Matka powieszonych – interpretacja

Utwór Matka powieszonych, pochodzący z tomu Niepokój, w którym znajdują się wiersze z lat 1945-1946, ze względu na typ liryki, należy zaliczyć do pośredniej liryki opisowej. Nieujawniony podmiot liryczny, nie mówi niczego o sobie, ale prezentuje tytułową bohaterkę liryczną – nazywa ją „matką powieszonych”:

Ociera się o szorstką skórę tłumu.

Tu

po ulicy chodzi

matka powieszonych

Nie da się bez wątpliwości ustalić statusu ontologicznego tej postaci. Z jednej strony, biorąc pod uwagę czas, w którym utwór powstał, możemy ją utożsamiać z figurą kobiety, która straciła w czasie wojny swoje dzieci. Z drugiej zaś strony, mając w pamięci fakt, iż w polskiej literaturze motyw cierpiącej matki związany był często z obrazem Matki Boskiej po ludzku cierpiącej z powodu męki i śmierci Chrystusa, możemy doszukiwać się również w tym utworze pewnych metafizycznych cech „matki powieszonych”, jako matki wszystkich ludzi. W tym znaczeniu może się nam ona kojarzyć z Matką Boską, nie ma jednak w wierszu jednoznacznych, jasnych sygnałów, że tak należy tę postać identyfikować. Od podmiotu lirycznego dowiadujemy się sporo o jej wyglądzie:

czarna

(…)

w nutach z krzywym obcasem

z jałowym łonem

zwiędłą piersią

Czerń wyodrębniona w osobnym wersie dla wzmocnienia znaczenia tego słowa oznacza zarówno zły stan fizyczny, naznaczenie piętnem cierpienia, widoczną rozpacz, jak i mrok wewnętrzny – brak nadziei i spokoju. Domyślamy się również jej podeszłego wieku. Wygląda niedbale – nie jest to dla niej istotne. Wiele czasowników, jakie zostały zastosowane w drugiej dłuższej części tego nieregularnego wersyfikacyjnie utworu, wskazuje na zaburzenie psychiczne kobiety: „pomylona krąży” – nie wie, w jakim celu, nie wie co ma ze sobą zrobić; „i śpiewa i śpiewa” – bezwiedne i uparte powtarzanie czynności, charakterystyczne u osób w stanie obłędu; „pomylona syrena wyje” – powtórzenie epitetu „pomylona” jeszcze raz podkreśla obłąkanie kobiety, która nie zwraca się bezpośrednio do kogoś konkretnego, lecz „wyje” – nie radzi sobie, nie szuka pomocy, jest zupełnie zagubiona.

Oprócz atmosfery pomieszania zmysłów, da się wyodrębnić w wierszu wiele elementów, które przypominają obrazy apokaliptyczne. Począwszy od mrocznej, nocnej kolorystyki, poprzez odgłosy – wycie niczym alarmowanie o zagrożeniu, powtarzający się w kółko śpiew, nie zwiastujący bynajmniej niczego radosnego – skończywszy na „ciężarze” wielu słów i obrazów: „srebrną głowę niesie” „ach, jaka ciężka bryła”, „ołowiane stopy”, „beton ulic”. Miasto jest jakby pogrążone w mroku, a ludzie, nazwani celowo dla podkreślenia ich anonimowości i zobojętnienia, są nieczuli, antypatyczni i niewrażliwi na troski „matki”:

ociera się o szorstką skórę tłumu

(…)

ociera się o szorstką łuskę tłumu

To słowa, które tworzą klamrę kompozycyjną utworu – stanowią jego pierwszy i ostatni wers. Poza mijaniem tłumu, nie nawiązawszy z nim kontaktu „matka powieszonych” wykonuje jeszcze kilka metaforycznie ujętych czynności:

srebrną głowę niesie

w dłoniach

(…)

ołowianymi stopami stąpa

po betonie ulic

matka powieszonych

z księżycem u szyi

idzie na dno

Bryła „wypełniona nocą” i „rozsadzona światłem” przypomina księżyc, który widzimy nocą, a który świeci światłem odbitym od słońca. Rzeczywiście został on przywołany w zacytowanej wyżej po wielokropku ostatniej cząstce utworu. Kobieta niosąca w dłoniach ciało astronomiczne, lub mająca je u szyi, to trudna do rozwikłania figura, ma odzwierciedlić ogrom cierpienia, ciężaru bólu, jaki jest jej udziałem. Podmiot zastosował również oksymoroniczne zestawienie ciężaru ołowianych stóp z lekkością czasownika „stąpać” oraz paradoksalnie, podobnie jak w poemacie Spadanie, przedstawił ruch w kierunku poziomym – przemieszczanie się, jako dążenie ku dołowi – zmierzanie do dna. Oznacza to brak nadziei i możliwości pozytywnego przeżycia katastrofy, którą mogła być wojna i którą jest czas powojenny, czas samotności i czas niezrozumienia – o tym wszystkim mówi opis lirycznej bohaterki tego utworu.

Całość tworzy eteryczny obraz dźwigania ciężaru uniwersalnego cierpienia w zestawieniu z obojętnością i znieczulicą stykającego się z tym zjawiskiem tłumu.

Dodaj komentarz