury i języka do Rosji, mieli zmienić do niej swoje nastawienie. W tym środowisku nie istniało bowiem mocne ukierunkowanie propolskie. Wcielenie młodzieży chłopskiej w krąg kultury rosyjskiej następowało również poprzez wpajanie religijności prawosławnej. Modlitwa oraz nabożne pieśni odbywały się po rosyjsku, zakładano zapewne wypieranie przez to katolickiej tożsamości na rzecz cerkiewnej. Nauczyciel Wiechowski nie ograniczał się tylko do tego. Z zajęć lekcyjnych również matematyka prowadzona była po rosyjsku. Widać wiec wyraźnie tendencję do rugowanie języka polskiego z bardzo ważnego przedmiotu, być może najważniejszego dla szkoły elementarne. Dodatkowo Wiechowski dyskredytował całą polską tożsamość dzieci, nawet mimo skarg ich matek.
Przeprowadzane były również częste i skrupulatne wizytacje. Odpowiedzialny był za nie dyrektor Jaczmieniew, który nie tylko dokładał do pensji Wiechowskiego im bardziej ten był krytykowany za swoje działania ale również awansował go. System zakładał więc doglądanie placówek pod kątem realizacji wynaradawiania polskich dzieci, jak też nagradzania za gorliwość w tym dziele.
Gimnazjum w Klerykowie
Rusyfikacja na terenie Klerykowa szła niejako dwutorowo. Pierwszym celem rusyfikatorów była intensyfikacja kulturowego życia „ludzi ruskich” – zruszczonych bądź etnicznych Rosjan. Działała więc niejako w celu zwiększenia przewagi kultury zaborcy, wystawiano rosyjskie sztuki, organizowano dla uczniów koła literatury rosyjskiej.
Zarazem również dyskryminacji podlegała kultura polska, szczególnie zaś język. Zmieniano więc nazwy ulic na rosyjskie, likwidowano polskie instytucje i zastępowano je rosyjskimi. Większość sił carskich administratorów i nauczycieli skupiała się w szkole, ponieważ dzieci miałyby być najbardziej podatne na ich sztuczki. Zakazano więc rozmów po polsku, karano za używanie tego języka na terenie gimnazjum. Wszystkie prowadzone były w języku rosyjskim. Samo dostanie się do gimnazjum w Klerykowie było oparte o znajomość języka Moskali. Egzaminy wstępne prowadzone były w narzucanym języku, obowiązywała recytacja wiersza z tego kręgu kulturowego. Egzamin obejmował również rozbiór gramatyczny i pytania konwersacyjne.
Bardziej perfidną formą rusyfikacji było jednak obrzydzanie wszystkiego, co polskie dla uczniów. Lekcje „nudy narodowej” jak nazywano język polski polegały na tłumaczeniach tekstów z polskiego na rosyjski, gramatykę zaś prowadzono jedynie po rosyjsku. Dodatkowo oceny z tego przedmiotu nie miały większego znaczenia. Obrzydzano również historię i religię katolicką. Profesor Kostriulew serwował chłopcom „ciekawostki” stawiające dawne dzieje Polski w złym świetle. W kościele zakazywano modlitw oraz śpiewów sakralnych w języku narodowym dla uczniów.
Przy czym sami rusyfikatorzy zawsze starali się udawać przychylnych uczniom. Nie tylko brali ich stronę w sporach z polskimi nauczycielami, zapraszali ich również do mieszkań, dyskutowali i organizowali wyjścia do teatru. Przy czym jednak stosowali inwigilację, sprawdzanie tornistrów, rewizje na stancjach prowadzenie „zeszytów wydaleń”.