Kajko, Kokosz oraz kasztelan Mirmił beztrosko wracali do Mirmiłowa. Byli w szampańskich nastrojach. Kasztelan cieszył się z uzyskanego właśnie certyfikatu w Szkole Latania na Łysej Górze, a dwój jego wojów cieszyło się szczęściem swojego dowódcy. Spieszyli się, ponieważ byli stęsknieni za domami i za świętem, jakie mieli zamiar wyprawić po swoim powrocie. Lecieli na kufrze, który został nasmarowany magiczną maścią z Łyse Góry, co jeszcze dodatkowo nadawało im frajdy i przygody. Kiedy jednak zbliżyli się do Mirmiłowa, szybko zorientowali się, że święto będzie musiało poczekać.
Okazało się, że pod nieobecność wodza oraz najsłynniejszych wojów, Mirmiłowo zostało zaatakowane i oblężone przez Krwawego Hegemona oraz armię jego zbójcerzy. Kasztelan Mirmił dopiero w tym momencie zorientował się, że jego wyprawa na Łysą Górę była tak naprawdę tylko podstępem. Krwawy Hegemon namówił go na doskonalenie sztuki latania, żeby na dłuższy czas wywabić go z grodu i pozbawić Mirmiłowo ochrony. Kasztelan nie mógł sobie teraz wybaczyć, że dał się tak łatwo nabrać.
Nie było jednak czasu na wyrzuty sumienia. Trzeba było działać. Kajko i Kokosz wypatrzyli, że gród broni się dzięki ofiarności jego mieszkańców, a w obronie pomagają nawet zbój Łamignat i jego żona, czarownica Jaga, na co dzień zaprzyjaźniona z grodem. Kajko wpadł na pomysł, żeby użyć resztki magicznej maści zdobytej jeszcze na Łysej Górze, dzięki której można było sprawić, że dowolny przedmiot uniesie się w przestworza. Wraz z Kokoszem i Mirmiłem postanowili nasmarować maścią ogromny pień drzewa, który znajdował się nieopodal. Dosiedli go i na tak ogromnym taranie uderzyli na armię zbójcerzy.
Wywołali straszliwy popłoch wśród wrogiej armii i zmusili tym samym Krwawego Hegemona do odwrotu. Dla mieszkańców Mirmiłowa stali się natomiast wybawicielami, a Mirmił po raz kolejny udowodnił, że jest najprawdziwszym wodzem, który za swój mały ludek jest w stanie walczyć do końca. W Mirmiłowie zapanowała atmosfera święta i radości. Wyprawiono wielką ucztę, w czasie której w podniosłej atmosferze Kajko wygłosił wielką przemowę na cześć swojego dowódcy, nazywając go „Mirmiłem Walecznym”. Od tej pory Mirmił nosił właśnie taki przydomek, a wszyscy mieszkańcy grodu z radości bawili się aż do białego rana.
Tak dobiegła końca jedna z najbardziej fascynujących przygód Kajka, Kokosza oraz kasztelana Mirmiła, którzy po raz kolejny udowodnili, że podstęp, intryga i nieuczciwość zawsze w końcu zostaną pokonane przez dobro, pomysłowość i przyjaźń.