Mamy do czynienia z wieloma rodzajami sposobów, którymi możemy posługiwać się przy poznawaniu i mówieniu o świecie. Wszystkie one jednak sprowadzają się do dwóch nurtów – metafizycznego czy religijnego oraz naukowego, empirycznego. Ciekawą sytuację stanowi porównanie obydwu tych sposobów, czym niejednokrotnie zajmuje się literatura science-fiction. Przykład takich rozważań możemy odnaleźć w utworze autorstwa Jacka Dukaja, pt. Katedra.
Fabuła Katedry zasadza się na odwiedzinach księdza katolickiego, Lavone’a, na jednej z Izmiraid, czyli planetoid, na których jakiś czas temu Izmir Predu poświęcił swoje życie dla załogi swojego statku kosmicznego. Od tamtej pory w tym miejscu zaczyna dochodzić do tajemniczych uzdrowień, których zbadanie staje się misją księdza. Podchodzi on jednak do sprawy w wybitnie empiryczny i naukowy sposób, tak jakby nie dopuszczał do świadomości, że rzecz może dotyczyć kwestii nieprzebadanych przez człowieka.
Żywokryst, tajemnicza substancja znajdująca się na planetoidzie wytworzyła pewien roślinny sposób rozrostu i stworzyła monumentalną katedrę, jednak nikt nie jest w stanie zrozumieć dlaczego. Wszyscy naukowcy rozważają różne hipotezy, od udziału obcej inteligentnej cywilizacji, aż po interwencję boską. Nikt jednak nie jest w stanie zbadać sprawy do końca i podać jednoznacznego stuprocentowego rozwiązania tajemnicy.
Rozwiązanie zagadki pozostaje w sferze sekretów. Pokazuje to, że kosmos jest pełen tajemnic, a człowiek, który uważa się za umysłowo i intelektualnie potężnego, jest zwykłym pyszałkiem. To bowiem, co my dzisiaj nazywamy Bogiem, może mieć całkiem racjonalne wyjaśnienie gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Wyjaśnienie, którego jednak nie jestesmy wciąż w stanie nawet sobie wyobrazić, a co dopiero objąć umysłem i rozumem.
Mistrzem polskiej fantastyki naukowej jest wciąż Stanisław Lem. Jego powieść, pt. Solaris przedstawia historię badań tajemniczej planety pokrytej w całości oceanem nieznanej dotąd człowiekowi gęstej cieczy. Naukowcy przebywający na stacji kosmicznej unoszącej się nad planetą, badają Solaris, jednak nie są w stanie zrozumieć rodzaju interakcji, w jaki wchodzi z nimi planeta. Wszyscy doświadczają niesamowitych wizji, a nawet fizycznej obecności swoich bliskich, nawet tych, którzy już dawno zmarli. Nie do końca wiadomo czy planeta wpływa tak na ludzi, by ich zniszczyć czy też… by im pomóc.
Solaris to kolejny dowód na to, że nie jesteśmy wciąż w stanie nie tylko zbadać, ale nawet przewidzieć wszystkich tajemnic, które skrywa kosmos. W czasie jego badać możemy natrafić na problemy, które będzie można rozwiązać jedynie w sposób metafizyczny, czyli „na wiarę”. Planeta Solaris bowiem zdawała się działać na ludzi negatywnie lub pozytywnie w zależności od tego, w jakiego rodzaju działanie konkretni ludzie wierzyli. Należy więc zadać sobie bardzo nienaukowe pytanie – a co jeśli dużo więcej rzeczy w kosmosie zależy właśnie od naszej wiary? Konflikt pomiędzy naukowym i metafizycznym mówieniem o świecie szybko się nie skończy, tylko od nas zależy po której jego stronie staniemy.