Cuda miłości prezentują gatunek zwany sonetem. Tekst pozbawiony jest właściwie środków stylistycznych – pojawiają się jedynie animizacje pojęć określających stany emocjonalne. Jest niezwykle oszczędny w stylu.
Wiersz tenprzedstawia cierpienie jako „pokarm” dla miłości, czynnik, który sprawia, że więź staje się silniejsza. Bohater liryczny wiersza karmi swoje uczucia troską o ukochaną, a także skierowanymi w jej stronę myślami, pożądaniem i próżną nadzieją na wzajemność:
Karmię frasunkiem miłość i myśleniem,
Myśl zaś pamięcią i pożądliwością,
Żądzę nadzieją karmię i gładkością,
Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem.
Umyślnie, by doświadczyć cierpienia, wywołuje u siebie kolejno stan pychy, pozornego szczęścia, obłędu, gniewu i złości:
Napawam serce pychą z omamieniem,
Pychę zmyślonym weselem z śmiałością,
Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością,
Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem.
Płacze i wzdychania za panią swojego serca to dla niego niezwykle intensywne doznania:
Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem,
Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie,
Wiatr zasię ogniem, a cień oszukaniem.
Na przestrzeni trzech zwrotek poeta posłużył się konkatencją (konkatencja jest sposobem rozwijania wypowiedzi, polegającym na powtarzaniu kolejnych partii wypowiedzi przy użyciu słów występujących wcześniej). Takie ukształtowanie monologu lirycznego przyspiesza rytm monologu lirycznego osoby mówiącej.
Miłość funkcjonuje w tym wierszu jako destrukcyjne źródło szczęścia. Podmiot liryczny poszukuje słów, które mogłyby określić jego przeżycia jako zakochanego, jednak wysiłki te okazują się daremne. Zamykając monolog, nazywa swoje uczucia takową sprawą i podkreśla dotkliwie odczuwany stan niezaspokojenia „pokarmem” miłości:
Kto kiedy słyszał o takowej sprawie,
Że i z tym o głód cudzy się staraniem
Sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie.
W tym tkwi koncept Morsztynowskiego sonetu (koncept to mający zadziwić czytelnika oryginalny pomysł formujący utwór poetycki zarówno pod względem budowy, jak i treści).