Julian Przyboś to twórca, którego aktywność przypada między innymi na okres dwudziestolecia międzywojennego i lata trzydzieste ubiegłego wieku. Blisko związany był z Awangardą Krakowską. Przyboś zafascynowany był rozwojem miast, technologii, maszyn, urbanizacją przestrzeni oraz postępem technologii. Był przez to związany między innymi z czasopismem “Zwrotnica”, a jego mentorem przez jakiś czas, we wczesnej fazie rozwoju poezji Przybosia, był Tadeusz Peiper. Wiersze tego poety wyróżniają się charakterystyczną budową – Przyboś porzucił systemy numeryczne i próbował oddać jak najwięcej sensu i znaczeń przy użyciu jak najmniejszej liczbie słów. Utwór “Na kołach” pochodzi ze zbioru “Sponad”, który ukazał się w roku 1930.
Na kołach – analiza utworu
Przyboś ukrył podmiot liryczny w utworze za pomocą liryki pośredniej. Czytelnik spotyka się więc z trzecioosobowym obserwatorem, który zdaje relację z codziennego życia mieszkańców miasta. Rejestruje on z zewnątrz szczegóły tego, co dzieje się wokół i przekazuje je czytelnikowi.
Budowa utworu jest charakterystyczna dla Przybosia – stworzył on wiersz wolny, nie jest podzielony na strofy, nie ma w nim regularnego systemu numerycznego. Nie znajdzie się w nim także rymów, jest to więc wiesz biały. Poeta zastosował tu także pytania retoryczne (“Jak swój dzień wywieść z obiegu?” oraz “Jak zatoczyć poemat na kołach?”) jako klamrę kompozycyjną – zamykają one i otwierają wiersz. Pojawia się także przerzutnia, na przykład w wersie “turkot zajeżdża do uszu robotników, którzy; zarobiony dzień niosą na plecach”. Przerzutnia wybija czytelnika z rytmu, ożywia tekst i oddaje nierówny rytm miasta.
Warstwa środków stylistyczna w utworze “Na kołach” jest stosunkowo bogata. Przyboś sięgnął po personifikacje, które nadały miastu cech ludzkich, upodabniając je do ogromnego, żywego organizmu: “miasto kołami woła”, “kable wiją ramionami u wyłomu dnia”, “stacje ruszyły z miejsca wyprzedzając spóźnionych podróżnych”. Nadaje to wierszowi dodatkowej dynamiki. Za przybliżenie detali i pogłębienie obrazu poetyckiego odpowiadają w wierszu epitety – Przyboś użył takich przymiotników jak “zarobiony”, “zadyszanych”, “spóźnionych” – wszystkie one sugerują ruch, pośpiech, zapracowanie i oddają tym samym stan przechodniów i miasta. Podobną funkcję spełniają w wierszu metafory, na przykład “robotników, którzy zarobiony dzień niosą na plecach”, “gościńce, które inżynier przedłuża o rozpęd nóg zadyszanych przechodniów” – w poetycki sposób przekazują odbiorcy, co dzieje się w sytuacji, którą poeta opisuje. Zastosowane zostały też wykrzyknienia: “Kable wiją ramionami u wyłomu dnia, którego za mało!”, wzmacniające słowa podmiotu.
Na kołach – interpretacja utworu
Wiersz kreśli obraz życia ówczesnego miasta, a tytułowe koło sugeruje, że jest to cały cykl, w którym poruszają się jego mieszkańcy i cała struktura. Człowiek staje się częścią maszyny-miasta i porusza się wraz z innymi trybikami. Nikt nie jest samotną wyspą i człowiek w ten sposób jest połączony z innymi siecią zależności – ważna jest wspólna praca, bo gdy jeden element urządzenia zawiedzie, to całość przestaje działać. Żywa struktura miasta łączy się bezpośrednio z jego mieszkańcami – są oni w to wciągnięci trochę bez swojej woli. Podmiot liryczny zadaje pytanie o to, jak “wywieść swój dzień z obiegu”? Zdawać by się mogło, że w tej sieci połączeń mało jest więc miejsca na indywidualizm pojedynczych osób. Cykl ten powtarza się codziennie, wciąż toczy się jego koło.
Takie spojrzenie na społeczeństwo i miasto to wyraz zafascynowania, jakie żywili wobec miasta, rozwoju i urbanizacji poeci awangardy. Świat, który stworzył Przyboś, pełen jest ruchu, dynamiki, zmiany, a równocześnie wciąż codziennie od nowa toczy się ten sam cykl życia. Nie ma w tym obrazie miejsca na statyczne sytuacje, na refleksje – trzeba pędzić, wszystko ucieka, człowiek musi nadążyć za miastem i innymi jego mieszkańcami. Rzeczywistość nie ma zamiaru na niego czekać. Jest to przedstawienie dynamicznego rozwoju cywilizacji i kraju, jakiego doświadczyła Polska pomiędzy wojnami światowymi – miasta rozrastały się tak szybko, jak nigdy wcześniej, co mogło budzić fascynację ówczesnych poetów. W tym wszystkim tworzyli oni swoje dzieła i zastanawiali się nad ich rolą we współczesnym im świecie. Czuli, że potrzebna jest zmiana, pogłębiona refleksja, by ich poezja mogła nadążyć za tym, co dzieje się wokół nich, by była na bieżąco ze zmianami, jakie nieustannie zachodzą. Wiedzieli, że tylko w ten sposób poezja nie straci swojej funkcji, mocy i ważności.
Przyboś nakreślił więc wizerunek miasta – maszyny, żywego organizmu, które łączy się ze swoimi mieszkańcami i razem funkcjonują w codziennym, nieprzerwanym cyklu pełnym ruchu, zmian i dynamiki. Wiersz wyraża głębokie zainteresowanie poety urbanizacją, postępem i rolą poety, który ma swoimi utworami odzwierciedlać to, co się wokół niego dzieje i nadążać za rozwojem, mającym miejsce wokół niego. Tylko w ten sposób poezja może zachować swoją moc, piękno i wciąż móc spełniać swoje zadania wobec społeczeństwa.