„Akademia Pana Kleksa” to powieść dla dzieci stworzona przez Jana Brzechwę i wydana w 1946 roku. Opowiada o przygodach chłopców, uczących się w tytułowej Akademii.
Nauka i lekcje w akademii Pana Kleksa
Pan Kleks robił wszystko, by uczniowie mogli uczyć się dzięki połączeniu zabawy z poznawaniem świata. Jego lekcje były ciekawe i pobudzały wyobraźnię. W Akademii nie uczono więc matematyki, historii, przyrody czy majsterkowania.
Lekcje rozpoczynały się o godzinie siódmej rano, a poprzedzone były pobudką, prysznicem, śniadaniem i apelem. Każdy z chłopców uczył się chętnie, ponieważ zajęcia były dla nich interesujące i zabawne, dobrze się na nich bawili. W szkole nie obowiązywał sztywny podział godzin ani plan lekcji. Każdego dnia odbywały się inne zajęcia, które pan Kleks wymyślał na bieżąco. Sam nauczyciel mówił, że nie będzie uczył klasycznych przedmiotów, które znane są ze zwykłych szkół. On chciał uczniom „otworzyć głowy i nalać do nich oleju”.
Jedną z lekcji, które przeprowadzał pan Kleks, była kleksografia. Uczono na niej, jak posługiwać się piórem i atramentem. Uczniowie mieli do dyspozycji dużą kartkę papieru, na której musieli wykonać kilka dużych atramentowych kleksów. Następnie arkusze papieru były składane na pół, by się rozmazały i odbiły od siebie. Rozlany atrament przybierał różne kształty, które chłopcy musieli odczytać, a następnie ułożyć z nich swoje historie.
Inną lekcją było przędzenie liter. Pan Kleks uważał, że litery w książkach są ze sobą połączone. Miały składać się z czarnych nici. Nauczyciel uczył swoich podopiecznych, jak należy litery rozwiązać, by ich nie uszkodzić. Było to trudne i czasochłonne zajęcie, jednak chłopcy bardzo je lubili. Nawijali połączone ze sobą czarne nitki na szpulki, a podczas jednej lekcji mogli wykonać kilkadziesiąt takich szpulek, rozwiązując litery z kilkunastu książek. Jak informuje narrator Adaś: „Z jednej książki można otrzymać siedem dużych szpulek czarnych nici”.
Ważne dla pana Kleksa były również zajęcia, odbywające się w szpitalnej sali na drugim piętrze. Mieściła się tam lecznica dla chorych sprzętów, które należało uleczyć. W szpitalu przebywało wiele chorych mebli, część z nich było popsute, część nie posiadało kilka elementów. Chłopcy ujrzeli fotele bez nóg, zegary, które już nie chodziły, krzesła z dziurami oraz lustra z pobitymi taflami. Pan Kleks początkowo nie dopuszczał chłopców do pomocy, a jedynie pozwalał im się przyglądać, jak powinno się leczyć sprzęty. Uczniowie stali pod ścianą, a dyrektor naprawiał w tym czasie meble – smarował stół maścią, oliwił zawiasy szafy, umył i nasmarował mechanizm zegara, a spękane lustro naprawiał czarnym plastrem. Zajęcia w szpitalu trwały długo, ponieważ ilość pracy była ogromna.
Następne zajęcia odbywały się już nie z Panem Kleksem, a z uczonym szpakiem Mateuszem. Była to jedyna lekcja, która odbywała się poza murami szkoły, na pobliskim boisku. Każdego dnia przynajmniej jedna lekcja miała miejsce na świeżym powietrzu. Chłopcy na boisku uczyli się geografii. Grali w piłkę, która zrobiona była z globusa, a sama gra mocno przypominała piłkę nożną. Na boisku ustawiały się dwie drużyny, które grały przeciwko sobie. Należało kopnąć piłkę w stronę przeciwnika. Zawodnik kopiący piłkę musiał nazwać region, który dotknął czubkiem buta. Mogło być to państwo, miasto, rzeka lub góra, w zależności od tego, która część globusa została kopnięta.
Chłopcy bardzo lubili tę zabawę i nie mogli się jej doczekać każdego dnia. Szpak Mateusz był sędzią w grze i gwizdał za każdym razem, kiedy ktoś popełnił błąd w nazwie danego regionu. Chłopcy wzajemnie się przewracali na siebie, popychali i robili wszystko, by kopnąć ponownie piłkę. Bawili się doskonale, ucząc się więcej niż w zwykłych szkołach, do których wcześniej uczęszczali.
Niekonwencjonalny sposób przeprowadzania zajęć bardzo odpowiadał chłopcom, którzy szybko nauczyli się poznawać świat poprzez zabawę i wspólne przygody. W ten sposób dużo prościej przyswajali wiedzę, niż jakby mieli uczyć się z książek. Chłopcy dostawali także nagrody i kary za swoje wyniki w nauce. W nagrodę za dobre odpowiedzi i bohaterskie czyny można było dostać kolorowego piega, a za nieodrobienie lekcji nosiło się przez cały dzień żółty krawat w zielone kropki.