Stawianie czoła przeciwnościom losu jest doświadczeniem uniwersalnym dla całej ludzkości. W naszej historii możemy jednak wyróżnić okresy szczególnie trudne, a wręcz naznaczone zbiorowym cierpieniem. Kryzysy polityczno-ekonomiczne, zarazy, wojny — wszystkie one wystawiają człowieka na ciężką próbę. Nie poradzilibyśmy sobie z nimi bez nadziei na poprawę losu. Skąd jednak czerpać nadzieję w trudnych czasach? Jej źródła leżą w ideach. Dowody na prawdziwość tej tezy zawiera religia, historia i literatura. W poniższej pracy zostaną przytoczone cztery. Będą to konteksty biblijny i historyczny oraz „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.
Dla naszej szerokości geograficznej najważniejsza w kształtowaniu światopoglądu była i jest religia chrześcijańska. Na łamach jej świętej księgi, Biblii, możemy znaleźć wiele odniesień do nadziei. Sam Jezus Chrystus wymienia ją przy wierze i miłości jako cnotę najważniejszą dla człowieka. Z kolei w starotestamonetowej Księdze Koheleta autor szuka sensu istnienia człowieka. Dochodzi przy tym do ponurego wniosku — wszystko przemija, wszystko jest marnością. Wydawałoby się więc, że przyjmuje pesymistyczną postawę życiową. W toku swoich rozważań Kohelet odnajduje jedyną rzecz, która przynosi wieczny sens. Jest nią wypełnianie woli Boga — istotny najwyższej i nieomylnej. To daje mu nadzieję na sensowność istnienia. Biblia sugeruje więc, że nadzieja człowieka powinna mieć swoje źródło w Stwórcy. Szczególnie w momentach trudnych dla człowieka. To On wyprowadził Izraelitów z Egiptu. Przychodził z pomocą patriarchom i Apostołom. Nawet wygnanym z Raju pierwszym ludziom dał niejako nadzieję na powrót to jedności ze Sobą. Bóg jest więc oparciem w trudnych chwilach.
W ujęciu historycznym możemy z kolei dostrzec wiele różnych idei. Kształtują one przecież pochód naszego gatunku ku jego przeznaczeniu. Dają przy tym nadzieję na wybrnięcie z trudnych, czy wręcz katastrofalnych sytuacji. Jedną z najbardziej oddziałujących na historię idei było założenie wolności każdego człowieka. Śmiało możemy stwierdzić, że zbudowano na niej podwaliny współczesnego dobrobytu świata zachodniego. Niejednokrotnie pomogła też uniknąć ponurego losu całym narodom. Choćby Polacy podczas swojej długiej historii żyli nadzieją na wolność. Gdyby porzucili te dwa ideały, musieliby przyjąć autorytarny pogląd na państwo swoich zaborców. To oznaczałoby zaś bezwzględne podporządkowanie silniejszej nacji. Tymczasem, z uporem maniaka, Polacy walczyli o każdy skrawek swojej wolności. Ta idea budziła w nich bowiem nadzieję na zwycięstwo.
Gdy mowa o ciężkich czasach, nie sposób pominąć „Innego świata” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Opis potworności, jakie komunizm stworzył za drutami kolczastymi łagrów, należy do jednych z najlepszych przykładów grozy totalitaryzmu. System powolnego wykańczania poprzez pracę, zakładający upodlenie i odczłowieczenie osadzonego — oto sedno tytułowego „innego świata”. Grudziński wspomina, że najważniejsze dla osadzonych było uniknięcie „złagrowania” — przyjęcia za naturalne zasad panujących w łagrze. Oznaczało to porzucenie wszelkiej nadziei i odczłowieczenie do poziomu, przy którym zwierzęta wydawać by się mogły bardziej ludzkie. Aby uniknąć złagrowania, więźniowie chwytali się różnych sposobów. Ci, którzy zachowywali wiarę, lepiej znosili osadzenie. Ważne było również utrzymywanie pamięci o świecie poza drutem — swoich bliskich, dawnym sposobie życia, innych ludziach. Dawało to nadzieję, że istnieje miejsce, do którego można wrócić. Takie, gdzie panują humanitarne zasady egzystencji. Jeżeli człowiek skupił się jednak jedynie na przetrwaniu, a więc na sobie, popadał w złagrowanie. Dla kogoś takiego nie było powrotu z obozu. Umierała w nim bowiem nadzieja na istnienie tego prawdziwego świata — idei, która pozwalała przetrwać.
Mówią, że nadzieja jest matką głupich. Jednak bez niej, nie można prawdziwie żyć. Potrzebujemy wierzyć, że istnieje jakaś lepsza przyszłość. Dzięki temu możemy przetrwać trudne czasy. Przy tym źródła nadziei muszą być zawsze większe od nas. Inspirujące idee, wierzenia, kochane osoby — to one pozwalają stawić czoła przeciwnościom losu. Jeżeli je porzucimy, porzucimy również nadzieję. Staniemy się wtedy zwierzętami — bytami nastawionymi jedynie na przetrwanie.