Pieśń XX z Ksiąg pierwszych, nazywana od rozpoczynających ją słów Miło szaleć, kiedy czas po temu, ma charakter biesiadny. Kochanowski odwołuje się tu do dwóch starożytnych szkół filozoficznych: epikureizmu i stoicyzmu.
Przedstawiciele pierwszej z nich zachęcali do korzystania z życia, drugiej zaś – przekonywali, że należy kierować się cnotą i zachowywać równowagę duchową.
Podmiot liryczny przyjmuje rolę autorytetu i uczy czytelników, jaki powinni mieć stosunek do ziemskich przyjemności. Ujawnia się bezpośrednio, przemawiając w pierwszej osobie liczby pojedynczej (mój zysk, nie zawiodę). Zwracając się do odbiorców, wykorzystuje zarówno drugą osobę liczby mnogiej (słuchajcie, macie, powiem wam), jak i pojedyncze „ty” liryczne (bądź wesół, użyj biesiady). W ten sposób mówi do wszystkich i każdego z osobna, zatem jego słowa mają większą szansę na trafienie do czytelnika. Utwór cechuje prosty język, co sprzyja komunikatywności przekazu. Ponieważ osoba mówiąca odwołuje się do urzędu poety, możemy ją utożsamiać z Janem Kochanowskim. Pierwsza strofa przynosi pochwałę biesiady:
Miło szaleć, kiedy czas po temu,
A tak, bracia, przypij każdy swemu;
Bo o głodzie nie chce sie tańcować,
A podpiwszy łacniej już błaznować.
Człowiek ma zatem prawo do zabawy, ale w odpowiednim czasie. Osoba mówiąca przedstawia obraz biesiady z perspektywy jej uczestnika, duszy towarzystwa. Szlachta (bracia) pije nawzajem za swoje zdrowie, a alkohol wprawia ją w dobry humor. Udane przyjęcie nie obejdzie się też bez jedzenia i tańca.
Podczas uczty nie należy powoływać się na sprawowane urzędy czy godności – w tym czasie wszyscy mają czuć się równi:
Niech sie tu nikt z państwem nie ozywa
Ani z nami powagi używa;
Przywileje powieśmy na kołku,
A ty wedla pana siądź, pachołku.
Miła atmosfera nie utrzymuje się długo, gdy goście przestrzegają sztywnej etykiety, toteż trzeba zaniechać praktykowania tych zwyczajów:
Tam dobra myśl nigdy nie postoi,
Gdzie z rejestru patrzą, co przystoi;
A powiem wam, że sie tym świat słodzi,
Gdy koleją statek i żart chodzi.
W dobrym tonie jest łączenie pogody ducha z poczuciem humoru.
Poeta żartobliwie wypowiada się na temat swojej profesji. Ponieważ zainicjowana przez niego sytuacja konwersacyjna rozgrywa się w przestrzeni poezji, a nie w trakcie prawdziwej biesiady, nie musi obawiać się tego, że zostanie poczęstowany alkoholem i upije się:
Ale to mój zysk, że mię słuchacie,
A żadnej mi pełnej nie podacie.
Znał kto kiedy poetę trzeźwego?
Nie uczyni taki nic dobrego.
Jednakże, jak przekonuje Kochanowski, poeta stroniący od alkoholu nie sprawdza się w swojej roli.
Dalej zaprasza on wszystkich do wspólnej zabawy:
Przedsię do mnie, a ja nie zawiodę.
Wy też drudzy, co macie pogodę,
Każdy swojej włóż ucho leda co;
Nie macie tu oględać sie na co.
Podmiot liryczny zachęca do korzystania z przyjemności, jakie niesie za sobą życie, ponieważ nie wiadomo, czy kiedy indziej będą one możliwe. Istotą ludzkiej egzystencji jest bowiem przemijanie:
I z namędrszym nie trzymam w tej mierze,
Kto sie długo na dobrą myśl bierze.
Czas ucieka, a żaden nie zgadnie,
Jakie szczęście o jutrze przypadnie.
Trzeba cieszyć się dniem dzisiejszym, nie martwiąc się przyszłością, gdyż nie mamy na nią wpływu – jest ona uzależniona od woli Boga:
Dziś bądź wesół, dziś użyj biesiady,
O przyszłym dniu niechaj proznej rady:
Już to dawno Bóg odmyślił w niebie,
A k tej radzie nie przypuszczą ciebie.
Wiersz przynosi pochwałę biesiady, dobrej zabawy z przyjaciółmi i uciech doczesnego świata. Jednakże wyraźnie wskazuje, że w podejściu do przyjemności musimy kierować się rozsądkiem.
Dziesięciozgłoskowiec o rymach parzystych (aabb) ujmuje tu siedem czterowersowych strof. Nadaje on Pieśni XX z Ksiąg wtórych spokojny rytm, co dodatkowo wzmacnia zgodność przedziałów składniowych i granic poszczególnych wersów.