Campo di Fiori – interpretacja

Utwór rozpoczyna się obrazem placu rzymskiego Campo di Fiori. Uwagę przykuwa wielobarwność przestrzeni i operowanie konkretem:

W Rzymie na Campo di Fiori

Kosze oliwek i cytryn

Bruk opryskany winem

I odłamkami kwiatów,

Różowe owoce morza

Sypią na stoły przekupnie,

Naręcza ciemnych winogron

Padają na puch brzoskwini.

Kosze oliwek i cytryn, odłamki kwiatów, naręcza ciemnych winogron, puch brzoskwini, różowe owoce morza, tłumy kupujących i handlarze – wszystko to wytwarza przyjemne skojarzenia. Obecnie na placu jest targowisko. W dalszej części utworu można by spodziewać się zachwytu poety-turysty nad pięknem malowniczego widoku. Wprawdzie z całością nie współgra bruk opryskany winem, przywodzący na myśl krew, jednak szczegół ten ginie w bogactwie innych elementów, które zdają się budować pozytywną treść.

Następna strofa rozpoczyna się beznamiętnie podaną informacją, tragicznie kontrastującą z wcześniejszą kliszą:

 Tu na tym właśnie placu

 Spalono Giordana Bruna […]

Giordano Bruno był wyprzedzającym swoje czasy wielkim renesansowym humanistą, m.in. popularyzatorem twierdzeń Mikołaja Kopernika (sprzecznych z geocentryczną doktryną Kościoła). Ów dominikanin miał odwagę wystąpić z zakonu, by głosić swoje nauki. Zapłacił za niezależność myślenia najwyższą cenę, ginąc na stosie z wyroku inkwizycji. Został on stracony właśnie na Campo di Fiori: kat podpalił stos na oczach zgromadzonego tłumu:

 […] Kat płomień stosu zażegnał

 W kole ciekawej gawiedzi […]

Niestety, plac ten w chwili jego tragedii nie miał w sobie niczego z nastroju żałoby czy choćby powagi i chwili refleksji, jakie powinny towarzyszyć śmierci. Stracenie Bruna stanowiło dla rzymian niewiele znaczący epizod, który na moment urozmaicił ich codzienność. Nim zgasł ogień, ciekawa gawiedź rozeszła się w swoich sprawach: jedni zapełnili tawerny, inni powrócili do handlu:

[…] A ledwo płomień przygasnął,

Znów pełne były tawerny,

Kosze oliwek i cytryn

Nieśli przekupnie na głowach.

Dramatyczność ukazanej sytuacji sięga tu zenitu, gdyż okazuje się, że dla mieszkańców Rzymu ludzkie życie warte jest mniej niż straganowe towary. Tragizm okoliczności odejścia Giordana Bruna wzmacnia skontrastowanie rozgwaru targu z ciszą jego samotnej śmierci.

W kolejnej strofie poeta wyjaśnia okoliczności, w jakich przypomniał mu się obraz placu Campo di Fiori:

 Wspomniałem Campo di Fiori

 W Warszawie przy karuzeli,

 W pogodny wieczór wiosenny,

 Przy dźwiękach skocznej muzyki,

 Salwy za murem getta

 Głuszyła skoczna melodia

 I wzlatywały pary

 Wysoko w pogodne niebo.

Okazuje się, że podmiotem lirycznym w wierszu jest ktoś, kto żył w czasie II wojny światowej i był świadkiem zagłady getta w Warszawie. Tym sposobem akcja utworu przenosi się do okupowanej stolicy i jej równie niefrasobliwej atmosfery. Poeta przywołuje obraz mieszkańców tego miasta, bawiących się w pogodny wiosenny wieczór w rytm skocznej muzyki, podczas gdy nie opodal nich w dramatycznych okolicznościach likwidowane jest getto.

Teraz należy uszczegółowić fakty historyczne, do których odwołuje się poeta. W czasie likwidacji warszawskiego getta (wiosna 1943 r.) Żydowska Organizacja Bojowa (ŻOB) broniła się resztkami sił. Powstańcy nie mieli żadnych szans z wielokrotnie ich przeważającymi i dobrze wyposażonymi Niemcami. Mimo to walczyli, by zachować godność i wyrazić sprzeciw wobec hitlerowskiej zbrodni. Ginęli od wystrzałów kul, wybuchów bomb i granatów, płonęli żywcem w palących się domach albo wyskakiwali przez okna. W czasie likwidacji warszawskiego getta Niemcy, chcąc odwrócić uwagę warszawiaków od stojącej w ogniu żydowskiej dzielnicy, umieścili na placu Krasińskich dwie karuzele, które stanowiły wówczas wielką atrakcję. Śmierć Żydów odbywała się zatem przy dźwiękach muzyki i w atmosferze rozrywki Polaków bawiących się tuż pod murami getta.

Warto uwzględnić fakt, że publikacja wiersza Campo di Fiori w wydanym tuż po wojnie tomie Ocalenie (1945 r.) wywołała oburzenie wielu mieszkańców Warszawy, zaprzeczających temu, aby ktokolwiek bawił się na karuzeli podczas likwidowania getta. Niezależnie od tego, gdzie tkwi prawda, trzeba pamiętać, że nawet jeśli maszyna ta wtedy działała i Polacy się na niej bawili, to w tym samym czasie inni wspierali ŻOB lub ukrywali Żydów, narażając swoje życie. Wizja Miłosza tworzy kreację poetycką, która nie musi być zgodna z prawdą – ważny jest tu przede wszystkim podjęty przez poetę problem obojętności ludzi wobec cierpienia.

Wracając do interpretacji utworu, możemy stwierdzić, że zgromadzony na placu Krasińskich tłum zachowuje się podobnie jak rzymska gawiedź, pomimo że dzielą go od niej setki lat. Jest obojętny na dziejące się wokół dramaty, ludycznie nastawiony wobec życia. Nie dostrzega (a raczej nie chce dostrzec) rozgrywającej się za ich plecami tragedii, poddając się wesołej i prymitywnej zabawie.

Zakochane pary, rozwiane dziewczęce suknie, roześmiane twarze – oto składniki tego obrazu. Nikt nie zwraca uwagi na podmuch gorącego od pożaru powierza i swąd dymu z płonących domów. Dramat getta, podobnie jak śmierć Bruna, rozgrywa się na drugim planie: salwy za murem zagłusza skoczna melodia. Szczególnie przejmujący jest obraz czarnych latawców – podwiewanych przez wiatr odpadów ze spalonych przedmiotów – służących zabawie chwytającym je w locie uczestnikom karuzelowej przejażdżki:

 Czasem wiatr z domów płonących

 Przynosił czarne latawce,

 Łapali płatki w powietrzu

 Jadący na karuzeli.

 Rozwiewał suknie dziewczynom

 Ten wiatr od domów płonących,

 Śmiały się tłumy wesołe

 W czas pięknej warszawskiej niedzieli.

Niewątpliwie warszawiacy zdawali sobie sprawę z tego, co działo się za murami getta, gdyż było to powszechnie wiadome, a ponadto nie mogli nie dostrzec jawnych dowodów dopełniającej się tragedii.

Miłosz zestawia w tym wierszu dwie perspektywy czasowe i przestrzenne – Rzym końca XVI w. i Warszawę 1943 r. – by wskazać na podobieństwa przedstawionych zdarzeń: śmierć niewinnych ofiar oraz zachowań ludzi wobec tragedii, takich samych przed wiekami i współcześnie.

Istotny jest także czas przedstawienia obu tych perspektyw. Zdarzenia na rzymskim placu przywołane są w czasie teraźniejszym, zaś płonące getto – przy użyciu czasu przeszłego, mimo że utwór ten powstał w 1943 r., niedługo po jego likwidacji. W sumie tworzą ogniwo powtarzających się na przestrzeni dziejów zbrodni.

Metoda ukazania obu miejsc bliska jest technice filmowej: na pierwszym planie znajduje się barwny obraz rzymskiego targu, a męczennik Bruno pojawia się w dalekim tle. Podobnie dzieje się w drugim przypadku – w centrum są bawiący się na karuzeli warszawiacy, których żądza wrażeń niemal całkowicie przesłania męki Żydów.

W tym momencie relacja poety na temat wydarzeń z Campo di Fiori i z placu Krasińskich urywa się i następuje odautorski komentarz. Miłosz formułuje wnioski, jakie nasuwają mu te dwie sytuacje. Odnajduje on podobieństwo między dawnymi i współczesnymi mu wydarzeniami. Te dwie przestrzenie tworzą takie same męczeńskie stosy, które płoną w podobnej atmosferze.

O ile poeta do tej pory formułował myśli w sposób zobiektywizowany, o tyle teraz zabiera głos we własnym imieniu:

 Ja jednak wtedy myślałem

 O samotności ginących.

 O tym, że kiedy Giordano

 Wstępował na rusztowanie

 Nie znalazł w ludzkim języku

 Ani jednego wyrazu,

 Aby nim ludzkość pożegnać,

 Tę ludzkość, która zostaje.

Jego uczucia wyraźnie przeciwstawiają się postawie obojętności wobec krzywdy bliźnich. Podmiot liryczny eksponuje przepaść dzielącą niewinnie skazanego Bruna od ludzkości, która nadal będzie żyć. Umierający w samotności były dominikanin nie potrafi wydobyć z siebie ani jednego słowa pożegnania ze światem. Rozpadliny tej nie da się opisać w ludzkim języku. Wyznacza ją samotność ginącego: samotność jego cierpienia i umierania oraz odosobnienie w poglądach, postawie życiowej, wyznawanych wartościach. Przepaść dzielącą go od ludzi Miłosz wyraża w kategoriach czasu:

 […] I był już od nich odległy,

 Jakby minęły wieki, 

 A oni chwilę czekali 

 Na jego odlot w pożarze.

Giordano Bruno został zapomniany przez ludzi, zanim zdążył na dobre odejść z tego świata. Choć od jego stracenia upłynęła zaledwie chwila, śmierć męczennika stała się dla rzymian tak odległym i niewiele znaczącym epizodem, jakby minęły od niej wieki.

Miłosz podejmuje próbę wyjaśnienia samotności ginących Żydów:

 I ci ginący, samotni,

Już zapomniani od świata,

Język ich stał się nam obcy

Jak język dawnej planety. […]

Stwierdzenie to odnosi się do języka hebrajskiego – zgodnie z nim samotność męczenników getta wynika z ich obcości narodowej, która stała się przyczyną obojętności Polaków. Konstatację tę rozbudowuje porównanie ich języka do języka dawnej planety. Być może mowa tu również o języku Pisma Świętego. Zawarte w nim prawdy – wobec sytuacji umierających – jawią się jako bardzo odległe przesłanki, treści z dawnej planety.

Zakończenie utworu zapowiada bunt przeciwko zbrodniom ludzkości:

 […] Aż wszystko po wielu latach

 Na nowym Campo di Fiori

 Bunt wznieci słowo poety.

Udział weźmie w nim poeta jako strażnik wartości i poezja – świadectwo ludzkiej pamięci, trwającej wbrew prawom przemijania i ludzkiej obojętności. Poezja jest bowiem siłą moralną zdolną ostrzec ludzi przed kolejną katastrofą.

Niestety, z powodu powtarzalności ludzkich zachowań możliwe jest nowe Campo di Fiori. Miłosz wyraża jednak przekonanie, że dojdzie wówczas do buntu. W ten sposób przyznaje poecie rolę autorytetu oceniającego rzeczywistość i zdolnego wpływać na postawy ludzi. Wyrazem buntu jest także jego wiersz Campo di Fiori. Liryk ten, dowodząc powtarzalności ludzkich reakcji wobec zła, przypomina o konieczności sprzeciwiania się ludzkiej krzywdzie czy choćby o współczuciu.

Uczucia poety wyrażone są w sposób powściągliwy – nad emocjami bierze górę refleksja.

Utwór napisany jest oktawą (strofą ośmiowersową), nadającą mu cechy poematu. Do tego gatunku zbliżają go także długie zdania tworzące retoryczny ton wypowiedzi i wyraźna obecność narratora.

Motyw zachowania przez poetę pamięci i poezji ocalającej przed złem pojawia się również w wielu innych utworach Miłosza, jak choćby Który skrzywdziłeś czy Biedny chrześcijanin patrzy na getto.

Dodaj komentarz