Wiersz Kot w pustym mieszkaniu, według wielu jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających utworów poetki. Wiersz pochodzi z tomu Koniec i początek (1993) Mamy tu do czynienia z liryką bezpośrednią – liryką maski (podmiot liryczny wchodzi w rolę przedmiotu, zwierzęcia lub zjawiska). W tym wypadku podmiot liryczny jest kotem, którego właściciel właśnie umarł. Świat i uczucia są opisywane z perspektywy zwierzęcia. Trzeba zaznaczyć, że osoba mówiąca w wierszu konstruuje swoją wypowiedź za pomocą bezosobowej formy czasownika (wdrapywać, ocierać, zajrzało, sprawdziło). Jednak czytelnik nie ma wątpliwości, że to właśnie opuszczony kot opowiada swoją smutną historię.
Poetka rozpoczyna od drobiazgowego opisu przestrzeni. Następuje prezentacja świata przedmiotów:
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Świat przedmiotów nie zmienił się po śmierci właściciela. Pozostały one takie same, trwając niewzruszenie na swoich miejscach. Jednakże coś jest nie tak, coś uległo zmianie: „Nic niby tu nie zmienione,/ a jednak pozamieniane. /Niby nie przesunięte,/a jednak porozsuwane”. Brakuje człowieka, który nadawał martwej przestrzeni pewnego charakteru. To właśnie on niejako ożywiał mieszkanie i mieszczące się w nim przedmioty. Gdy go zabrakło, dom stał się inny, obcy i nieprzyjazny:
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Obcy człowiek starający się choć na chwilę zająć miejsce pana domu, okazuje się intruzem. Śmierć właściciela zaburzyła dawny porządek i harmonię. Do rangi symbolu urasta zgaszona lampa – nastała ciemność, przyszła śmierć i pustka.
Należy zwrócić uwagę na postawę podmiotu lirycznego. Kot zdaje sobie sprawę, że jego pan umarł. Świadczy o tym początek wiersza: „Umrzeć/ tego się nie robi kotu”. Jednak w kolejnych wersach zwierzę stara się oszukać rzeczywistość, nie dopuszcza do siebie wiadomości o odejściu właściciela. Próbuje wręcz sprowokować jego powrót, robiąc mu po prostu na złość:
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Kot nie chce uwierzyć, że właściciel naprawdę umarł. Poza robieniem mu na złość, idzie krok dalej. Droczy się z nim, przekomarza, odgraża nawet:
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Co więcej, kot obmyśla misterną zemstę na swoim panu, gdy ten tylko wróci:
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
O żadnych skoków pisków na początek.