Utwór ten powstał w czasie pobytu Norwida w Stanach Zjednoczonych w 1854 r. i nigdy nie został ogłoszony za jego życia. Poeta wpisał go do listu do Marii Trębickiej i dopiero stąd, wydobyty przez Zenona Przesmyckiego pięćdziesiąt lat później, trafił na łamy „Chimery”.
Tytuł wiersza – Moja piosnka – wskazuje na dwie mało znamienne cechy wypowiedzi lirycznych Norwida: osobisty, wręcz intymny ton wyznania oraz śpiewność. Ponadto, uproszczenie formy podstawowej – „piosenka” – do piosnki przywodzi na myśl ludowość i prostotę – wartości, które doczekały się w dobie romantyzmu swoistej nobilitacji. Norwid, tytułując swój wiersz w ten sposób, może także odwoływać się do frazeologizmu „śpiewać ciągle swoją piosnkę”, oznaczającego uporczywe trwanie przy swoich przekonaniach. Mimo to utwór zawiera problematykę, której nie należy lekceważyć – jest modlitwą skierowaną do Boga.
Moja piosnka zbudowana jest przy pomocy zmodyfikowanej strofy safickiej, w której trzeci wers ma pięć sylab zamiast jedenastu. (Pełna strofa saficka, zapoczątkowana w starożytnej Grecji przez poetkę Safonę, składała się z pięciu wersów – pierwsze cztery były jedenastozgłoskowe, piąty – pięciozgłoskowy.) Dzięki zawieszeniu toku intonacyjnego w trzecim wierszu i zakończeniu go formułą przypominającą refren Moja piosnka zyskuje walory śpiewności.
Wiersz ten jest wyrazem nostalgii, religijnej zadumy, smutku podmiotu lirycznego. Uczucia te wywołuje w nim tęsknota za ojczyzną. Pierwsze trzy zwrotki rozpoczynają się od anaforycznych powtórzeń formuły Do kraju tego, gdzie (…) Tęskno mi Panie… Zawierają one te same uczucia „ja” lirycznego – zmieniają się w nich jedynie szczegółowe określenia obiektu tęsknoty. Są nimi trzy elementy polskiej tradycji kulturowej. Pierwszym z nich jest zwyczaj podnoszenia z ziemi chleba jako daru od Boga, drugim – praktyka niezakłócania spokoju bocianich gniazd, a trzecim – słowa pozdrowienia religijnego „Bądź pochwalony”. Oczywiście, przedmiotem tęsknoty poety nie są tylko owe zwyczaje – ważny jest tutaj swoisty etos, postawa polskiego ludu, której przejawem są wskazane wcześniej składniki dziedzictwa narodowo-religijnego. Jej sedno stanowi szacunek wobec darów Stwórcy i ewangeliczne zasady wiary, nadziei i miłości.
Kolejne strofy przynoszą już inne obiekty tęsknoty. W czwartej zwraca uwagę samo uczucie braku czegoś bliżej nieokreślonego, gdyż przedmiot cierpienia nie jest tutaj sprecyzowany, a jedynie przywołany i nazwany jako równie niewinny.
Badacze poezji Norwida doszukują się w tym miejscu tęsknoty poety za Marią Trębicką (zwrot Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie tłumaczony jest podróżniczym trybem życia ukochanej Norwida). Stwierdzenie podmiotu lirycznego, wyrażające się w słowach już nie wiem, wskazuje na jego bezradność i zagubienie.
Zwrotka piąta przynosi kolejne refleksje poety, który z utęsknieniem myśli o bez-tęsknocie i bez-myśleniu. To także znak etosu ludu żyjącego w kraju – wolnego od nostalgii, bolesnych doznań uczuciowych, naiwnego i prostodusznego. Społeczeństwo to cechuje również prawdomówność i jednoznaczność w poglądach. Sformułowanie tak za tak – nie za nie jest parafrazą wypowiedzi Chrystusa Niech słowa wasze będą tak, tak – nie, nie (Mt 5, 37). Poeta niewątpliwie idealizuje rodzimy lud.
W tym momencie jasne staje się, dlaczego styl Mojej piosnki jest tak prosty, dosłowny i wyciszony. Otóż jego funkcją jest harmonizowanie ze światem wartości przypisanym polskiemu społeczeństwu. Czy jednak mowa tu o realnie istniejącej ojczyźnie? Brak światło-cienia wokół poglądów Polaków sugeruje, że Norwid wyraża tęsknotę nie za rzeczywistym krajem, lecz za krajem z marzeń, zwłaszcza że taka wizja Polski kłóci się z poglądami poety, dobitnie wyrażonymi kilka lat później w wierszu Moja ojczyzna.
Ostatnia zwrotka eksponuje gorzki żal podmiotu lirycznego, który czuje się zapomniany przez rodaków. Sytuację emigranta dramatyzuje nie tyle oddalenie, ile zapomnienie przez bliskich. Jednak poeta przyjmuje swoje bolączki ze stoickim spokojem. Nostalgia Norwida wynika zapewne z rozdźwięku między utrwalonym w jego pamięci obrazem idealnej Polski a trudną rzeczywistością. Mimo to puenta wiersza – choć się tak nie stanie / Przyjaźni mojej!… – wyraża chęć do dochowania wierności ludziom, którzy go opuścili. Reakcja taka jest zrozumiała u kogoś, kto opowiedział się po stronie ewangelicznego tak za tak – nie za nie, prostego świata wartości i stałości w uczuciach.
Pomimo swojej sytuacji poeta nie jest zrezygnowany: jego tęsknota to silne pragnienie osiągnięcia ważnych dla niego wartości, które nierozerwalnie wiążą się z nadzieją, marzeniami i podejmowaniem próby ich realizacji.
Utwór ten przypomina Hymn o zachodzie słońca na morzu Juliusza Słowackiego (Smutno mi, Boże), zarówno pod względem treści, w której na pierwszy plan wysuwa się tęsknota za rodzinnym krajem, jak i wewnętrznego uporządkowania – zamiast refrenu Smutno mi, Boże!, Norwid posługuje się formą Tęskno mi, Panie… Organizacja i atmosfera emocjonalna Mojej piosnki niewątpliwie współbrzmi z Hymnem, jednak należy dostrzec zasadnicze różnice pomiędzy tymi utworami.
Po pierwsze, utwór Słowackiego jest w wysokim stopniu zmetaforyzowany, podczas gdy liryk Norwida uderza prostotą. Po drugie, istotne odmienności tkwią w kreacji podmiotów lirycznych: „ja” w Mojej piosnce akceptuje swoje położenie, podczas gdy osoba mówiąca w Hymnie Słowackiego wyraźnie skarży się i buntuje, a nawet usiłuje wchodzić w kompetencje Boga. Warto zwrócić uwagę także na to, że refren u Słowackiego kończy się wykrzyknieniem, a Norwidowskie Tęskno mi, Panie… – wielokropkiem, który sygnalizuje nastrój wyciszenia i sugeruje, że człowiek nie rozmawia z Bogiem jak równy z równym. Norwid wyraża bowiem swoją tęsknotę bez żalu do Stwórcy, ale z żalem do ludzi.