Historia to fascynująca dziedzina nauki, która pozwala nam sięgnąć w głąb dziejów i zobaczyć życie przeszłych pokoleń. Niestety, takie spojrzenie ma swoje ograniczenia. Jednym z nich jest nasz własny horyzont myślowy, powodujący projekcję współczesnego pojmowania świata na ludzi przeszłych wieków. Powoduje to trudności ze zrozumieniem ich postępowania oraz myślenia. Jednym z typowych problemów takiej projekcji jest niezrozumienie pojmowania przez naszych przodków życia i śmierci. Szczególnie mocno widzimy to na przykładzie średniowiecza — okresu, wokół którego narosło wiele mitów i niedopowiedzeń. Ludzie żyjący na przestrzeni tych dziesięciu wieków mieli diametralnie różne od naszego spojrzenie na kwestie ostateczne. Wyrażało się ono w pojmowaniu życia jako wędrówki ku Niebu, śmierci zaś jako przejściu ku wieczności. Aby dobrze zrozumieć, co to dokładnie znaczy, należy przyjrzeć się literaturze okresu średniowiecza. Najlepszymi ku temu będą dwa dzieła: „Legenda o świętym Aleksym” oraz „Pieśń o Rolandzie”.
Średniowieczne dzieło nieznanego autora, znane pod tytułem „Legenda o świętym Aleksym” należy do nurtu literatury hagiograficznej. W najprostszy sposób można ją określić mianem pisemnego przedstawienia postawy danej grupy społecznej. Spotykamy więc hagiograficzne dzieła pouczające o poczciwych chłopach, ideale chrześcijańskiego władcy i świętego. W wypadku „Legendy o świętym Aleksym” mamy do czynienia z przedstawieniem wzorowego ascety — człowieka umartwiającego się dla osiągnięcia niebiańskiej chwały. Możemy bez wątpienia przyjąć, że przedstawiona na łamach tego dzieła postawa św. Aleksego była więc uważana przez elity intelektualne tamtych czasów za właściwą dobremu chrześcijaninowi. Na czym ona jednak konkretnie polegała i jak bardzo różniła się od naszej? Przede wszystkim tytułowy bohater inaczej postrzega samo zagadnienie sensu życia.
Dla Aleksego istnienie na tym świecie stanowi jedynie niepewną i przejściową formę egzystencji. Nie przywiązuje do niej wagi, którą współczesny człowiek otacza swoje życie. Widzi je bardziej w charakterze okresu, który należy przetrwać w oczekiwaniu na zbawienie. Konkretnie rzecz ujmując, Aleksy promuje idee życia dążącego do Nieba — niebędącego więc ani sensem, ani celem samo w sobie. Tym samym liczy się, co uczynimy ze swoim czasem na Ziemi. Sądząc po treści „Legendy o świętym Aleksym”, człowiek powinien postępować tak, jak nakazuje Bóg, a nawet więcej. Życie tak rozumiane jest okazją do czynienia dobra, cnotliwego dotrwania Nieba. Autor dzieła podkreśla wiec hojność i szlachetność ojca Aleksego, ale również cnotliwość jego opuszczonej małżonki. Jak jednak rozumieć umartwienie, któremu poddał się sam bohater? Wszak wywodził się z rodziny, która na pewno kultywowała chrześcijańskie wartości. Otóż wyrzeczenia Aleksego są w gruncie rzeczy apoteozą koncepcji, nadającej życiu charakter walki o dostąpienie Nieba. Jeżeli bowiem istnieje się tylko po to, by zostać zbawionym, nie wystarczy tylko czynić dobrych rzeczy. Należy całkowicie oddać się swojemu celowi, tym samym porzucając życie doczesne dla wiecznego. Co prawda sam święty zdaje się nie promować tak radykalnego podejścia wśród społeczeństwa, opisane na końcu dzieła cuda sugerują jednak poprawność jego czynów. Po przeanalizowaniu tekstu możemy więc powiedzieć słowami ze wstępu, że życie dla człowieka średniowiecznego było wędrówką ku Niebu.
Każda podróż musi mieć jednak swój kres. Nasza doczesna tułaczka kończy się poprzez śmierć. Dzisiaj zdajemy się brzydzić, a wręcz bać tego naturalnego zjawiska. Człowiek średniowiecza miał z nim do czynienia o wiele częściej, a przez to widział jako powszednie. To nie znaczy, że miało dla niego mniej przerażający wymiar. Strach przed śmiercią jest dla biologicznych form życia całkowicie zrozumiały, zapewne wręcz wrodzony. Inne rozumienie celu istnienia pozwalało jednak naszym przodkom spojrzeć na koniec w zupełnie inny sposób. Doskonale obrazuje to motyw ars moriendi — sztuki dobrego umierania. Wyrażał on pragnienie śmierci godnej chrześcijanina, zapewniającej życie wieczne. Doskonałym przykładem ars moriendi w wykonaniu rycerza chrześcijańskiego jest „Pieśń o Rolandzie”. Bohater umiera tam wręcz karykaturalnie długo, jak na koncepcje XXI wieku. Dokonuje przy tym kolejnych gestów, takich jak spojrzenie ku ojczystej Francji, złamanie swojego miecza czy wyciągnięcie ręki ku niebu. Wszystkie one osobno wyrażają ideały ważne w życiu rycerza, takie jak patriotyzm, pobożność oraz nieustępliwość w obliczu porażki. Niemniej razem są kolejnym zamykaniem pewnych rozdziałów życia bohatera, ostatecznym potwierdzeniem szlachetności jego doczesnych czynów.
Śmierć jest więc dla Rolanda końcem ziemskiej wędrówki, bramą ku wieczności. Jako taka musi być więc odpowiednia, godna i dopełniona w sposób należyty. Będzie zaś taka jedynie poprzez zgodność z wiarą chrześcijańską oraz etosem rycerskim. Nieśmiało można tu wręcz zauważyć pewne podobieństwo do odprawienia ars moriendi przez Rolanda i poszukiwania chwalebnej śmierci przez starożytnych herosów. Obie te grupy martwiły się mniej o kres swojego życia, bardziej zaś o ideał za nim stojący. Śmierć nie była wtedy tak straszna, zapewniała bowiem przejście do innej rzeczywistości — lepszej i szczęśliwszej. Odpowiednio godna zapewniała zaś chwałę doczesną w pieśniach oraz pamięci potomnych.
Człowiek średniowiecza skierowany był swoim jestestwem ku Niebu. Nie postrzegał życia jako bezcelowego lub będącego celem samym w sobie. Dla niego stanowiło przejściowy stan, okazję do zasłużenia na wieczne szczęście u boku Chrystusa. Powodowało to, że koncepcje umartwienia czy śmierci zmieniały diametralnie swój wydźwięk. Koniec stawał się bramą ku ostateczności, jakby ostatnim akordem pobożnej melodii całego żywota. Dlatego tak bardzo pożądano pięknej śmierci, dającej pewność zbawienia i podziw potomnych. W rozumieniu spraw ostatecznych wyrażał się cały teocentryzm epoki — poszukiwanie Boga, który wszystko przenikał i do którego wszystko musiało prowadzić.