Pamięć ludzka to bardzo dziwne i nieoczywiste zjawisko, które do dzisiaj sprawia wiele kłopotu naukowcom i badaczom, próbującym się dowiedzieć, jak pracuje i z czego konkretnie wynika. Niektórych rzeczy nie zapamiętujemy w ogóle, innych wręcz nie możemy wyrzucić z głowy, choć bardzo byśmy chcieli. W jakiś niesamowity sposób, dla naszego umysłu, niektóre fragmenty przeszłości wydają się bardziej warte uwagi niż inne. Czy jest to przypadkowy wybór, czy świadome działanie podświadomości? I jaki wpływ ma pamięć o przeszłości na naszą teraźniejszość? Na te pytanie starają się odpowiedzieć twórcy literatury, dla których przecież pamięć jest jednym z najważniejszych narzędzi pracy.
Miejsce Andrzeja Stasiuka to utwór umiejscowiony na przełomie prozy, reportażu i eseju filozoficznego. To opowieść o zabytkowej cerkwi, która została rozebrana przez konserwatorów zabytków i przeniesiona do skansenu. Pozostało po niej tytułowe miejsce, z którego nijak nie dawało się wynieść świętości narosłej tam przez lata. Sama przestrzeń, która pozostała po rozebranym budynku była dla ludzi święta, co nasuwa wiele pytań o naturę wiary.
Narrator opisuje sytuację, w której ludzie wracali do owej wsi po wielu latach rozłąki spowodowanej wojną. Wracali i szli na miejsce, w którym niegdyś znajdowała się cerkiew. Szli tam i modlili się tam. Sama przestrzeń była dla nich święta tak, jakby stojąca tam przez wieki cerkiew uświęciła powietrze znajdujące się w tym miejscu. W opowiadaniu znajduje się również historia człowieka, który chciał odwiedzić swoją rodzinną wieś przed śmiercią. Był bardzo stary, ale pamiętał z czasów dzieciństwa dokładny układ budynków we wsi. Budynków, które dawno nie istniały.
Cerkiew była dla niego przestrzenią sakralną, mimo że nie było już drewnianych ścian i wysokiego stropu. Jego pamięć podpowiadała mu, że to miejsce nadal jest święte i nadal należy mu się szacunek, jak każdemu innemu świętemu miejscu. Stasiuk w swoim opowiadaniu zadaje pytanie o istotę wiary i istotę pamięci. Czy to my decydujemy, co jest święte, a co nie, i nie ma czegoś takiego jak świętość obiektywna? Czy nasza pamięć o przeszłości definiuje naszą teraźniejszość i przyszłość? Czy wiara jest nam potrzebna do życia, czy rzeczywiście istnieje coś, w co należy wierzyć, by zapewnić sobie szczęśliwe przyszłe życie? Na te pytania Stasiuk nie daje odpowiedzi. Każdy z czytelników musi zadać jej sobie na własną rękę.
O istotę pamięci o przeszłości pytała również Eliza Orzeszkowa w swojej słynnej noweli, pt. Gloria victis. To utwór opowiadający o pamięci na temat powstania styczniowego wiele lat po jego zakończeniu. Leśne drzewa i kwiaty wspominają sceny powstańcze, których były świadkami. Opowiadają je wiatrowi, który przybył na miejsce po wielu latach. Drzewa mówią o bohaterskim oddziale Romualda Traugutta, złożonym z bardzo młodych ludzi, którzy bez wahania oddali swoje życie w walce o wolność ojczyzny. Wszyscy ci bohaterowie polegli w niesprawiedliwej i od początku skazanej na porażkę walce. Przez pewien czas ich zbiorowa mogiła była odwiedzana przez siostrę jednego z powstańców z pobliskich stron. Minęło jednak dużo czasu i nawet ona przestała zaglądać w leśną głuszę.
Drzewa martwią się, że pamięć o powstaniu przeminie. Wówczas wiatr, wzruszony całą historią decyduje się wzlecieć bardzo wysoko i ponieść wieść o bohaterach na wszystkie strony świata, tak, by ich legenda nieprzepadła i była doceniona przez ludzi wszędzie na świecie, a także, by nie zapomniały o nich przyszłe pokolenia. Eliza Orzeszkowa wskazuje na bardzo istotny aspekt pamięci – pamięć o poświęceniu naszych przodków. TO dzięki nim możemy żyć wygodnie i miarę komfortowo, bezpiecznie. Na co dzień trudno sobie to uświadomić, ale zawdzięczamy to właśnie tym, którzy oddali za ten spokój życie.
Należy pielęgnować pamięć o przeszłości, ponieważ dzięki temu możemy łatwiej snuć plany na przyszłość i lepiej zrozumieć, co jest dla nas istotne w teraźniejszości. Literatura zgrabnie tłumaczy, w jak wielu aspektach życia może nam pomóc pamięć naszych przodków.