Taniec w dzisiejszych czasach kojarzy nam się bardzo pozytywnie, jako sport, forma odpoczynku, wyraz bliskości czy sympatii wobec drugiej osoby, forma zabawy. Nie zawsze jednak taniec miał wyłącznie takie konotacje, czego rozległe dowody możemy odnaleźć w literaturze.
Najsłynniejszą i chyba najbardziej rozpoznawalną scenę z Wesela Stanisława Wyspiańskiego jest ta, gdy pod koniec dramatu, nad ranem, wszyscy goście weselni zostają zahipnotyzowani przez tajemniczą muzyką Chochoła. To on – po bezpardonowym zaproszeniu go i wypędzeniu z chaty bronowickiej – zsyłał na gości wizje duchów i widm osób dawno nieżyjących. Weselnicy z różnych względów nie dali rady unieść odpowiedzialności nałożonej na nich przez Wernyhorę, odpowiedzialności zjednoczenia ogólnonarodowego i wywołania powstania, które wreszcie mogłoby wyzwolić naród polski od zaborców.
Hipnotyczny, bezładny taniec, w który wpadają weselnicy pod wpływem muzyki Chochoła, ma bardzo mocny wydźwięk symboliczny. Jest to bowiem symbol utraty kontroli, bezwładu, niemożności zapanowania nad swoim życiem, prywatnym i ogólnospołecznym, symbol inercji narodowej. Weselnicy sami nie rozumieją, co się z nimi dzieje, jednak są pogrążeni w transie silniejszym od nich. Nie myślą nad tym, co robią, poddają się emocjom, nastrojowi, szałowi przebytej nocy. Mało kto jednak rozumie, że taniec ten jest smutnym podsumowaniem ich kolejnej porażki, a raczej kolejnego zaprzepaszczenia szansy na zwycięstwo.
Taniej już w średniowieczu miał konotacje bardzo mroczne. Słynny jest przecież motyw dance macabre, czyli tańca śmierci, którego bardzo często w swoich dziełach używali średniowieczni twórcy. „Wieki ciemne” były epoką, w której religia wypełniała życie zarówno prywatne, jak i społeczne. Jej dominację utrzymywano choćby przez ciągłe odnoszenie się do śmierci i życia pozagrobowego. Podkreślano, że wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi.
Dla Kostuchy nie ma znaczenia, ile mamy pieniędzy, z jakiego pochodzimy rodu, jakiej jesteśmy płci, ile mamy lat czy jaki wykonywaliśmy zawód. Dosięgnie ona każdego i każdy zakończy swoje życie w jej objęciach. Taniec śmierci był metaforycznym wyobrażeniem tego, jak umierający ludzie są porywania do straszliwego korowodu. Znajdują się w nim zarówno biedacy, jak i bogaci, kobiety, mężczyźni, dzieci, książęta i żebracy, księża i przestępcy. Taniec był więc metaforą równości, ale równości wstrząsającej, bo dotyczącej końca życia każdego z nas. Dobrym tego przykładem jest choćby utwór Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią, gdzie motyw ten wybrzmiewa bardzo dobitnie.
Jak widać na powyższych przykładach konotacje tańca bywały na przestrzeni wieków bardzo różne i bynajmniej nie ograniczały się do sportowego spędzania czasu czy radosnego świętowania, jak ma to miejsce dzisiaj. Oczywiście nawet w średniowieczu istniały tańce dworskie, a jeszcze dawniej taniec miał funkcje rytualne. Warto mieć to na względzie, gdy znowu ruszymy w weselne tany, ponieważ taniec i mowa ciała potrafią mieć bardzo duże znaczenie, o czym można przekonać się czytając wybitną literaturę różnych epok.