Tytuł Ars poetica? oznacza sztukę poetycką. Wiersz Miłosza wpisuje się zatem w nurt liryki autotematycznej – poezji o poezji, i ma charakter programowy. Podmiotem lirycznym jest poeta, którego można w tym wypadku utożsamiać z autorem. Opatrzenie tytułu znakiem zapytania oznacza niepewność artysty poszukującego własnej drogi.
W wierszu tym można wyodrębnić dwie części. Pierwsza obejmuje cztery początkowe strofy i podejmuje trzy horacjańskie wątki: poemat, poezję i poetę. Kolejne zwrotki przynoszą refleksje o procesie twórczym.
Utwór rozpoczyna się przemyśleniami na temat poematu i zakwestionowaniem rygorystycznych kryteriów rozgraniczania gatunków. Osoba mówiąca w wierszu chce wypowiadać się w formie bardziej pojemnej, budującej pomost między poezją i prozą:
Zawsze tęskniłem do formy bardziej pojemnej,
Która nie byłaby zanadto poezją ani zanadto prozą
i pozwoliłaby się porozumieć nie narażając nikogo,
autora ni czytelnika, na męki wyższego rzędu.
Ars poetica? nie jest zanadto poezją, ponieważ została napisana przezroczystym językiem intelektualnego wywodu, ani zanadto prozą, gdyż realizuje także funkcję poetycką. Synkretyzm gatunkowy i rodzajowy wprowadzili już romantycy. Miłosz idzie jednak dalej, ponieważ chce przekraczać granice poezji i nie-poezji. Swobodne dysponowanie zarówno konwencjami poetyckimi, jak i prozatorskimi uważa on za podstawowy warunek porozumienia z czytelnikiem.
W wierszu już od początku zwraca uwagę ton wypowiedzi podmiotu lirycznego, przypominający swobodny dyskurs intelektualny, charakterystyczny dla eseju. Brak tu także rytmizacji i wyszukanych środków stylistycznych.
Niewątpliwie poeta celowo upodobnił swój liryk do prozy, chcąc posłużyć się formą pośrednią między poezją i prozą, by łatwiej osiągnąć cele komunikacyjne. Utwór ten jest zatem nie tylko wykładnią pewnej koncepcji poezji, ale też jej praktyczną realizacją.
Nawiązaniu kontaktu z odbiorcą służy tu także przemienność form „ja” i „my”, jakimi posługuje się podmiot liryczny. Argumenty czerpane zarówno z autopsji, jak i z doświadczeń zbiorowych są bowiem bardziej przekonujące. Ponadto obok tych form występują także elementy charakterystyczne dla sytuacji konwersacyjnej, sprawiające wrażenie, że ta wypowiedź liryczna skierowana jest do pewnego grona słuchaczy, choć „ty” liryczne nie ujawnia się bezpośrednio (np. Co tutaj opowiadam, poezją, zgoda nie jest).
Kolejna myśl dotyczy poezji. Podmiot liryczny przekonuje, że ma ona swoją autonomię, gdyż siła kierująca poetą jest irracjonalna:
W samej istocie poezji jest coś nieprzystojnego:
powstaje z nas rzecz o której nie wiedzieliśmy że w nas jest,
więc mrugamy oczami, jakby wyskoczył z nas tygrys
i stał w świetle, ogonem bijąc się po bokach.
Niejasność i nieuchwytność źródeł poezji powoduje, że jest w niej coś nieprzystojnego. Przekonanie to ilustruje obraz tygrysa, który z jednej strony pełen jest wdzięku i powabu, a z drugiej – niebezpieczny.
Bez wątpienia opinia ta stoi w opozycji wobec klasycznych, horacjańskich zasad poezji, mającej swe źródło w mądrości oraz w wiedzy na temat zasad jej tworzenia, i jest z gruntu romantyczna.
Sprzeczność ta obejmuje cały wyrażony tu światopogląd: poeta, nawiązując tytułem swojego utworu do tradycji antyku, jednocześnie opowiada się za romantyczną koncepcją irracjonalnych źródeł natchnienia.
Ostatnia teza traktuje o poecie. Zgodnie z nią słowa wychodzące spod pióra twórcy dyktowane są przez daimonion:
Dlatego słusznie się mówi, że dyktuje poezję dajmonion;
choć przesadza się utrzymując, że jest na pewno aniołem.
Trudno pojąć, skąd bierze się ta duma poetów
jeżeli wstyd im nieraz, że widać ich słabość.
Miłosz wykorzystuje niejednoznaczność tego słowa. Według nauki Sokratesa oznacza ono głos sumienia, które stoi na straży moralności człowieka. Jednak wyraz ten pochodzi od greckiego daimon, oznaczającego bóstwo, stosownie do wierzeń starożytnych – dobre lub złe.
Poeta jest zatem medium, a jego wrażliwość sprawia, że staje się państwem demonów – obcych mu i przemawiających różnymi językami:
Jaki rozumny człowiek zechce być państwem demonów,
które rządzą się w nim jak u siebie, przemawiają mnóstwem języków,
a jakby nie dość im było skraść jego usta i rękę
próbują dla swojej wygody zmieniać jego los?
A zatem poezja tworzona przez człowieka kierowanego przez demony może oddziaływać na czytelnika zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.
Uleganie demonom często prowadzi do powstawania chorobliwych utworów, szkodzących czytelnikowi, choć takie teksty są współcześnie cenione:
Ponieważ co chorobliwe jest dzisiaj cenione,
ktoś może myśleć, że tylko żartuję
albo że wynalazłem jeszcze jeden sposób
żeby wychwalać Sztukę z pomocą ironii.
Pojawia się tutaj motyw chorego poety i opętanej sztuki. Uleganie nieokiełznanym bodźcom wyobraźni prowadzi do zaniku świadomości, a w rezultacie – utraty kontaktu z otoczeniem.
Tego rodzaju utwory intrygują wyszukaną formą i ewokują szaleństwami imaginacji, jednak nie są wystarczająco komunikatywne dla czytelników:
Był czas, kiedy czytano tylko mądre książki
pomagające znosić ból oraz nieszczęście.
To jednak nie to samo co zaglądać w tysiąc
dzieł pochodzących prosto z psychiatrycznej kliniki.
Taka sztuka nie przynosi żadnych pozytywnych wartości, lepiej więc nie doprowadzać do jej powstawania.
Niestety, poezja nie jest prawdziwym obrazem świata:
A przecie świat jest inny niż się nam wydaje
i my jesteśmy inni niż w naszym bredzeniu.
Ludzie więc zachowują milczącą uczciwość,
tak zyskując szacunek krewnych i sąsiadów.
Skoro poetą rządzą irracjonalne siły, jego utwory nie mogą wiernie odzwierciedlać rzeczywistości – życiem i sztuką kierują bowiem inne prawa.
Poecie poddawanemu różnym bodźcom zewnętrznym niezwykle trudno zachować swoją tożsamość:
Ten pożytek z poezji, że nam przypomina,
jak trudno jest pozostać tą samą osobą,
bo dom nasz jest otwarty, we drzwiach nie ma klucza
a niewidzialni goście wchodzą i wychodzą.
Problem ten ilustruje metafora otwartego domu, do którego niewidzialni goście wchodzą i wychodzą.
Głos sumienia nie zawsze wiedzie ku dobremu, więc poeta powinien strzec się przed wydobywaniem na światło dzienne wszystkiego, co podpowiada mu dajmonion:
Co tutaj opowiadam, poezją, zgoda nie jest.
Bo wiersze wolno pisać rzadko i niechętnie,
pod nieznośnym przymusem i tylko z nadzieją,
że dobre, nie złe duchy, mają w nas instrument.
Artysta musi dokonywać wyborów – zdecydować się na zrozumiałą i przystępną formę, a przy tym posiadającą walory estetyczne, i wpisać w nią odpowiednią treść. Spoczywa na nim wielka odpowiedzialność za przekazywaną wizję świata, to zaś nierzadko staje się dla niego udręką, przyprawia o cierpienie i niepewność.
W takiej sytuacji pozostaje jedynie wierzyć, że źródłem jego twórczości jest mimo wszystko dobro.
O ile reguły klasycznej sztuki poetyckiej przedstawiają pewne zasady i normy oraz zakładają możliwość ich realizacji, to ars poetica Miłosza, szturmowana przez demony, nie przynosi żadnych konkretnych reguł, lecz jedynie wyraża wiarę, że w duszy poety zwycięża moralność.
Utwór ten nie jest zatem typową wypowiedzią programową. Miłosz wyraźnie nawiązuje do tradycji romantyzmu i jednocześnie z nią polemizuje: według niego poeta to nie przewodnik narodów, mający zbawienny wpływ na ludzkość. Wprost przeciwnie: pojawia się tu zakwestionowanie czystości poezji i myśl o jej zgubnych skutkach. Zarazem artysta jawi się tu jako ktoś, kto tworzy coś większego od niego samego, pozostającego poza nim.
Wiersz Ars poetica? eksponuje złożoność światopoglądu artystycznego Miłosza, skupiającego i godzącego różne, nieraz sprzeczne konwencje, jak klasycyzm i romantyzm.
(z tomu Miasto bez imienia, 1969 r.)