Wiersz ten tworzy regularny trzynastozgłoskowiec ze średniówką po siódmej sylabie. Utwór rozpoczyna stwierdzenie faktu o charakterze sentencjonalnym:
Godzina za godziną niepojęcie chodzi (…)
Wprowadza ono temat Krótkości żywota – jest nim nieustający upływ czasu, mający swe odzwierciedlenie w krótkości ludzkiego życia. Egzemplifikację takiego stanu rzeczy przynosi wers drugi:
Był przodek, byłeś ty sam, potomek się rodzi.
Mowa w nim o żyjących kolejno po sobie przedstawicielach trzech pokoleń. Mimo że istnienie tych ludzi dzielą odległe na pozór okresy czasu, ich „trwanie” ma miejsce właściwie w trzech nieznacznych, następujących po sobie odcinkach istnienia. Osoba mówiąca w wierszu przekonuje, że nie ma teraźniejszości – byt rozgrywa się w przeszłości, a egzystencja przemija, zanim istota ludzka osiągnie pełnię człowieczeństwa i zdąży się rozwinąć. Nie sposób zakwestionować tego faktu – można natomiast i trzeba się z nim pogodzić:
Krótka rozprawa: jutro – coś dziś jest, nie będziesz
A żeś był, nieboszczyka imienia nabędziesz (…)
Synonimem czasu przeznaczonego człowiekowi na ziemskie bytowanie, które sprowadza się do jednej krótkiej chwili, są jednosylabowe wyrazy, wypełniające piąty wers utworu:
Dźwięk, cień, dym, wiatr, błysk, głos, punkt – żywot ludzki słynie.
Przemijalności podlega cały wszechświat, w tym także środowisko naturalne i nic nie jest w stanie przeciwstawić się tej zasadzie kosmosu:
Słońce więcej nie wschodzi to, które raz minie,
Kołem niehamowanym lotny czas uchodzi (…)
Osoba mówiąca w wierszu, zwracając się bezpośrednio do czytelnika, wyraźnie sugeruje mu, iż każde działanie zbliża go do śmierci:
Wtenczas, kiedy ty myślisz, jużeś był, niebożę (…)
Ludzka egzystencja przebiega w niewiele znaczącym momencie pomiędzy narodzeniem a śmiercią. Już w samym przyjściu człowieka na świat zawiera się nieuchronny wyrok śmierci:
Między śmiercią, rodzeniem byt nasz, ledwie może
Nazwan być czwartą częścią mgnienia (…)
Podmiot liryczny poddaje przy tym zabiegowi hiperbolizacji wizję rychłego odejścia słabej z natury istoty ludzkiej.
W końcu swoich rozważań osoba mówiąca przytacza przejmujący przykład ludzi, których obecność na Ziemi była krótsza niż i tak już przerażająco krótkie życie tych, którzy mogli doświadczyć uroków świata: są nimi ci, którzy umarli w łonie matki, a także ci, którzy odeszli tuż po narodzeniu:
(…) wielom była
Kolebka grobem, wielom matka ich mogiła.
Utwór Naborowskiego eksponuje znikomość człowieka i jego krótkiego istnienia. Nie ma jednak wymowy skrajnie pesymistycznej. Nie sposób odnaleźć tu słów oburzenia poety wobec takiego stanu rzeczy. Z jego słów płynie więc nauka, że takie prawa rządzą światem i trzeba je zaakceptować. Postawiony w takiej sytuacji człowiek powinien docenić dane mu życie i w pełni wykorzystać swój czas na Ziemi, dowodząc swojego człowieczeństwa.