Niepodległość w historii polskiego narodu to temat niewyczerpany, tak samo zresztą jak w polskiej literaturze. Wielokrotnie, jako Polacy, byliśmy owej niepodległości pozbawiani, więc odbijało się to na nastrojach społecznych, co wychwytywali w moment literaci. Niektórzy z nich dokonywali w swoich dziełach nieco głębszych analiz, inni próbowali wskazać, co można by było zrobić, aby było lepiej. Była też grupa artystów mówiących wprost o tym, że Polacy sami nie potrafią sięgnąć po wolność przez własne wady, jakich nie potrafią się pozbyć. W tej kontrowersyjnej grupie znalazł się również Stanisław Wyspiański.
Stanisław Wyspiański stworzył najwybitniejszy polski dramat modernistyczny – Wesele. Utwór ten opowiada o uroczystości po ślubie inteligenta i chłopki, do której doszło w chacie w Bronowicach pod Krakowem. Było to jednocześnie spotkanie dwóch grup społecznych, które dzieliło bardzo dużo, i które nie potrafiły się zjednoczyć pod frontem narodowym. Inteligencja, czyli potomkowie dawnej szlachty, była grupą ludzi nieco zapatrzonych we własną wiedzę i lepsze pochodzenie oraz wykształcenie. Uważali oni chłopów za tanią siłę roboczą, za ludzi stworzonych i przeznaczonych do ciężkiej pracy fizycznej, niegodnych równego traktowania. Jednocześnie inteligencja pogrążona była w marazmie, duchowym bezruchu, dekadencji. Nie była w stanie przejąć przewodniej roli w społeczeństwie, do której przecież pretendowała.
Chłopi natomiast byli bardzo dużą grupą społeczną, choć rzeczywiście niewykształconą, co jednak nie oznacza, że niegodną rozmowy. Nie potrafili oni jednak samych siebie zorganizować, np. do powstania przeciwko zaborcy. Byli równie niechętni do ufania inteligencji, ponieważ wciąż tkwiły w nich nierozliczone krzywdy ze strony szlachty w przeszłości. I jedni, i drudzy, mieli nadal w pamięci rabację galicyjską i wszystkie je konsekwencję. Zdaniem Wyspiańskiego więc, inteligencja powinna rzeczywiście dowodzić działaniami narodowo-wyzwoleńczymi, a chłopi powinny być siła uderzeniową ze względu na swoją liczebność.
Obie strony powinny jednak działać w porozumieniu i co najważniejsze we wzajemnym szacunku, co jednak – zdaniem autora – nie było możliwe. Wskazywała na to ostatnia scena, kiedy to wszyscy goście zostali jednakowo zniewoleni i zahipnotyzowani tajemniczą melodią Chochoła, która zniewoliła ich do końca.
Jeszcze bardziej brutalną wizję niemożności odzyskania niepodległości przez Polaków podał Stefan Żeromski w swoim opowiadaniu Rozdzióbią nas kruki, wrony. Przedstawił on tam człowieka, który zaopatrywał powstańców w niezbędną broń w czasie powstania styczniowego, chociaż pewnym było już, że powstanie upadnie całkowicie lada dzień. Nie było jednak innego wyjścia, jak walczyć do końca, ponieważ tragedia wisiała nad narodem tak czy inaczej, a każdy dzień dawał jeszcze złudną nadzieję. Główny bohater zostaje jednak złapany przez wojsko carskie i brutalnie skatowany. Broń zostaje mu odebrana, a on sam umiera w męczarniach, widząc, jak gromadzą się dookoła niego padlinożerne ptaki Na dodatek jego dobytek zostaje rozkradziony przez chłopa, który wraca tą drogą do domu.
Żeromski w bardzo brutalny i symboliczny sposób ukazał ogrom porażki powstania styczniowego, ogrom upokorzenia, którego doznali wówczas Polacy. Autor pokazał niejako konsekwencje tego, że chłopstwo nie było w stanie zjednoczyć się ze szlachtą. Chłopstwo było zajęte walką o materialne przetrwanie, a inteligencja próbowała działać samodzielnie, ale było jej po prostu za mało. Przez tak nieprzemyślane działania, naród polski wykrwawiał się w zupełnie niepotrzebny sposób.
W niepodległości każdego narodu wszyscy mają swój udział. Tak było, jest i będzie. Nie ma szans na przetrwanie żaden naród, który będzie wewnętrznie skłócony. Polacy doświadczyli tego niejednokrotnie, więc powinni tę lekcję odrobić już dawno. Czytają literaturę można na własną rękę wyciągnąć wnioski dotyczące tego, w jakiej kondycji znajduje się nasze społeczeństwo pod tym względem współcześnie i jak możemy na to reagować, jeśli potrzeba.